Z okazji zbliżającego się rozdania nagród Byków i Niedźwiedzi oraz Złotych Portfeli odbyła się pierwsza z debat „Parkietu” pod tytułem „Czy kryzys i hossa mogą iść w parze”. Nie zabrakło najgorętszych, bieżących tematów rynkowych, ale także i szerszego spojrzenia na to, jak wygląda teraz otoczenie inwestycyjne. Udział w dyskusji wzięli: Przemysław Gerschmann, doradca zarządu GPW, Maciej Kietliński, ekspert rynków akcji w XTB, Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ, oraz Robert Sochacki, prezes Beta Securities.
O obecnej sytuacji na rynkach:
Maciej Kietliński: Mamy obecnie do czynienia z przereagowaniem, jeśli chodzi o brak zaufania do sektora finansowego. Nagle wszyscy uświadomili sobie, że podnoszenie stóp procentowych ma negatywny wpływ na rynek kapitałowy nie tylko przez rosnący koszt kapitału. Po upadku SVB zapanowała duża niepewność. Potem oczywiście pojawiła się jeszcze kwestia banku Credit Suisse. Od dłuższego czasu oczekiwano natomiast, że nadejdzie korekta po bardzo mocnych wzrostach, które obserwowaliśmy od połowy października. Ta korekta w końcu przyszła, jednak wydaje się, że jest to tylko chwilowa niepewność. W dłuższymi terminie, mimo że coraz głośniej mówi się o spowolnieniu gospodarczym czy nawet recesji, jest szansa na większe odreagowanie. Obecną sytuację można więc traktować jako okazję do zajmowania długich pozycji.
Konrad Ryczko: Rynek jest ekstremalnie rozchwiany. Jeśli w ciągu jednego tygodnia rynek potrafi wyceniać docelową stopę procentową Fed na poziomie 3,5 proc., a później na 5,5 proc., bądź też odwrotnie, to naprawdę trudno jest zarządzać ryzykiem stopy procentowej. To wpływa nie tylko na zachowanie głównych wskaźników giełdowych, ale także i innych indeksów. Przykładem jest chociażby indeks VIX, którego znaczenie z uwagi na zmiany, jakie zachodzą na rynku, obecnie spadło. Trudno natomiast jest teraz stwierdzić, że mamy do czynienia z kryzysem. Tym, co moim zdaniem może mieć znaczenie w przyszłości, jest ryzyko pojawienia się stagflacji.
O inwestowaniu pasywnym w niepewnych czasach:
Robert Sochacki: Doświadczenia funduszy Beta ETF pokazują, że duża zmienność rynkowa sprzyja napływom. W 2020 r., który ze względu na pandemię był burzliwym okresem, mieliśmy 100 mln zł napływów. Z kolei rok 2021 był już spokojniejszy rynkowo, a to miało przełożenie na aktywa. Rok 2022, o którym można powiedzieć wszystko, ale nie to, że był spokojny, to były z kolei historycznie największe napływy. Wyniosły blisko 200 mln zł. Widzimy, że w okresach dużej zmienności inwestorzy kupują fundusze ETF. Dotyczy to naszego, ale także i światowego rynku, gdzie występują podobne zależności. Dla inwestorów indywidualnych nie ma więc zbyt dużej różnicy, czy rynek jest trudny, czy też łatwy. Odejście od aktywnego zarządzania na rzecz pasywnego oznacza mniejszy stres związany z przewidywaniem tego, co może się wydarzyć, oznacza skoncentrowanie się na długim horyzoncie inwestycyjnym i to właśnie sprzyja napływom. Widzimy to również w tym roku. Nie jest jednak też tak, że w Polsce „szeroki” rynek posługuje się funduszami ETF. Wiele osób nie wie, że są takie instrumenty. Natomiast ci, którzy wiedzą, wykorzystują dużą zmienność do handlu. Ostatni czas jest więc dla nas korzystny.