WIBOR dobrze realizuje zamiary NBP

Oprocentowanie kredytów nie może być bezpośrednio powiązane z oprocentowaniem depozytów w bankach, bo to ostatnie nie jest pod wpływem polityki NBP – tłumaczy Błażej Wajszczuk, wiceprezes Stowarzyszenia Rynków Finansowych ACI Polska.

Aktualizacja: 03.05.2022 21:02 Publikacja: 03.05.2022 21:00

Błażej Wajszczuk, wiceprezes Stowarzyszenia Rynków Finansowych ACI Polska

Błażej Wajszczuk, wiceprezes Stowarzyszenia Rynków Finansowych ACI Polska

Foto: materiały prasowe

Co mierzą stawki WIBOR?

To bardzo dobre pytanie. Panuje przekonanie, że ten wskaźnik powinien mierzyć np. koszt finansowania się banków. W rzeczywistości tak nie jest. Administrator WIBOR, spółka GPW Benchmark, definiuje te wskaźniki jasno: jest to odzwierciedlenie stopy procentowej, „po jakiej podmioty spełniające kryteria uczestnika fixingu mogłyby składać depozyty na określone terminy fixingowe w innych podmiotach spełniających te kryteria". Czyli WIBOR nie mierzy kosztów finansowania banków, tylko cenę depozytów składanych sobie wzajemnie przez uczestników fixingu.

Czy wskaźnik, który jest wykorzystywany jako podstawa oprocentowania kredytów dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, nie powinien odzwierciedlać stóp procentowych, które obowiązują na szerokim rynku, a nie tylko wśród wąskiej grupy banków, które uczestniczą w fixingu?

Mechanizmem kontrolnym WIBOR jest obowiązek zawierania transakcji po zgłoszonych cenach na fixing. Żeby ten mechanizm działał efektywnie, uczestnicy fixingu muszą wzajemnie akceptować ryzyko kredytowe pożyczek na okresy do jednego roku. Dlatego regulamin fixingu precyzyjnie określa kryteria, które muszą spełnić uczestnicy. W skrócie chodzi o poziom kapitałów, aktywność na rynku oraz ewentualne opinie KNF.

Ale przecież tych transakcji, których oprocentowanie mierzy WIBOR, praktycznie nie ma. To główny argument krytyków tych stawek: że są fikcją, bo nie odnoszą się do realnych transakcji.

To nie jest prawda. W tzw. oknie transakcyjnym – czyli w ciągu 15 minut po tym, jak uczestnicy fixingu zgłoszą swoje kwotowania stawek WIBOR – dochodzi do transakcji. Składane są depozyty na miesiąc, trzy, a nawet na rok. Nie dzieje się tak codziennie. Do transakcji dochodzi wtedy, gdy między uczestnikami fixingu istnieją różnice w kwotowaniach, czyli wtedy, gdy ocena wydarzeń na rynku jest różna. Gdy wszyscy oceniają ścieżkę stóp procentowych podobnie, to siłą rzeczy transakcji jest mniej lub ich nie ma. Ale brak transakcji nie oznacza, że nie istnieje oprocentowanie depozytów na okresy fixingowe. To jest trochę tak jak w sklepie: nie musimy dokonać zakupu, żeby znać cenę towaru i wiedzieć, że ona nas obowiązuje. WIBOR spełnia wytyczne unijnego rozporządzenia BMR. Ten dokument mówi o tym, że stawki referencyjne powinny w pierwszej kolejności opierać się na transakcjach, ale jeśli ich nie ma, to wykorzystuje się inne dane, które mają pewną hierarchię ważności, tzw. kaskadę. Na końcu tej kaskady mieszczą się też kwotowania na fixingu.

A czy poza oknem transferowym transakcje między bankami są zawierane? Chodzi o to, czy banki rzeczywiście składają u siebie wzajemnie depozyty, czy mają taką potrzebę, czy robią to tylko wtedy, gdy chcą powiedzieć „sprawdzam" innym uczestnikom fixingu? Bo w tym drugim przypadku można by mówić, że transakcje nie są wcale podstawą WIBOR-u, bo są skutkiem ubocznym metody jego ustalania.

