Rok 2018 przyniósł dalszą poprawę wskaźników jakości kredytów udzielonych przez banki sektorowi niefinansowemu. Wprawdzie na samym początku 2018 r. wskaźniki te skokowo pogorszyły się, ale wynikało to ze zmian metodologii, czyli wprowadzenia nowego standardu rachunkowości IFRS 9.
Gospodarka sprzyjała
Na koniec stycznia bieżącego roku udział kredytów ze stwierdzoną utratą wartości w portfelu brutto wynosił 6,8 proc. wobec 7,7 proc. rok temu, do czego przyczynił się nie tylko szybki wzrost portfela ogółem, ale i spadek wartości zagrożonych kredytów. Koszty ryzyka, mierzone jako stosunek odpisów do średniej wartości portfela kredytowego netto, w całym 2018 r. wyniosły 86 pkt baz., najmniej od co najmniej dekady.
Poprawie spłacalności kredytów sprzyjała sytuacja makroekonomiczna: 5-proc. wzrost PKB, historycznie niskie stopy procentowe i bezrobocie, rosnące wynagrodzenia i dochody rozporządzalne, choć dla niektórych firm wyzwaniem była rentowność będąca pod presją szybko rosnących wynagrodzeń oraz wzrostu cen surowców i materiałów.
Ostatni tak dobry rok?
Pojawiały się jednak opinie, że w tym roku trend się odwróci i koszty ryzyka zaczną rosnąć. Głównie z powodu oczekiwanego zmniejszenia tempa wzrostu gospodarczego do 3,5–4 proc. Teraz okazuje się, że boom wcale nie musi wygasać, kilka dni temu ekonomiści mBanku podwyższyli swoją prognozę wzrostu PKB w tym roku z 4 do 4,5–4,7 proc.
– Zakładam, że koszty ryzyka w sektorze bankowym powinny w tym roku być podobne jak w ubiegłym. Sporo jednak zależy od portfela kredytów korporacyjnych, a w tym zakresie w poprzednim roku było kilka spektakularnych problemów mimo bardzo dobrej koniunktury gospodarczej, więc to jest pewna niewiadoma. W części detalicznej jakość portfela powinna być nadal na bardzo dobrym poziomie, tym bardziej że już w tym roku klienci mogą odczuć pozytywny wpływ kolejnych obietnic wyborczych – mówi Michał Konarski, analityk DM mBanku.