Decyzja może być zaskoczeniem, bo wieloletni prezes sygnalizował wcześniej, że nie będzie kandydował. Rada nadzorcza i tak jednak rekomendowała go do pełnienia tej funkcji, tłumacząc to brakiem innych kandydatur.
– Mógłbym teraz odejść ze spółki i mam pełną świadomość, że zostawiam ją w dobrej kondycji finansowej. Wspólnie z radą nadzorczą mieliśmy gorącą dyskusję na temat przyszłości Mostostalu. Zostałem poproszony o kierowanie firmą i znalezienie dla niej inwestora strategicznego. To jest teraz mój główny cel w pracy – mówi „Parkietowi” Skipietrow. Dotychczasowe wielomiesięczne poszukiwania inwestora nie przyniosły jednak skutku. Zdaniem Skipietrowa, bezpośrednim tego powodem jest trudne otoczenie gospodarcze.
Szef Mostostalu nie boi się jednak wyzwania. – Mamy określone kontakty w branży budowlanej także poza granicami kraju. Prowadziliśmy w tej sprawie rozmowy z 18 inwestorami. Grupa pięciu, sześciu podmiotów jest wciąż brana pod uwagę i możemy z nimi wznowić negocjacje – wyjaśnia Skipietrow. Jego zdaniem, ewentualna poprawa światowej koniunktury pomoże w rozmowach.
– Trudno mówić o konkretnym terminie zakończenia tych rozmów. Pozyskanie inwestora w okresie roku, dwóch uważam za realne – twierdzi Skipietrow wskazując, że wcale nie zamierza kierować Mostostalem przez kolejnych pięć lat.
Na wczorajsze WZA zarejestrowali się akcjonariusze dysponujący 16,9 proc. głosów. Zarówno zarząd, jak i nadzór firmy otrzymały absolutorium. Podczas obrad padły pytania m.in. o aktualną wartość portfela zleceń i spodziewane wyniki finansowe w 2009 r. Skipietrow poinformował, że grupa ma zakontraktowane umowy za 480 mln USD (1,5 mld zł). – Mamy uzgodnione finansowanie dla zleceń z tej puli za ok. 260 mln USD. To pozwala sądzić, że sprzedaż będzie wyższa niż w ubiegłym roku – precyzuje szef budowlanej grupy. W 2008 r. Mostostal-Export miał 37,6 mln zł zysku netto, przy 169,5 mln zł skonsolidowanej sprzedaży.