W latach 2018 i 2019 udział kredytów ze stwierdzoną utratą wartości był stabilny i wynosił około 3,4 proc. (na koniec roku było to 3,36 proc.), ale z miesiąca na miesiąc powoli rósł, a przyśpieszenie widoczne jest szczególnie od marca. Na koniec września wskaźnik ten wyniósł 3,92 proc. W tym samym czasie udział kredytów ze stwierdzoną utratą wartości w całości z hipotek złotowych nawet lekko się obniżył do 2,01 proc. i od dawna jest to poziom niższy niż w przypadku kredytów frankowych.

Trzeba jednak wyjaśnić, że lepsze odczyty tego wskaźnika wynikają z faktu, że hipoteki w szwajcarskiej walucie nie są już udzielane na dużą skalę, począwszy od 2009 r. włącznie, a niemal wcale nie są sprzedawane od 2012 r. (szczyt przypadł na lata 2005–2008, gdy udzielono ich łącznie za 116 mld zł). Portfel ten więc „starzeje się", nie przybywa nowych, najlepiej spłacanych kredytów, więc zaniża to wskaźnik należności z utratą wartości. Następuje wzrost licznika, czyli kredytów opóźnionych powyżej 90 dni, i spadek mianownika, czyli czynnych kredytów frankowych. Odwrotnie jest w przypadku hipotek złotowych, które nawet w pandemii sprzedają się bardzo dobrze (w ostatnich latach sprzedaż sięga 50–65 mld zł), co przekłada się na dopływ dobrze spłacanych kredytów i obniża wskaźnik nieregulowanych. Skąd jednak wzrost w miarę stabilnego do tej pory wskaźnika nieregulowanych hipotek frankowych w tym roku? Najbardziej prawdopodobną przyczyną jest umocnienie szwajcarskiej waluty na początku pandemii. W mniejszym stopniu mogło o tym zdecydować zaprzestanie spłat przez część frankowiczów, którzy zamierzają pójść do sądu, podważając klauzule przeliczeniowe w umowie (zaprzestanie spłat to jednak rzadsza strategia bitwy z bankami).

– Porównanie jakości kredytów walutowych i złotowych wygląda różnie w zależności od przyjętej miary. Analizując poziom szkodowości kredytów hipotecznych złotowych i frankowych, trzeba wykorzystać podejście tzw. vintage, a nie udziału kredytów z utratą wartości – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej.

Z danych BIK wynika, że w ujęciu vintage (pokazuje jakość kredytów udzielonych w tym samym roku) szkodowość kredytów frankowych we wszystkich rocznikach jest niższa, czyli lepsza, niż złotowych (w przypadku frankowych uwzględniana jest pierwotna waluta, więc wskaźnika sztucznie nie poprawia przewalutowanie na złote w razie windykacji). Na przykład udział kredytów opóźnionych w spłacie w liczbie udzielonych w 2007 r. wynosi w złotowych 2,94 proc., a frankowych 2,33 proc. W 2008 r. to odpowiednio 4,88 proc. i 2,43 proc. MR