Jerome Powell, szef Fedu, powiedział na sympozjum w Jackson Hole dokładnie to, co inwestorzy chcieli usłyszeć: dał zielone światło do cięcia stóp procentowych i przyznał, że stopa bezrobocia stała się dla amerykańskiego banku centralnego ważniejszym wskaźnikiem niż inflacja. Inwestorzy wcześniej już od wielu tygodni spekulowali, że Fed zacznie we wrześniu cykl obniżek stóp procentowych. Słowa Powella przyjęli więc z wyraźną ulgą.
Obecnie spora część z nich liczy na to, że początek cyklu luzowania polityki pieniężnej zacznie się od mocnego akcentu, czyli od obniżki stóp o 50 pkt baz. W poniedziałek po południu barometr CME FedWatch wskazywał, że prawdopodobieństwo takiego ruchu wynosi 38,5 proc., a cięcia o 25 pkt baz. sięga 61,5 proc. Sugerował on również, że jest 42,9 proc. szans na to, że po grudniowym posiedzeniu Fedu główna stopa będzie w przedziale 4,25–4,50 proc., 29,7 proc., że wyniesie 4,0–4,25 proc., 6,9 proc., że zejdzie do 3,75–4,0 proc., a tylko 20,5 proc., że sięgnie 4,5–4,75 proc. Obecnie stopa ta jest w przedziale 5,25–5,5 proc. Rynek wyraźnie więc oczekuje, że Fed będzie w nadchodzących miesiącach ciął stopy mocniej niż trzy razy po 25 pkt baz.
Czy ten cykl luzowania jest już jednak uwzględniony w cenach akcji i innych aktywów? Jak rynki mogą reagować na cięcia stóp za oceanem?
Akcje