Z punktu widzenia wiarygodności fixingu najważniejsze jest działanie mechanizmu „sprawdzam" i transakcyjna weryfikacja poziomu WIBOR. Kluczowe moim zdaniem jest to, że informacje płynące z transakcji – czy to w ramach okna transakcyjnego, czy w innym czasie – nigdy nie są pomijane. Mają one największą wagę we wspomnianej kaskadzie danych. Mimo, że transakcji depozytowych jest mało, co wiemy od dawna, to jednak WIBOR nie jest zawieszony w próżni. Zarówno rynek swapów walutowych, jak i rynek FRA są bardzo płynne i stanowią dla WIBOR punkt odniesienia przy ocenie rynkowych kosztów płynności i wysokości oczekiwań na podwyżki stóp procentowych.

Skoro WIBOR nie odzwierciedla kosztów finansowania akcji kredytowej banków, to jaki jest jego związek z rynkiem kredytów? Dlaczego te stawki są podstawą oprocentowania kredytów?

Oprocentowanie kredytu to wskaźnik plus marża. Wskaźnik musi być rynkowy, czyli dobrze opisujący rzeczywistość gospodarczą. WIBOR jest wskaźnikiem zgodnym z rozporządzeniem BMR i zależnym od stopy referencyjnej NBP. Ostatecznie stopy procentowe w gospodarce ustala NBP, ale trzeba pamiętać, że on nie może po prostu zadeklarować, ile te stopy wynoszą. Bank centralny musi wyjść do banków z transakcjami. Obecnie w systemie bankowym jest duża nadpłynność. Banki mogą te środki ulokować w NBP z oprocentowaniem równym stopie referencyjnej, czyli dziś to jest 4,5 proc. Nie ma sensu, aby banki udzielały sobie wzajemnie, ani komukolwiek innemu kredytu po stopie niższej niż 4,5 proc w terminach powyżej tygodnia.

Ale główne stawki WIBOR, zarówno trzymiesięczna, jak i sześciomiesięczna, są znacznie wyżej, w okolicy 6 proc.

Rada Polityki Pieniężnej sygnalizuje, że będzie jeszcze podnosiła stopy procentowe. Na rynku oczekuje się, że stopa referencyjna wzrośnie w ciągu kilku miesięcy do ponad 7.5%. Czyli NBP będzie płacił bankom za środki więcej. A przyjmie ich dowolną ilość, nie stwarzając dla banków żadnego ryzyka. Uczestnicy fixingu WIBOR wyliczając po ile pożyczać sobie pieniądze na trzy albo sześć miesięcy, muszą wziąć pod uwagę to, gdzie wtedy będzie stopa referencyjna NBP. Gdy cykl zacieśniania polityki pieniężnej się skończy, to WIBOR zbiegnie się ze znowu ze stopą referencyjną NBP. Gdy oczekiwane będą obniżki stóp, WIBOR może się kształtować niżej niż stopa referencyjna.

Dlaczego stawki WIBOR są wyżej niż stopa lombardowa NBP, która dziś jest na poziomie 5 proc.? Jeśli banki mogą wziąć pożyczkę w NBP oprocentowaną według stopy lombardowej, po co miałyby pożyczać drożej od innego banku, uczestnika fixingu?

Stopa lombardowa to oprocentowanie awaryjnej, jednodniowej pożyczki dla banku, który ma problem z płynnością. Korzystanie z kredytu lombardowego stopy jest penalizowane, bo traktowane jest w sektorze jako błąd w zarządzaniu płynnością. Bank, który chce taką pożyczkę zaciągnąć, musi zastawić część portfela obligacji, a także dostanie pismo z prośba o wyjaśnienia od KNF itp. Poza tym, to jest oprocentowanie krótkoterminowych pożyczek. Żeby stanowiło kotwicę dla stóp na okres trzech i sześciu miesięcy, banki musiałyby mieć możliwość pożyczania w NBP po stopie lombardowej i wypożyczania tego dalej po tyle, ile wynosi WIBOR. Ale ze względu na te konsekwencje korzystania z kredytu lombardowego, taki arbitraż nie jest w praktyce możliwy.

Wzrost stawek WIBOR budzi dzisiaj tyle emocji nie tyle z powodu oderwania od stopy referencyjnej NBP, ile z powodu oderwania od oprocentowania depozytów. To ostatnie w niewielkim stopniu reaguje na podwyżki stóp przez RPP. Dlaczego nie ma powiązania oprocentowania depozytów i WIBOR-u?

Oprocentowanie depozytów podnosi się wolniej, niż RPP podnosi stopy. I tutaj, jak rozumiem, pojawia się większość zarzutów w stosunku do banków.

Tempo podwyżek cen depozytów wynika przede wszystkim z popytu na pieniądz w systemie bankowym. Wspominałem już o nadpłynności, do tego można dodać podatek bankowy oraz konkurencję. Żaden z tych czynników nie sprawiał, że banki musiały płacić za depozyty. Widzimy jednak, że to się z różnych powodów zmienia. Oprocentowanie depozytów rośnie.

Jeśli chodzi o cenę depozytów i WIBOR to możliwe, że na wybranych produktach ich poziom się zrówna. Będzie to jednak proces rynkowy. Przestrzegam przed sztucznym powiązaniem cen depozytów i kredytów. Zawsze warto spojrzeć na praktyczną stroną takiego rozwiązania. NBP ma bezpośredni wpływ na stawkę WIBOR, podczas gdy na sposób budowy pasywów w bankach – od czego zależy popyt na depozyty - ma wpływ ograniczony. Mieliśmy już sytuację po kryzysie finansowym, gdy cena depozytów prawie dwukrotnie przekraczała WIBOR 6M. Czy w takiej sytuacji dalej chcielibyśmy mieć bezpośrednią relację depozyt – kredyt, czy jednak wolimy żeby składnik rynkowy kredytu był pod bezpośrednim wpływem niezależnego banku centralnego?

Te propozycje, żeby powiązać oprocentowanie kredytów z oprocentowaniem depozytów, biorą się z przekonania, że banki potrzebują depozytów, aby udzielać kredytów. Tak nie jest?

Sektor bankowy jest bardzo udepozytowiony. Tych depozytów – relatywnie do kredytów - jest bardzo dużo, więcej niż w innych krajach. Depozyty są bankom potrzebne, ale z powodów regulacyjnych, a nie dlatego, że to z nich banki udzielają kredytów (w praktyce depozyty powstają wskutek udzielania kredytów – red.). Chodzi o to, że banki potrzebują stabilnego finansowania, żeby spełniać wymogi Komitetu Bazylejskiego, na przykład odnoszące się do płynności. Banki muszą mieć taką strukturę pasywów, aby odpowiadała płynności aktywów. Z tej perspektywy najbardziej stabilne są depozyty rozproszone, czyli od klientów, którzy w danym banku prowadzą codzienną bankowość. I lepiej jest mieć więcej mniejszych, niż mniej większych depozytów, bo te pierwsze są mniej zagrożone nagłym odpływem. Dlatego banki konkurują o stałych klientów, korzystających z szerokiego pakietu usług.

Czyli oprocentowanie depozytów – ich cena - jest podyktowana ich dostępnością z perspektywy banków? Działa po prostu konkurencja o deponentów?

Tak. Teraz w sektorze bankowym nadpłynność sięga około 170 mld zł, ale nie każda złotówka ma dla banków takie samo znaczenie. Może być tak, że nawet w warunkach nadpłynności banki będą musiały bardziej starać się o pewne depozyty, konkurować o nie. Gdy stopy procentowe były bardzo niskie, teoretycznie istniały dobre warunki dla banków, żeby przyciągać depozyty, budować bazę pasywów. Ale podatek od aktywów sprawiał, że banki nie były tym zainteresowane. Z tego wynikały wprowadzane wówczas opłaty za duże salda i brak dobrej oferty depozytowej.

Wyjaśnił pan, dlaczego WIBOR może się odrywać od stopy referencyjnej NBP i od oprocentowania depozytów. Ale dla niektórych uczestników debaty i tak będzie to powód do podejrzeń, że banki w jakiś sposób WIBOR-em manipulują, starają się go zawyżać. A tym podejrzeniom sprzyja to, że w przeszłości podobne wskaźniki, np. LIBOR, podlegały manipulacjom...

Kluczowe jest słowo „podobne". Podobieństwo między WIBOR, LIBOR, EURIBOR i innymi takimi stawkami wynika z końcówki w nazwie. Definicyjnie te wskaźniki mocno się od siebie różniły – co zresztą było przyczyną upadku zaufania do stawki LIBOR. W przypadku LIBOR-u uczestnicy fixingu mieli szacować, po ile mogli się finansować u innych uczestników. Dopóki takie pożyczki były zawierane, te szacunki były na czymś oparte. Ale gdy w trakcie kryzysu finansowego banki przestały sobie pożyczać, te deklaracje stały się puste. EURIBOR miał jeszcze inną definicję: uczestnicy fixingu podawali po jakiej stawce mógłby się sfinansować najlepszy, hipotetyczny bank. U nas zawsze istniała możliwość weryfikacji kwotowań przez innych uczestników fixingu. Dzięki temu prostemu mechanizmowi uniknęliśmy kłopotów.

A czy manipulacja WIBOR-em byłaby teoretycznie możliwa i czy byłaby w ogóle opłacalna?

Od wejścia w życie rozporządzenia MAR istnieje indywidualna odpowiedzialność dilerów za kwotowania wskaźników referencyjnych, niezależnie od odpowiedzialności instytucji. Administracyjna kara wyznaczona dla człowieka, który zmanipuluje taki wskaźnik wynosi do 5 mln euro i biorąc pod uwagę wrażliwość nadzoru na takie wykroczenia trudno o taryfę ulgową. Dodatkowo proces jest zalgorytmizowany, pod fizycznym nadzorem oficera compliance, tak że technicznie bardzo trudno byłoby dokonać jakiejś manipulacji.

A czy prawdą jest, że wzrost WIBOR-u jest dla banków zawsze korzystny?

Nie da się ukryć, że wzrostowi WIBOR-u towarzyszy zwykle wzrost różnicy między oprocentowaniem kredytów, a oprocentowaniem depozytów. Ta różnica jest dzisiaj mniej więcej taka, jak była w przeszłości, przy podobnej wysokości WIBOR-u. Ale trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że powyżej pewnego poziomu stóp procentowych, jakość portfela kredytowego zacznie się pogarszać. To druga, mniej korzystna strona wzrostu WIBOR-u.

Skoro WIBOR jest pod wpływem stopy referencyjnej NBP, to dlaczego oprocentowanie kredytów nie może opierać się po prostu na tej stopie?

Bo w świetle BMR stopa referencyjna NBP nie jest wskaźnikiem, nie jest ustalana na rynku. W gospodarce rynkowej jest potrzebny rynkowy wskaźnik kosztu kredytu, który jest pod wpływem banku centralnego, ale nie pod jego kontrolą. Choćby dlatego, że RPP obraduje co miesiąc, a WIBOR jest obliczany codziennie, może reagować na różne niespodziewane wydarzenia.

Pod koniec kwietnia premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że „od 1 stycznia 2023, razem z regulatorem rynku, we współpracy z Sejmem, narzucimy obowiązek posługiwania się inną niż WIBOR transparentną stawką pochodzącą z rynku międzybankowego depozytów overnight". Taki alternatywny wobec WIBOR-u wskaźnik istnieje?

