To nie jest prawda. W tzw. oknie transakcyjnym – czyli w ciągu 15 minut po tym, jak uczestnicy fixingu zgłoszą swoje kwotowania stawek WIBOR – dochodzi do transakcji. Składane są depozyty na miesiąc, trzy, a nawet na rok. Nie dzieje się tak codziennie. Do transakcji dochodzi wtedy, gdy między uczestnikami fixingu istnieją różnice w kwotowaniach, czyli wtedy, gdy ocena wydarzeń na rynku jest różna. Gdy wszyscy oceniają ścieżkę stóp procentowych podobnie, to siłą rzeczy transakcji jest mniej lub ich nie ma. Ale brak transakcji nie oznacza, że nie istnieje oprocentowanie depozytów na okresy fixingowe. To jest trochę tak jak w sklepie: nie musimy dokonać zakupu, żeby znać cenę towaru i wiedzieć, że ona nas obowiązuje. WIBOR spełnia wytyczne unijnego rozporządzenia BMR. Ten dokument mówi o tym, że stawki referencyjne powinny w pierwszej kolejności opierać się na transakcjach, ale jeśli ich nie ma, to wykorzystuje się inne dane, które mają pewną hierarchię ważności, tzw. kaskadę. Na końcu tej kaskady mieszczą się też kwotowania na fixingu.
A czy poza oknem transferowym transakcje między bankami są zawierane? Chodzi o to, czy banki rzeczywiście składają u siebie wzajemnie depozyty, czy mają taką potrzebę, czy robią to tylko wtedy, gdy chcą powiedzieć „sprawdzam" innym uczestnikom fixingu? Bo w tym drugim przypadku można by mówić, że transakcje nie są wcale podstawą WIBOR-u, bo są skutkiem ubocznym metody jego ustalania.
Z punktu widzenia wiarygodności fixingu najważniejsze jest działanie mechanizmu „sprawdzam" i transakcyjna weryfikacja poziomu WIBOR. Kluczowe moim zdaniem jest to, że informacje płynące z transakcji – czy to w ramach okna transakcyjnego, czy w innym czasie – nigdy nie są pomijane. Mają one największą wagę we wspomnianej kaskadzie danych. Mimo, że transakcji depozytowych jest mało, co wiemy od dawna, to jednak WIBOR nie jest zawieszony w próżni. Zarówno rynek swapów walutowych, jak i rynek FRA są bardzo płynne i stanowią dla WIBOR punkt odniesienia przy ocenie rynkowych kosztów płynności i wysokości oczekiwań na podwyżki stóp procentowych.
Skoro WIBOR nie odzwierciedla kosztów finansowania akcji kredytowej banków, to jaki jest jego związek z rynkiem kredytów? Dlaczego te stawki są podstawą oprocentowania kredytów?
Oprocentowanie kredytu to wskaźnik plus marża. Wskaźnik musi być rynkowy, czyli dobrze opisujący rzeczywistość gospodarczą. WIBOR jest wskaźnikiem zgodnym z rozporządzeniem BMR i zależnym od stopy referencyjnej NBP. Ostatecznie stopy procentowe w gospodarce ustala NBP, ale trzeba pamiętać, że on nie może po prostu zadeklarować, ile te stopy wynoszą. Bank centralny musi wyjść do banków z transakcjami. Obecnie w systemie bankowym jest duża nadpłynność. Banki mogą te środki ulokować w NBP z oprocentowaniem równym stopie referencyjnej, czyli dziś to jest 4,5 proc. Nie ma sensu, aby banki udzielały sobie wzajemnie, ani komukolwiek innemu kredytu po stopie niższej niż 4,5 proc w terminach powyżej tygodnia.
Ale główne stawki WIBOR, zarówno trzymiesięczna, jak i sześciomiesięczna, są znacznie wyżej, w okolicy 6 proc.