Jeśli bowiem profesjonalny sport miałby być kwintesencją otaczającej nas rzeczywistości, to rozgrywki futbolowe na najwyższym poziomie są tej kwintesencji kwintesencją.
W życiu codziennym rzadko możemy obserwować z bliska sytuacje ekstremalne. Pewną namiastką są filmy, ale lepiej to ilustruje sport, bo jest prawdziwy, pokazuje rzeczywiste, a nie wymyślone możliwości człowieka – co da się zrobić i osiągnąć, jeśli włoży się odpowiednio dużo pracy w przygotowania. Oczywiście lepiej to widać w przypadku dyscyplin indywidualnych, ale do porównania z rynkiem bardziej nadają się sporty drużynowe, gdzie większe znaczenie ma współpraca i psychologia. Dlatego warto pomyśleć o kilku analogiach między futbolem a rynkiem.
Przesunięcie w czasie
Już sama nazwa turnieju Euro 2020 rozgrywanego w roku 2021 jest jedną wielką paralelą rynku. Ileż to regulacji, działań i projektów uległo przesunięciu o rok – z tych samych zresztą powodów co turniej. Nie wiem, na ile to nas powinno pocieszać, a na ile martwić, ale nawet ta trzecia pod względem ważności impreza na świecie musiała się ugiąć – tak samo jak my – pod presją pandemii.
Coraz więcej krajów
Po raz pierwszy turniej rozgrywany był na stadionach w aż dziesięciu krajach. Czyżby był to zwiastun podobnego rozproszenia geograficznego inwestycji? Przecież wdrożenie raportowania w języku XBRL (notabene też opóźnionego z uwagi na covid) spowoduje, że maszyny będą mogły „czytać" raporty najmniejszych choćby spółek na najmniejszych choćby rynkach unijnych. Być może przełoży się to zatem na „grę w wielu krajach".
Jedyną stałą jest zmiana
Podobnie jak na rynku, tak i w futbolu coraz trudniej jest cokolwiek przewidywać. Odpadł aktualny mistrz świata (Francja), mistrz Europy (Portugalia), zespół najwyżej sklasyfikowany w rankingu FIFA (Belgia) czy wreszcie najbardziej utytułowana i tradycyjnie pretendująca do kolejnych laurów europejska drużyna (Niemcy). Jak żyć?