Osiągana na tych rynkach rentowność sprzedaży jest znacznie wyższa niż w Azji czy Rosji - wynosi 60-80 proc.
Podobnie jak w przypadku rynków zdobywanych obecnie, plan zarządu Biotonu przewiduje alianse z firmami z pierwszej dziesiątki największych graczy na rynku farmaceutycznym (tzw. Big Pharma). Mają oni pełnić rolę wyłącznych dystrybutorów na poszczególnych rynkach płacących opłaty licencyjne za wykorzystanie produktów Biotonu.
Zarząd Biotonu na razie wskazywał głównie na swoje plany wprowadzenia na nowe rynki insuliny klasycznej.
Trzeba jednak pamiętać, że taką możliwość (ze względu na ograniczenia w wykorzystywaniu licencji) będzie miał dopiero za trzy lata. Wcześniej możliwe jest wejście z hormonem wzrostu o przedłużonym działaniu. Sławomir Ziegert, prezes Biotonu przewiduje, że jeszcze w październiku tego roku planowane jest złożenie w Unii dossier rejestracyjnego tego produktu. – To by oznaczało, że hormon mógłby trafić na rynek pod koniec 2011 lub początkiem 2012 r. – uważa Przemysław Sawala-Uryasz, analityk UniCredit CAIB. Zaznacza, że hormon wzrostu Biotonu to produkt innowacyjny i unikalny na skalę świata.
Trudno tak powiedzieć o rekombinowanej (czyli genetycznie modyfikowanej) insulinie ludzkiej polskiej spółki. Co prawda Bioton jest wciąż jedną z kilku firm, które w ogóle taki produkt posiadają (poza nim są to koncerny Novo Nordisk, Eli Lilly oraz Sanofi- Aventis), ale na rynkach rozwiniętych coraz większą rolę bardziej zaawansowane (choć nie do końca mogące zastąpić insulinę klasyczną) analogi insuliny. – We Francji stanowią one ponad połowę rynku – mówi Sawala-Uryasz.