– Naszą ambicją jest osiągnięcie w tym roku zysku netto – mówi Iwona Duda, p.o. prezesa Alior Banku.
Kluczowe koszty ryzyka
Ten ósmy co do wielkości komercyjny kredytodawca w Polsce miał w 2020 r. 311 mln zł straty netto, wobec 248 mln zł zysku w 2019 r. O stracie zadecydowały spore rezerwy na pandemię oraz niższe przychody odsetkowe po cięciu stóp procentowych. Negatywnie na wynikach odbiło się też tzw. małe TSUE, czyli wyrok ograniczający możliwość pobierania przez banki prowizji w razie wcześniejszej spłaty kredytów konsumenckich.
Średnia prognoz analityków, zebranych przez Bloomberga, zakłada, że w tym roku Alior wypracuje około 100 mln zł zysku netto, choć najnowsze raporty wskazują raczej na przedział 30–40 mln zł. Kluczowe dla realizacji celu zarządu w zakresie wyniku netto będą koszty ryzyka. Bank zakłada, że w razie ustabilizowania się sytuacji makroekonomicznej i braku zdarzeń jednorazowych koszty te nie powinny przekraczać 2,2 proc. W IV kwartale wyniosły tylko niecałe 1,5 proc., czyli dużo mniej niż w przeszłości – przed pandemią sięgały 1,9–2,1 proc. Udział firmowych kredytów z utratą wartości wynosi ponad 23 proc. i jest jednym z najwyższych na rynku. Bank informuje, że po wakacjach kredytowych klienci w zdecydowanej większości wracają do terminowych spłat.
W samym IV kwartale Alior miał 120 mln zł zysku netto, czyli prawie o połowę więcej niż w III kwartale (rok wcześniej miał 20 mln zł straty netto). Do dużej poprawy przyczyniły się wspomniane niższe koszty ryzyka oraz dodatkowe zyski ze sprzedaży obligacji.