Chciałabym porozmawiać z Panem na temat różnic w podejściu do robienia biznesu w Polsce i na Zachodzie.
W zasadzie nie ma różnic, działalność gospodarcza i tu i tam opiera się o te same prawidła. I tu i tam musimy mieć pomysł, konsekwencję, zapał, charyzmę i umiejętność organizacji pracy. Pewne różnice jednak są. Musimy pamiętać, że w krajach zachodnich gospodarka rynkowa trwa już dziesięciolecia. .Zupełnie inna jest tradycja i kultura prowadzenia biznesu. Zupełnie inne jest również społeczne postrzeganie prywatnych firm, bo tam wszystkie firmy są prywatne i to czasami z bardzo długą historią działania. W Polsce jeszcze cały czas pokutuje stereotyp myślenia, że biznes polega na przechytrzeniu kontrahenta. Od lat prowadzę swoją działalność, w ogromnej większości na Zachodzie i mogę powiedzieć, że nic bardziej błędnego. Dobry biznes to przede wszystkim partnerstwo. Nie od razu polski przedsiębiorca był po partnersku traktowany, na to trzeba było długo zapracować. Początkowo traktowano nas z góry, często lekceważąc. Dziś mamy swoją uznaną markę, międzynarodowy zarząd, spółki córki w wielu krajach. Generalnie dziś zmieniło się uznanie dla polskiego biznesu na Zachodzie, utrzymał się tam tylko dobry polski biznes. Jest jeszcze coś, co odróżnia często polski, zwłaszcza wewnętrzny biznes od międzynarodowego. To wartość słowa, bardzo ważna rzecz, bo buduje zaufanie i wzajemne porozumienie nie tylko w oparciu o wielostronicowe umowy.
Znany jest Pan z tego, że poświęca dużo czasu, pieniędzy i energii na działania charytatywne. Dlaczego?
Bo to jest pewnego rodzaju odpowiedzialność, która jest związana z otrzymanymi dobrami, umiejętnościami. Jeżeli ja coś dostałem, to mam obowiązek podzielić się tym. No i się dzielę.
Zapytam nieco przewrotnie, a nie uważa Pan, że doszedł do wszystkiego, swoją ciężką pracą i nie przespanymi nocami?
Z pewnością zna Pani przypowieść od talentach. Otóż uważam, że przede wszystkim dostałem od Stwórcy talent, który mogłem pomnażać lub zakopać. Ponieważ chciałem pomnażać nie mogło się obyć bez ciężkiej pracy i jak to Pani nazywa nieprzespanych nocy. Z tym przekonaniem wiąże się, jak powiedziałem wcześniej, naturalna potrzeba dzielenia się. Ponadto jest jeszcze druga rzecz, to społeczna odpowiedzialność biznesu. Rzecz, którą znakomicie rozumieli i praktykowali przedsiębiorcy żydowscy. Mogą oni stanowić znakomity przykład jak powinien zachowywać się biznes który przecież nie żyje na pustyni. Oni budowali przedszkola, szkoły, osiedla mieszkaniowe, także w Polsce, wystarczy pojechać do Żyrardowa, Łodzi, by zobaczyć jak to było. Dzisiaj ta sytuacji się zmieniła i w różnych krajach wygląda inaczej, inne są wyzwania. Ale taka czy inna odpowiedzialność trwa.. Co innego potrzebne jest w Niemczech, co innego w Polsce. Może nawet znacznie więcej w Polsce niż na Zachodzie bo potrzeb jest więcej a i wiedza ekonomiczna w społeczeństwie zdecydowanie niewystarczająca. A kiedy zdamy sobie sprawę z odpowiedzialności i obowiązku podzielenia się to droga jest prosta. Przekazywanie pieniędzy na tacę niekoniecznie oznacza efektywną pomoc, może być czasami tylko uspokojeniem sumienia. Chcąc być jak w biznesie skutecznym w działaniu razem z żoną doszliśmy do wniosku, że musimy pomagać w taki sposób, by mieć nad tym kontrolę, by tym w pewnym sensie kierować. W związku z tym stworzyliśmy fundację AMF „Nasza droga" i od 15 lat zajmujemy się dziećmi z rejonu Ostrowii Mazowieckiej. To dzieci bardzo dotknięte przez życie. W tej chwili mamy pod opieką blisko 80 dzieci, którym od liceum do końca studiów pomagamy odnaleźć się w życiu. Teraz przygotowujemy się do Wyjazdu do Włoch, to podsumowanie całorocznego programu formacyjnego: drogą rozumu i wiary śladami Leonarda Da Vinci i św. Franciszka z Asyżu. O naszej działalności można przeczytać na stronie www.amf.org.pl.