Kryzys początkiem głębszych przemian?

Korporacje nie chcą być zbyt zależne od poten-cjalnie nieobliczalnych decyzji państw poddanych presji politycznej (napięcie między USA z Chinami), same chętniej zwijają się do macierzy.

Publikacja: 25.06.2021 05:00

Damian Rosiński, makler, Dom Maklerski AFS

Damian Rosiński, makler, Dom Maklerski AFS

Foto: parkiet.com

Pandemiczny kryzys dobiega końca. Widać to już nie tylko w sferze gospodarczej, gdzie boom trwa od dobrych kilku miesięcy, ale także w zakresie znoszenia kolejnych restrykcji, obostrzeń i zakazów. Na rynkach finansowych po fazie obaw o rozkręcenie się inflacji (tendencje reflacyjne) górę biorą ostatnio zwolennicy przejściowego charakteru wzrostu dynamiki cen na świecie. Rentowności obligacji skorygowały zwyżki, spadły rynkowe stopy procentowe oraz stawki dyskontujące przyszłe stopy banków centralny. Z wysokich poziomów zeszły notowania surowców. Czy jest tak, że obecny wzrost inflacji to faktycznie zjawisko tymczasowe, wywołane efektami statystycznymi i „wąskimi gardłami" w łańcuchach dostaw, czy też mamy do czynienia z jej trwałym przebudzeniem?

Jedynie potężne, światowe kryzysy, takie jak obecny związany z Covid-19 czy też poprzedni z lat 2008–2009, a na pewno wielki kryzys 1929–1933 w USA, są w stanie wywołać na tyle silną zmianę w globalnej polityce gospodarczej, która powoduje odwrócenie długoterminowych, strukturalnych trendów kształtowania się danych zjawisk ekonomicznych. Niewykluczone, że właśnie z takim procesem na miarę pokoleniowej zmiany paradygmatu mamy do czynienia w zakresie podejścia do wydatków rządowych i zadłużenia, a w konsekwencji długofalowego zachowania inflacji.

Kryzys sprzed 13 lat radykalnie zmienił podejście banków centralnych do polityki pieniężnej. Na szeroką skalę wprowadzone zostały programy łagodzenia ilościowego (QE). Choć mogły być odczytywane jako bezpośrednie finansowanie rządów (wszak skupowano obligacje skarbowe), takimi oczywiście nie były. Jedynie banki komercyjne otrzymały ulgę w postaci praktycznie nielimitowanej możliwości odsprzedaży posiadanych papierów wartościowych, bez powodowania spadku ich cen, który w naturalny sposób miałby miejsce bez kreowanego sztucznie popytu ze strony banku centralnego.

Pozwoliło to kredytodawcom pokryć straty z niespłaconych pożyczek sub-prime, lecz nie spowodowało wzrostu inflacji, choć takie obawy istniały nawet kilka lat po zainicjowaniu programów. Działania te były jednak złamaniem kanonów klasycznej ekonomii i na trwałe wpisały się w instrumentarium polityki monetarnej. Dziś stosowane są z powodzeniem z krajach bez statusu waluty rezerwowej (np. w Polsce).

Konsekwencje obecnego kryzysu wydają się dużo poważniejsze. Chęć uniknięcie za wszelką cenę załamania się popytu, wzrostu bezrobocia i deflacji spowodowało przekroczenie ekonomicznego rubikonu. Zaczęło się bezpośrednie finansowanie firm – od strony banków centralnych w postaci skupu obligacji korporacyjnych, a od strony polityki fiskalnej przez dotacje, granty, subwencje itp. Wydatki rządowe zostały rozdmuchane do niebotycznych rozmiarów. W USA zasiłki dla bezrobotnych podwyższono tak, że do dziś niektórym nie opłaca się wracać do pracy. Posunięto się do przekazywania pieniędzy bezpośrednio do konsumentów (darmowe czeki). Nikt nie martwił się przy tym o poziom długu. Wiedziano jednak, że najlepszym sposobem na pozbycie się zadłużenia jest podwyższenie inflacji.

Za tym, że możemy mieć do czynienia z globalnym przyspieszeniem dynamiki cen na miarę odwrócenia sekularnych trendów, przemawia historia QE. Wprowadzone raz instrumenty bardzo trudno zlikwidować. Można więc założyć, że rozluźnienie fiskalne stanie się normą na najbliższych kilka, kilkanaście, a być może nawet kilkadziesiąt lat.

Ważnym czynnikiem w kontekście długoterminowego zachowania inflacji jest wyhamowanie (odwrócenie?) globalizacji. Nauczone doświadczeniem drastycznych konsekwencji zerwanych łańcuchów dostaw (patrz m.in. problemy ze szczepionkami) rządy promują powrót produkcji strategicznych dóbr do kraju. Korporacje nie chcą być zbyt zależne od potencjalnie nieobliczalnych decyzji państw poddanych presji politycznej (napięcie między USA z Chinami), same chętniej zwijają się do macierzy. Powoduje to wzrost kosztów samego procesu, ale także produkcji (droższa siła robocza), a więc i docelowego wyrobu. Może to przez wiele lat napędzać wzrost cen.

Do tego dochodzi mniejsza mobilność siły roboczej po pandemii, utrzymujące się restrykcje na granicach oraz dodatkowe obciążenia, które także oddziałują w kierunku globalnego przyspieszenia inflacji. Im trwalsze się okażą, tym poważniejszy będzie ich wpływ na ceny.

A wszystko to ma miejsce paralelnie z dalszym poluzowaniem monetarnym. W kontekście oddziaływania na inflację wzmocnionym przez to, że banki centralne, nie chcąc popełnić błędu zbyt wczesnego zacieśniania warunków kredytowych, będą zapewne dłużej niż to konieczne utrzymywały wysoki stopień akomodacyjności polityki pieniężnej. Łatwiej w takiej sytuacji o wymknięcie się inflacji spod kontroli.

Źródłem problemu jest to, że globalna odpowiedź na Covid-19 została skalibrowana tak, jakby kreował on szok popytowy. W dużej mierze jest to błąd efektu świeżości, bo poprzedni kryzys z lat 2008–2009 rzeczywiście był tego typu wstrząsem. Obecny wydaje się mieć jednak inny charakter. I nieco inne powinny być na niego recepty. Ogromna stymulacja fiskalna w reakcji na szok podażowy, jakim uważam jest pandemia, grozi kreowaniem kolejnych „wąskich gardeł", które dziś obserwujemy na rynku półprzewodników, drewna czy miedzi. Każdy kolejny taki „zator" przybliża świat do zmiany paradygmatu permanentnie niskiej inflacji.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie