„W ramach wymiany floty pojazdów specjalnych, w perspektywie czterech najbliższych lat, spółka z Grupy PGZ ma szansę wyprodukować 1500 pojazdów elektrycznych" – czytamy w komunikacie, jaki towarzyszył podpisaniu umowy o współpracy między Polską Grupą Zbrojeniową (właścicielem Autosanu) oraz trzema energetycznymi koncernami – PGE Polska Grupa Energetyczna, Eneą i Tauronem.
Chodzi o wymianę floty pojazdów specjalnych, wykorzystywanych m.in. przez służby monterskie, pogotowie energetyczne czy zespoły dla tzw. Operatorów sieci Dystrybucyjnych lub poszczególnych spółek należących do grup kapitałowych – docelowo nawet po 100 samochodów w ciągu roku dla każdej z firm.
Teoretycznie, porozumienie pozwala upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu: trzy energetyczne giganty (z grona największych państwowych firm zabrakło tu jedynie Energi) zmodernizują swoją flotę, a jednocześnie firma z Sanoka – borykająca się z niemalże chronicznymi problemami finansowymi – złapie zlecenie na lata.
W sumie nie było to wielkie zaskoczenie. Politycy szukali sposobu na uratowanie Autosanu od lat: firmę ratowano, wcielając ją do PGZ, a przed ostatnimi wyborami samorządowymi Jarosław Kaczyński zapewniał, że „sprawa przejęcia zakładu przez PGE jest zaawansowana". Autosan ani nie odegrał wielkiej roli w produkcji dla wojska, a i energetyczna firma nie zdecydowała się na sfinalizowanie akwizycji. Co więcej, stał się raczej obiektem anegdot dotyczących spóźnień w składaniu ofert na przetargi, czy wspomnianych niedawnych podejrzeń o zaniżanie cen.
Umowę o współpracy można więc traktować, jak koło ratunkowe rzucane sanockiej fabryce. Co nie znaczy, że produkcja elektrycznych pojazdów ją uratuje. – Formalnie porozumienie jest proste i oczywiste. Ale Autosan przechodził już parę reorganizacji i zbudowano tam jeden prototyp pojazdu elektrycznego – mówi w rozmowie z „Parkietem" szef Polskiej Izby Motoryzacji, Roman Kantorski. – Tymczasem na rynku w Polsce jest choćby Volvo, które ma u nas jedyną swoją fabrykę autobusów elektrycznych w Europie i choćby Solaris – dodaje.