Rada nadzorcza Pekao przyjęła propozycję podziału zysku na najbliższe trzy lata. Zakłada przeznaczenie na dywidendę co najmniej 90 proc. zysku za 2018 r. (jeśli będzie co najmniej taki zysk jak w 2017 r., to kwota dywidendy za 2018 r. nie będzie niższa niż wypłacona za 2017 r.). W kolejnym roku na dywidendę trafić ma 60–80 proc. zysku za rok 2019, w następnym zaś 50–75 proc. zysku za 2020 r.
– Wierzymy, że dzięki tej decyzji Pekao będzie atrakcyjną spółką zarówno dla inwestorów zainteresowanych dywidendami, jak i tych stawiających na wzrost banku – mówi Michał Krupiński, prezes Pekao.
Bank jako jedyny obok Handlowego w ostatnich latach był w stanie wypłacać całość rocznych zysków. Skąd ta zmiana? Pekao tłumaczy, że wyznaczając poziomy wypłaty, wziął pod uwagę zarówno własne plany rozwoju (prawdopodobnie ma przyśpieszyć, więc nadwyżka kapitału może się zmniejszyć), jak i obecną sytuację gospodarczą w Polsce i na świecie, a także obowiązujące wytyczne KNF dotyczące wypłat dywidend (te luzowane raczej nie będą). Zarząd zastrzega, że może w poszczególnych latach rekomendować inny podział zysku, w zależności od zaleceń KNF, a także gdy nastąpi istotne pogorszenie sytuacji makroekonomicznej lub sytuacji na rynkach. Wpływ na to mogą mieć także nowe regulacje dotyczące adekwatności kapitałowej, nowe bufory kapitałowe lub ewentualne istotne zmiany tempa wzrostu aktywów ważonych ryzykiem.
Rynek oczekiwał takiej decyzji Pekao. Michał Konarski, analityk DM mBanku, przewidywał, że w kolejnych latach Pekao zaproponuje inwestorom wypłatę w przedziale 50–75 proc., a 25 proc. zostanie przeznaczone na wzrost organiczny. „Oczekujemy wypłaty w górnej granicy przedziału, co oznaczać będzie dywidendę na akcję na poziomie 5,96 zł w 2019 zł i 7,19 zł w 2020 r." – pisał w raporcie. W 2017 r. było 8,1 na akcję a w 2018 r. – 7,9 zł (stopa dywidendy blisko 7 proc.).
Andrzej Kopyrski