W lipcu deweloperzy w całej Polsce ruszyli z budową blisko 9,3 tys. mieszkań – podał GUS. To o 4,4 proc. więcej niż w maju – i to trzeci z kolei miesiąc rosnącej aktywności inwestycyjnej. W relacji do lipca 2022 r. wzrost sięgnął prawie 11 proc. – po raz pierwszy w tym roku mamy wzrost w ujęciu rok do roku. To dlatego, że w I połowie ub.r. deweloperzy, mimo rosnących stóp procentowych, budowali jeszcze na potęgę. W lipcu 2022 r. rozpoczęło się już hamowanie. W ciągu siedmiu miesięcy rozpoczęto budowę 57,2 tys. lokali – to 28 proc. mniej niż w analogicznym, gorącym inwestycyjnie, okresie 2022 r.
W lipcu deweloperzy uzyskali pozwolenia na budowę prawie 12 tys. lokali – o prawie 15 proc. mniej rok do roku i 11 proc. miesiąc do miesiąca. W ciągu siedmiu miesięcy firmy dostały zgodę na budowę prawie 86 tys. mieszkań, o 35 proc. mniej niż rok wcześniej, kiedy I półrocze było bardzo mocne, co miało związek z nowelizacją tzw. ustawy deweloperskiej od 1 lipca.
Rynkowa nierównowaga
Zdaniem Katarzyny Kuniewicz, szefowej działu badań rynku w Otodom Analytics, dane GUS dotyczące deweloperów zadziwiają i zastanawiają.
– Liczba mieszkań w uzyskanych w ciągu siedmiu miesięcy br. pozwoleniach to bez wątpienia słaby wynik, ale to nie te liczby zaskakują najbardziej. Niezrozumiała w obecnej sytuacji rynkowej – gdy kupujący są pobudzeni i zachęceni do zakupu mieszkania „Bezpiecznym kredytem” – jest liczba rozpoczętych przez deweloperów budów. Jest ona o 23 proc. niższa od liczby pozwoleń, co oznacza, że w skali całego kraju nadwyżka pozwoleń nad rozpoczętymi budowami rośnie kolejny miesiąc z rzędu – mówi Kuniewicz. – Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje, być może tkwi w danych dla poszczególnych powiatów. Nim je poznamy, pozostaje nam jedynie zdziwienie, że firmy deweloperskie nie przyspieszyły realizacji inwestycji pomimo wyraźnej poprawy wyników sprzedaży, które obserwowaliśmy w kilku ostatnich miesiącach – zaznacza. Pytanie też, gdzie deweloperzy uzyskali pozwolenia. Jeśli w największych polskich miastach, gdzie są wyczekiwane, to mogą poprawić sytuację po stronie podaży. Jeśli jednak pozwolenia zostały wydane bardziej na budowy zlokalizowane poza granicami największych miast, to w aglomeracjach dalej będziemy obserwować wzrost cen mieszkań.
Zdaniem Jarosława Jędrzyńskiego z portalu RynekPierwotny.pl lipcowy wynik produkcji mieszkań i skala wzrostu są zdecydowanie niewystarczające do zaspokojenia rosnącego popytu, jak i snucia bardziej optymistycznych prognoz. Spadek liczby mieszkań w wydanych pozwoleniach może świadczyć o tym, że firmom zaczyna brakować gruntów albo, co gorsza, optymizmu inwestycyjnego. – Najnowsze dane GUS prezentują słabnący potencjał krajowej mieszkaniówki. Jedyną istotną – choć zaledwie symbolicznie zwyżkującą – pozycją w lipcu okazały się mieszkania rozpoczęte, co niestety nie jest wystarczającym argumentem oczekiwania poprawy koniunktury inwestycyjnej na rynku. Za to przybywa argumentów świadczących o rozwojowym charakterze sytuacji kryzysowej po stronie podaży, co grozi zdecydowanie niepożądanymi skutkami już w bezpośredniej perspektywie – mówi Jędrzyński.