Zgodnie z BMR można dokonać zamiany wskaźnika na inny, ale pod warunkiem całkowitego zaprzestania kalkulacji obecnego. Wobec tego powstaje potrzeba przeprowadzenia skomplikowanego procesu, który w przypadku likwidacji LIBOR zajął lata. Mając te doświadczenia, można by zapewne skrócić ten proces w przypadku WIBOR. Spółka GPW Benchmark otrzymała od KNF licencję na administrowanie WIBOR-em dopiero w grudniu 2020. To KNF powinien stwierdzić, czy są jakieś problemy z tym wskaźnikiem. Będzie miał ku temu okazję w grudniu 2022 r., bo to jest moment pierwszego przeglądu WIBOR. KNF wyda zapewne rekomendacje, które będą sensowną podstawą do dyskusji. A do tego czasu będziemy mogli wypracować nowy wskaźnik i rozwinąć rynek Wiemy, że prace nad takim wskaźnikiem trwają. Możliwe jest przy tym rozwiązanie, w którym nowy wskaźnik będzie implementowany do nowych umów zanim podejmiemy decyzję o zastąpieniu WIBOR-u we wszystkich produktach finansowych.

Zastąpienie WIBOR-u stawką opartą na transakcjach jednodniowych to element pomocy dla kredytobiorców, którzy teraz borykają się z szybkim wzrostem wysokości rat. Premier powiedział, że ta nowa stawka będzie niższa.

Co do zasady zamiana wskaźnika WIBOR na jakiś inny wskaźnik oparty na rynku depozytów O/N nie powinna prowadzić do spadku oprocentowania kredytów. Z takimi procesem mieliśmy już do czynienia gdy LIBOR CHF został zastąpiony stawką O/N SARON. Wtedy oprocentowanie pozostało zasadniczo bez zmian i ta lekcja podpowiada, że tym razem może być podobnie. Nie da się niestety pominąć tego, że NBP podniósł stopy procentowe i chce je dalej podnosić. Jeśli przyjmiemy jakiś wskaźnik O/N, a następnie dokonamy jego przekształcenia na stawkę terminową, którą można wykorzystać w umowie, to dalej będziemy się odnosić się do bieżących i oczekiwanych stóp procentowych. NBP cały czas będzie płacił bankom stopę referencyjną i tak jak dotychczas, będzie to punkt wyjścia do oprocentowania pieniądza ogółem i w związku z tym również ceny kredytów.

Próba złagodzenia wpływu podwyżek stóp procentowych na wysokość rat to kolejny przejaw działania rządu wbrew NBP. Czy taka polityka rządu zmusi RPP do większego zacieśnienia polityki pieniężnej?

Walka z inflacją oznacza koszt. Musimy jakoś - jako społeczeństwo - ten koszt ponieść. Im szerzej go rozłożymy, tym jednostkowo będzie mniejszym obciążeniem. Jeśli postanowimy, że jakiś sektor albo jakaś część gospodarstw domowych ma nie uczestniczyć w walce z inflację, to pozostałe sektory i gospodarstwa domowe będą musiały go ponieść w większym stopniu. To wpisuje się w dyskusję, o tym, że polityka pieniężna i fiskalna powinny być skoordynowane. Gdyby tak było, to podwyżki stóp mogłyby być nieco niższe, niż w sytuacji, gdy polityka pieniężna jest zaostrzana, a fiskalna rozluźniana.

CV

Błażej Wajszczuk jest wiceprezesem Stowarzyszenia Rynków Finansowych ACI Polska, które do 2017 r. było administratorem stawek referencyjnych WIBOR i WIBID. Od 2005 r. związany jest zawodowo z grupą BNP Paribas. Obecnie jest dyrektorem Departamentu Skarbu w BNP Paribas Bank Polska. W przeszłości pracował też jako diler rynku pieniężnego w Banku Gospodarki Żywnościowej.

Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Banki
Czy dojdzie do fuzji Pekao i Aliora? Bardzo możliwe
Banki
Rozważają nabycie akcji Alior Banku przez Pekao od PZU. Jest list intencyjny