Słychać zarówno przestrogi przed powrotem bessy, jak i zapewnienia o tym, że potencjał wzrostowy wcale się jeszcze nie wyczerpał. Przedstawiamy zarówno argumenty, które wspierają pesymistyczną wizję przyszłości, jak i te mające zupełnie odmienną wymowę, każące traktować spadki raczej jako ostatnią okazję do w miarę tanich zakupów na rynku akcji
[srodtytul]Analiza techniczna [/srodtytul]
Poniedziałkowy minikrach (spadek WIG-u o 5, a WIG20 o 6,2 proc.) doprowadził do pogorszenia sytuacji technicznej. Na wykresie WIG-u przebita została linia trendu wzrostowego biegnąca po serii lokalnych dołków począwszy od lutego. Jest to obecnie najpoważniejszy argument za trwałym pogorszeniem nastrojów, świadczący o utracie impetu przez falę zwyżkową. Najbardziej radykalni pesymiści wyciągają na tej podstawie wniosek, że WIG nieuchronnie powróci do lutowego dołka bessy, a nawet go przebije. Obok przebicia linii trendu można wskazać jeszcze inny niepokojący sygnał – negatywne dywergencje na wykresie MACD (ostatni szczyt tego wskaźnika był położony niżej niż poprzedni, podczas gdy na wykresie WIG-u jest odwrotnie), co jest uznawane za zapowiedź zmiany trendu. Pesymiści wskazują, że nawet próby odbicia po poniedziałkowej panice nie przekreślają negatywnego scenariusza, ponieważ teoretycznie możliwe w tej sytuacji jest powstanie formacji głowy z ramionami (składają się na nią szczyt z maja, z czerwca oraz być może powstający właśnie kolejny lokalny szczyt). Gdyby taka formacja faktycznie powstała, to realny stałby się spadek WIG-u przynajmniej do 27 tys. pkt (to poziom ostatnio notowany w połowie kwietnia).Nie wszystko stracone – tak można by określić przebicie przez WIG wspomnianej linii trendu wzrostowego. Rzecz w tym, że spadki kursów wyhamowały, zanim indeks zdążył dotrzeć do kolejnej, jeszcze bardziej istotnej strefy wsparcia, jaką tworzy styczniowy szczyt (28933 pkt) oraz dolne ograniczenie majowej konsolidacji (29 197 pkt). Dopóki bariera ta nie zostanie przebita, można zakładać, że sforsowanie linii trendu wzrostowego świadczy jedynie o osłabieniu jego impetu (trudno byłoby zakładać, że zwyżka będzie trwała w tempie takim, jak dotychczas), ale nie o całkowitym odwróceniu tej tendencji. Zasadniczy sygnał sprzedaży akcji jeszcze się nie pojawił. Trzeba też pamiętać, że chociaż ostatnio WIG przebił linię średnioterminowego trendu wzrostowego, to nie tak dawno (na początku maja) sforsował jeszcze ważniejszą linię długoterminowego (a więc nadrzędnego) trendu spadkowego. Błędna jest więc tym samym pojawiająca się niekiedy teza, jakoby trwająca od lutego fala wzrostowa była jedynie korektą bessy, skoro linia bessy została przebita. Na gruncie analizy technicznej trudno więc obecnie uzasadnić skrajnie pesymistyczną wizję zakładającą nieuchronne przebicie lutowego dołka.
[srodtytul]Poziom wycen[/srodtytul]
Według danych GPW, przeciętny wskaźnik cena/zysk w gronie spółek z indeksu sWIG80 przekracza 48. Pesymiści wskazują, że przy takim poziomie wycen akcje są zupełnie nieatrakcyjne, więc potencjał do dalszego wzrostu ich kursów jest minimalny. Potrzebny jest wręcz solidny spadek notowań, by wyceny wróciły choćby do umiarkowanych poziomów. Co gorsza, jak wskazują pesymiści, perspektywa uatrakcyjnienia akcji oddala się tym bardziej, że wyniki finansowe spółek w kończącym się II kwartale znów będą bez wątpienia słabe (szczególnie w porównaniu z II kwartałem 2008 r.). Tym samym walory staną się jeszcze droższe w zestawieniu z bieżącymi wynikami finansowymi.