Czwartkowe walne zgromadzenie mBanku przyjęło rekomendację zarządu i zdecydowało o niewypłacaniu dywidendy z zysku netto wypracowanego w 2018 r., który w ujęciu skonsolidowanym wyniósł 1,32 mld zł.
Walne zgromadzenie zdecydowało, aby 248 mln zł przeznaczyć na pokrycie straty z lat ubiegłych, a 1,07 mld zł pozostawić niepodzieloną (to kwota, która dałaby 25,3 zł na akcję). Niepodzielony zysk oznacza, że za rok bank będzie mógł z niego wypłacić dywidendę, o ile tylko będzie spełniał podstawowe wymogi dywidendowe.
Pierwotnie mBank planował wypłacić 20 proc. rocznego zysku, podobnie jak w ubiegłym roku (była to pierwsza dywidenda od 2014 r., później umocnienie franka szwajcarskiego i wyśrubowane wymogi KNF uniemożliwiły wypłaty akcjonariuszom). Jednak pod koniec stycznia KNF podała wysokości indywidualnych buforów stress-testowych. W mBanku wzrósł na tyle, że uniemożliwił wypłatę, później nadzór – nie pozostawiając już wątpliwości – zalecił polsko-niemieckiemu bankowo pozostawienie całego zysku.
Problemem mBanku jest wciąż wysoki udział hipotek walutowych, głównie frankowych, który skutkuje nie tylko dodatkowymi buforami kapitałowymi na ten portfel, ale także ogranicza potencjał banku do wypłaty dywidend z powodu tzw. kryteriów K1 i K2 w polityce dywidendowej KNF (dotyczą odpowiednio udziału tych kredytów w portfelu oraz udziału ich sprzedaży w latach 2007-2008). Na koniec 2018 r. mBank miał 14,5 mld zł hipotek frankowych i 2,5 mld zł w euro, co łącznie stanowi 17,9 proc. jego portfela kredytów brutto.