#WykresDnia: Bałkanizacja światowej gospodarki? Roubini ostrzega

Nowa zimna wojna między Stanami Zjednoczonymi a Chinami grozi bałkanizacją światowej gospodarki i podsyca bolesną stagflację na Zachodzie, ostrzegł Nouriel Roubini.

Publikacja: 14.04.2023 09:04

Nouriel Roubini

Nouriel Roubini

Foto: Bloomberg

Szanowany ekonomista, nazywany „Dr Doom” za przewidzenie ostatniego globalnego kryzysu finansowego, powiedział, że dwa supermocarstwa są w trakcie wychodzenia z wzajemnych współzależności, które są coraz częściej postrzegane jako zagrożenie dla bezpieczeństwa.

Z jednej strony Waszyngton dąży do rozerwania istniejących szlaków handlowych i budowy nowych z najbliższymi sojusznikami, przekonywał Roubini w wywiadzie dla Yahoo Finance Live. Ze swojej strony Pekin planuje odizolować się od potencjalnych zachodnich sankcji gospodarczych poprzez stopniowe oddzielenie się od dolara amerykańskiego.

– Przeszliśmy od wolnego handlu do bezpiecznego handlu, od offshoringu do friend-shoringu, od łańcuchów dostaw just-in-time do just-in-case – powiedział emerytowany profesor NYU. – Te rzeczy są kosztowne, ograniczają globalny wzrost i zwiększają koszty produkcji.

Po upadku ostatniego systemowego rywala Zachodu, Związku Radzieckiego, powstały Pax Americana zapoczątkował boom gospodarczy oparty na prymacie wolnego rynku, liberalnej demokracji i rządów prawa. Międzynarodowe korporacje mogą arbitrażować najlepszą z przewag konkurencyjnych kraju, czy to w zakresie badań i rozwoju, czy taniej i obfitej siły roboczej, obniżając koszty produkcji w ramach deflacyjnej tendencji do globalizacji.

Jednak w trakcie tego procesu wynikające z tego powiązania gospodarcze stworzyły sieć współzależności, które obecnie oznaczają, że Chiny są dominującym dostawcą krytycznych zasobów, takich jak magnesy ziem rzadkich, rafinowany lit i krzem monokrystaliczny, które są potrzebne do zielonej i cyfrowej transformacji.

Zachód jest również zależny od Tajwanu jako jedynego dostawcy swoich najbardziej zaawansowanych układów logicznych, co zmusza go do uzbrojenia małego wyspiarskiego kraju, aby powstrzymać ewentualną inwazję ze strony jego większego sąsiada po drugiej stronie cieśniny.

W rezultacie w zeszłym tygodniu  przedstawicielka Stanów Zjednoczonych do spraw handlu Catherine Tai powiedziała, że ​​Waszyngton dąży do zacieśnienia więzi gospodarczych ze swoimi sojusznikami, aby przeciwdziałać rosnącemu zagrożeniu, jakie stwarzają hegemoniczne ambicje Pekinu.

Argumentowała, że zerwanie powiązań gospodarczych z rywalami systemowymi, takimi jak Chiny i Rosja, doprowadziłoby do mniej wydajnego handlu poprzez „bałkanizację globalnego łańcucha dostaw”.

W międzyczasie Chiny negocjują z pariasem Rosją, by kupować moskiewską ropę i gaz bez uciekania się do dolara jako środka wymiany – odcinając tym samym Stany Zjednoczone od równania.

– Niestety, zimna wojna między Stanami Zjednoczonymi a Chinami z dnia na dzień staje się coraz zimniejsza – powiedział Roubini.

Wyczuwając rosnące ryzyko wojny, dyrektor generalny Berkshire Hathaway, Warren Buffett, już pozbył się większości swoich udziałów w Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC), największym pod względem wolumenu producencie chipów i jedynym źródle najnowocześniejszych krzemów.

Czytaj więcej

Państwo Środka znów zadziwia bardzo niską inflacją konsumencką

Niebezpieczny juan

Ustanowienie juana jako drugiej globalnej waluty rezerwowej dałoby Chinom większą ochronę przed gospodarczym odwetem, gdyby dążyły one do ekspansji środkami wojskowymi, podobnie jak Moskwa.

– Obawiają się, że tego rodzaju sankcje, jakie nałożyliśmy na Rosję – jeśli doszłoby do konfliktu lub eskalacji, na przykład w sprawie Tajwanu – mogą zostać nałożone na Chiny, a Chiny mają ponad bilion dolarów rezerw w dolarach –  ekonomista powiedział Yahoo News. – Muszą więc mieć jednostkę rozliczeniową, środek płatniczy, magazyn wartości, który jest alternatywą dla dolara amerykańskiego.

Wzrost juana byłby złą wiadomością dla Amerykanów, którzy są w stanie finansować swoją konsumpcję tylko dzięki chęci innych krajów do ciągłego kupowania aktywów denominowanych w dolarach amerykańskich, takich jak obligacje skarbowe – które w rzeczywistości są niczym więcej niż wspieranymi przez rząd IOU – w zamian za swoje towary.

Gdyby Stany Zjednoczone przestały być emitentem jedynej waluty rezerwowej świata, konkurowałyby z Chinami jako raj dla nadmiaru zagranicznego kapitału. Koszty pożyczek wzrosłyby, a Amerykanie nie byliby już w stanie cieszyć się tym samym stylem życia, co teraz.

– Oznacza to mniejsze finansowanie naszych własnych podwójnych deficytów fiskalnych i bieżących, podczas gdy wciąż mamy bardzo duże bilanse długu prywatnego i publicznego – powiedział Roubini. – To może podnieść koszt finansowania dla Stanów Zjednoczonych.

Mission: Impossible

Roubini powtórzył niedawne komentarze, że obecny kryzys zaufania w sektorze kredytowym jeszcze się nie skończył, ponieważ zbyt wiele banków ucierpiało z powodu trzech rzeczy: strat na portfelu papierów wartościowych, spadku wartości ich portfela kredytowego i dużej ekspozycji na znajdujące się w trudnej sytuacji nieruchomości komercyjne rynek. Jego zdaniem wiele regionalnych instytucji nadal nie jest w stanie zaoferować swoim klientom wystarczająco atrakcyjnych stóp procentowych, aby zapobiec ucieczce deponentów do bardziej dochodowych i ultrabezpiecznych funduszy rynku pieniężnego.

– Najgorsze pod względem poważnych napięć bankowych jest wciąż przed nami – powiedział Roubini. Przewiduje, że wynikający z tego kryzys kredytowy wprowadzi gospodarkę USA w recesję jeszcze w tym roku, ponieważ jego zdaniem Rezerwa Federalna nie jest odpowiednio przygotowana do wypełnienia swojego podwójnego mandatu, jakim jest niska inflacja i maksymalne zatrudnienie, przy jednoczesnym ratowaniu banków.

Roubini wyraził zaniepokojenie, że przy nadal rosnących podstawowych cenach konsumpcyjnych, rosnących o jedną dziesiątą jednego procenta, by w marcu osiągnąć roczną stopę 5,6 proc., Stany Zjednoczone mogą zobaczyć okres najgorszy z lat 70. pod względem inflacji i najgorszy pod względem niewypłacalności po upadku Lehman Brothers w 2008 roku.

– Masz tylko jeden instrument polityczny, w tym przypadku stopę funduszy federalnych, aby osiągnąć trzy cele – stabilność cen, wzrost i stabilność finansową – powiedział. – Dla mnie to wygląda jak "Mission: Impossible".

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty