Wraz z otwarciem gospodarki po covidowym zamrożeniu od wiosny bieżącego roku obserwujemy istotne przyspieszenie inflacji. W sierpniu osiągnęła ona rekordowy od wielu lat poziom 5,4 procent, licząc rok do roku. Jednak bardziej od rocznego wzrostu niepokoi wysoki odczyt w ujęciu miesiąc do miesiąca. W lipcu był to wzrost o 0,4 procent, czyli przekraczający o 0,5 punktu procentowego średnie poziomy cen w tym ujęciu notowane w ostatnich 15 latach. W sierpniu 0,2 procent. Co istotne, długookresowo właśnie lipiec i sierpień były tymi miesiącami w roku, w których najczęściej notowano spadki inflacji miesięcznej. Obecnie jest inaczej i już sam ten fakt powinien niepokoić.

Tymczasem ze strony władz monetarnych dochodzą ledwie słyszalne sugestie jedynie mniej „gołębiego" stanowiska w polityce pieniężnej. Na ostatnim decyzyjnym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej w czerwcu pojawił się wniosek o podniesienie stopy referencyjnej banku centralnego o skromne 0,15 punktu bazowego, z obecnego poziomu 0,10 procent. Wniosek ten uzyskał poparcie ledwie trzech przedstawicieli RPP. Słaba to reakcja wobec wyjścia inflacji już kolejny miesiąc powyżej górnej granicy celu inflacyjnego NBP.

Banki centralne w regionie reagują zupełnie inaczej. Wobec takiej polityki banku centralnego nie może dziwić, iż oczekiwania rynkowe odnośnie do przyszłej inflacji sugerują jej utrzymanie powyżej górnej granicy odchyleń od celu NBP w najbliższych miesiącach. Tak przynajmniej wynika z letniej rundy ankiety makroekonomicznej NBP przeprowadzonej na początku lipca i obejmującej grono ekspertów reprezentujących instytucje finansowe i ośrodki analityczno-badawcze. Co więcej, ankietowani spodziewają się również relatywnie wysokiej inflacji w kolejnych latach. Średnioroczny poziom 3 procent ma ona osiągnąć dopiero w 2023 r. Wszystko to rodzi uzasadnione obawy o silniejsze zakotwiczenie wysokich oczekiwań inflacyjnych.

W reakcji na wysoką inflację również rynki finansowe wyraźnie zwiększyły wycenę wzrostu przyszłych rynkowych stóp procentowych. Kontrakty FRA będące rodzajem zakładu o wysokość przyszłej stopy procentowej wyceniają obecnie wzrost 3-miesięcznych stawek WIBOR, czyli wysokość oprocentowania środków, po jakich banki gotowe są pożyczać pieniądze innym bankom, na poziomie 0,8–0,9 procent w perspektywie dziewięciu miesięcy. Przy obecnej stawce trzymiesięcznego WIBOR-u na poziomie 0,2 procent oznacza to oczekiwania na wzrost stóp rynkowych o 70–80 punktów bazowych w okresie do marca przyszłego roku. Zatem, pomimo utrzymywania ekstremalnie niskich stóp procentowych przez bank centralny w kolejnych kwartałach możemy być świadkami podwyższenia stawek WIBOR, na których wysokość wpływają między innymi oczekiwania rynku co do przyszłych stóp procentowych. Wysokość WIBOR-u jest istotna ze względu na fakt, iż poziom tych stawek znajduje odzwierciedlenie w kosztach udzielanych kredytów, których oprocentowanie jest o nie właśnie oparte. A w takim przypadku nieuniknione są problemy znacznej części kredytobiorców, których raty mogą niespodziewanie wzrosnąć. Zatem jedna z korzyści związanych z utrzymywaniem luźnej polityki monetarnej przez bank centralny może okazać się złudna.