Urząd Regulacji Energetyki nie ujawnia treści wniosków tzw. sprzedawców z urzędu. Są nimi spółki obrotu należące do PGE, Tauronu, Enei, Energi i Innogy (ta ostatnia jest wyłączona z procesu taryfowego w zakresie stawki za sprzedaż).
– Dostaliśmy już wnioski taryfowe od czterech zobowiązanych do tego grup – mówi tylko Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka URE. Odpowiedzi na pytania o ewentualną skalę podwyżki odmówiły też spółki.
Od 20 do 40 proc.
Z naszych informacji wynika jednak, że każda z nich prosiła o dwucyfrowy wzrost stawki za sprzedaż energii w przyszłym roku. Rozpiętość była przy tym spora – od rzędu wielkości 20 proc. do 40 proc.
Tak duże różnice wynikają prawdopodobnie z sytuacji poszczególnych grup. Niektóre z nich, jak PGE i Enea, mogą swoim klientom zapewnić energię wyprodukowaną we własnych źródłach. Posiadają też kopalnie. Stąd ich większa elastyczność w kształtowaniu ceny. Na podobne działanie nie mogą sobie zaś pozwolić Tauron czy Energa, które znaczną część sprzedawanej klientom energii muszą kupić od innych producentów.
Tak duża skala podwyżek świadczy jednak o tym, że spółki liczą na rozporządzenie ministra energii, który zrekompensuje odbiorcom wyższe koszty zakupu energii.