Katarzyna Sułkowska, prezes Alior Banku, poinformowała dziś po sesji w raporcie bieżącym, że sprzedała poza systemem obrotu 3,51 tys. akcji fantomowych Alior Banku (pochodne instrumenty oparte o kurs Aliora wydane w ramach programu opcji menedżerskich). Akcje fantomowe zostały sprzedane po 64,78 zł, co wycenia całą transakcję na 228 tys. zł. Walory te były obejmowane po 50,43 zł i były przypisane do warrantów subskrypcyjnych serii A z programu motywacyjnego obowiązującego w latach 2013-2015.
Dlaczego szefowa Aliora sprzedała właśnie teraz akcje banku, gdy od początku roku potaniały o 24 proc., bank powinien poprawiać wyniki i analitycy wskazują jego walory jako potencjalnie jedną z najatrakcyjniejszych inwestycji w sektorze bankowym?
Odpowiedź na to pytanie kryje się w pochodzeniu sprzedanych właśnie akcji fantomowych. Zostały wydane jako korekta wartości ekonomicznej warrantów subskrypcyjnych serii A utraconej przy emisji akcji serii I (wtórna oferta publiczna z lata 2016 r., gdy bank pozyskał 2,2 mld zł na przejęcie BPH). Alior tłumaczy, że do transakcji doszło teraz, bo jest to ostatni możliwy termin realizacji akcji fantomowych, po upływie którego uprawnienie do ich realizacji wygasa.
Obecnie za walory Aliora płaci się 60,65 zł. Od szczytu z połowy stycznia tego roku kurs spadł o 31 proc. Wcześniej spadki tłumaczono obawami o możliwe wchłonięcie przez Pekao (odstąpiono od pomysłu fuzji na początku sierpnia), później doszły obawy o jakość portfela kredytów a także pogłoski o zainteresowaniu EuroBankiem (co wymagałoby kolejnej w krótkim czasie emisji akcji). Poza tym niedawno "Puls Biznesu" twierdził, że stanowisko Sułkowskiej - nie związanej z żadną frakcją polityczną - jest zagrożone (od marca kieruje bankiem, jest z nim związana od jego początków).