Zaledwie tydzień wystarczył dla Volkswagena, BMW i Mercedes-Benz, aby zawiesić produkcję i sprzedaż w Rosji po tym, jak Władimir Putin zarządził inwazję na Ukrainę. Każdy z członków niemieckiego tria producentów samochodów, które zwykle unika komentowania polityki międzynarodowej, wypowiadał starannie sformułowaną krytykę wojny. Ich decyzje nie były nadmiernie bolesne. Łącznie trzech producentów samochodów sprzedało w zeszłym roku w Rosji mniej niż 300 000 pojazdów, co stanowi niewielki ułamek z 13 mln, które dostarczyli na całym świecie.
Jednak w salach posiedzeń wielkich producentów samochodów trwało więcej niż chwila wahania. Wycofanie się z Rosji, mówi doradca jednego z niemieckich producentów samochodów, to jedno, ale co by było, gdyby w podobnym scenariuszu pojawiła się presja, by wycofać się z Chin, które odpowiadają za ponad jedną trzecią sprzedaży we wszystkich trzech firmach? "To", powiedziała ta osoba, "byłoby bliskie egzystencjalnego kryzysu".
Nigdzie ta prognoza nie jest bardziej prawdziwa niż w przypadku VW, drugiego co do wielkości producenta samochodów na świecie. Zatrudnia około 500 000 osób w Europie i prowadzi największą fabrykę samochodów na kontynencie w Wolfsburgu, 125 mil na zachód od Berlina. Ale pod maską, pod względem przychodów i zysków, VW jest bardziej chiński niż niemiecki - pisze Joe Miller na łamach Financial Times.