Na razie analizuje pozwy, w których Amon i Talia domagają się łącznie 78,9 mln zł odszkodowania. Chcą też ustalenia odpowiedzialności Tauronu za przyszłe roszczenia, wyceniane na 265,3 mln zł.
Koncern po wstępnej ocenie pozwów uznał żądania za „bezprzedmiotowe i całkowicie bezzasadne”. Z kolei spółki Polenergii jako ich podstawę wskazują m.in. czyn niedozwolony Tauronu, polegający na powierzeniu spółce zależnej, Polska Energia – Pierwsza Kompania Handlowa (PE-PKH) dokonywania zakupów energii i certyfikatów na podstawie długoterminowych umów, a następnie – wobec niewyrażenia zgody na wprowadzenie zmian do umów – na postawieniu PKH w stan likwidacji i podjęciu w jej toku czynności skutkujących wypowiedzeniem tych umów. Przypomnijmy, że w marcu 2015 r. PE-PKH postąpiła tak wobec 12 kontrahentów, właścicieli farm wiatrowych. W tej grupie były spółki Polenergii, a także In.ventus, Enerco i Invenergy.
Przypomnijmy, że podobną taktykę wypowiadania umów długoterminowych farmom wiatrowym obrała Enea. Z kolei Energa stwierdziła ich nieważność od dnia podpisania. Argumentem za tym przemawiającym – w ocenie prawników gdańskiej spółki – było to, że przy zawieraniu umów nie zachowano trybu przetargowego. Na razie jednak Energa przegrywa przed sądami powszechnymi i w sporach arbitrażowych z właścicielami farm. Natomiast w dwóch przypadkach Energa zawarła ugody. Zapowiada też kolejne. Niektórzy właściciele farm z kapitałem zagranicznym zdecydowali się też na rozpoczęcie procedury arbitrażu międzynarodowego przeciwko Skarbowi Państwa. W Prokuratorii Generalnej są dwie takie sprawy – wskazywał w maju przedstawiciel Ministerstwa Energii.