Ostatnie dni przynoszą zwrot w notowaniach złotego. Zakrawa to na trwalszą kilkumiesięczną zmianę dominującej od czerwca silnej tendencji spadkowej. Przez dwa tygodnie przełomu listopada i grudnia złoty umocnił się praktycznie do każdej w miarę płynnej waluty świata. Łącznie z metalami szlachetnymi i kryptowalutami.
Co oczywiste, wcześniej, przez większość listopada, do większości z nich wyraźnie tracił na fali niefortunnych wypowiedzi wysokich przedstawicieli NBP, obaw związanych z inflacją i rosnącym w tle dolarem. To wszystko fakty. Nie tak zachowuje się jednak waluta skazana na dalszą przecenę. Tym bardziej że za odreagowaniem słabości stoją nie tylko czysto rynkowe, lecz też, przynajmniej w teorii, solidniejsze przesłanki.
Zahamowanie wyprzedaży złotego nastąpiło dokładnie w dniu wypowiedzi premiera z 22 listopada, w której oznajmił, że rząd będzie robił wszystko, co możliwe, by był on nieco silniejszy. Co ciekawe, od tego czasu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, odnotować można też wyraźną zmianę w wypowiedziach i nastawieniu do złotego, inflacji i polityki pieniężnej u prezesa NBP Adama Glapińskiego. Od 22 listopada pozycja złotego została jeszcze przejściowo zachwiana cztery dni później po informacji o wykryciu wariantu Omikron, jednak nie przeszkodziło to w późniejszym marszu po palmę pierwszeństwa wśród wszystkich walut świata w okresie od Święta Dziękczynienia do mikołajek.
Odniesienie premiera do złotego i zmiana retoryki banku centralnego mają bardzo istotne znaczenie dla postrzegania sytuacji naszej waluty przez zagraniczny kapitał spekulacyjny. W przeciwieństwie do Turcji, gdzie władze w Ankarze popełniają błąd za błędem w decyzjach i komunikacji z rynkiem dotyczącym kursu liry (prezydent Erdogan chwali kolejne obniżki stóp przy ponad 20-proc. inflacji), nasi decydenci dali graczom jednoznaczny sygnał: los złotego nie jest im obojętny; nie chcemy słabej waluty.
Czasem to oczywiście nie wystarcza. Ale zdarza się – jak sądzę, będzie tak w przypadku złotego – że już tylko takie postawienie sprawy; słowne interwencje wystarczają do ustabilizowania kursu, przerwania spekulacji i nakręcania się spirali wyprzedaży. Co wciąż nie jest możliwe w przypadku liry.