Energa walczy z wiatrakami o miliardy

Spółka obrotu Energi chce uznania za nieważne 22 umów długoterminowych na zielone certyfikaty.

Publikacja: 12.09.2017 06:07

Energa walczy z wiatrakami o miliardy

Foto: Bloomberg

Tym samym gdański koncern nie poprzestaje na zmniejszeniu przyszłych obciążeń wynikających z warunków kontraktów zawartych przed laty z producentami zielonej energii (to załatwia poselska nowela ustawy o OZE z lipca br.). Liczy też na odzyskanie już wypłaconych należności.

Energa zapowiedziała postępowania sądowe i arbitraże przeciw wytwórcom i sprzedawcom zielonego prądu, ale też bankom – cesjonariuszom.

W grze duże pieniądze

Umowy długoterminowe na zakup certyfikatów (czasem też energii) stanowiły zabezpieczenie kredytów na inwestycje. – Włączenie do procesu instytucji finansowych to zabieg czysto formalny. Ich pominięcie groziłoby odrzuceniem pozwów – mówią dwa źródła zbliżone do sprawy.

Chodzi o duże pieniądze. Sama Energa szacuje pozytywny wpływ swojej decyzji na ok. 110 mln zł w 2018 r., zaś w pozostałym okresie obowiązywania umów – na ok. 2,1 mld zł.

„Wyliczenia opierają się na założeniu wolumenu sprzedaży (19 TWh w 2016 r.) oraz poziomu jednostkowej opłaty zastępczej (uiszczają je przedsiębiorstwa energetyczne, które nie wywiązują się z tzw. zielonego obowiązku – red.) w wysokości 43 zł/MWh w całym okresie obowiązywania umów" – wskazała spółka w raporcie.

Reklama
Reklama

Z informacji rynkowych wynika, że umowna cena certyfikatów powiązanych z opłatą zastępczą stanowiła nawet 70–97 proc. jej wartości. Czyli w kontraktach płacono stawki między 210 a 290 zł/MWh. Przez pierwsze lata były to warunki korzystne dla państwowych spółek, bo na rynku było drożej. Ale potem certyfikaty taniały, by wiosną 2017 sięgnąć dna. – Większość kontraktów Energi jest mniej więcej w połowie czasu realizacji – wskazuje jeden z naszych rozmówców.

To na korzyści z przyszłego okresu wskazuje spółka w komunikacie. Jak udało nam się ustalić, Energa będzie też próbować odzyskać wypłacone w przeszłości należności. Jak ustalił „Parkiet" w źródłach zbliżonych do sprawy, chodzi o kwotę do miliarda złotych.

Zaskakująca podstawa

Rynek z zapartym tchem obserwuje sytuację. Bo to kolejna już wolta wobec inwestorów rozwijających zieloną energetykę (Enea i spółka zależna Tauronu – PKH PE – wypowiedziały kontrakty). Rykoszetem dostaje PGE. Decyzja Energi – podobnie jak wcześniej wypowiedzenie umów przez Eneę – dla lidera rynku oznacza koniec realizacji kontraktów farm na Pomorzu.

Dla prawników interesująca okaże się zapewne także podstawa prawna, którą Energa pokaże we wtorek. W komunikacie wskazano na pominięcie przy zawieraniu ramowych umów przepisów prawa zamówień publicznych.

Tyle że prawo w tym zakresie wyłącza spółki obrotu handlujące energią i certyfikatami z konieczności stosowania trybu przetargowego. Jak jednak wynika z naszych informacji, Energa powoła się dziś na jeden z wyroków NSA z maja tego roku. Stwierdzono w nim, że przepisy zamówień publicznych mają zastosowanie do tzw. zamawiających sektorowych, m.in. nabywców energii.

Energetyka
Enea unieważniła przetarg na wybór wykonawcy bloku gazowego w Połańcu
Materiał Promocyjny
Goodyear redefiniuje zimową mobilność
Energetyka
PGE osiągnęło porozumienie w Dolnej Odrze, ale za wysoką cenę
Energetyka
PGE osiągnęła porozumienie w Dolnej Odrze. Pakiety socjalne wyniosą 250 mln zł
Energetyka
Tauron na historycznym szczycie. Rynek docenia perspektywy
Energetyka
Energetyczne przetasowania w Orlenie
Energetyka
Energetyka apeluje o ustępstwa w polityce klimatycznej
Reklama
Reklama