Odbicie w gospodarce powinno być równie silne, co sam kryzys

Chociaż moment zakończenia kryzysu jest zagadką, nad rozwiązaniem której głowią się analitycy i ekonomiści, to z kilkoma aspektami tej negatywnej tendencji wiąże się znacznie mniejsza niepewność

Publikacja: 10.07.2009 17:29

Odbicie w gospodarce powinno być równie silne, co sam kryzys

Foto: PARKIET

Niezależnie od tego, jak długo potrwa kryzys, który zaczął trapić światową gospodarkę już przed niemal rokiem, jest pewne, że prędzej czy później musi się skończyć. To banalne z pozoru stwierdzenie jest jednak o tyle ważne, że inwestorzy powinni się zawczasu przygotować na to, co z rynkami akcji i gospodarką będzie się działo po wygaśnięciu kryzysu.Na temat przyszłego rozwoju wydarzeń można teoretyzować (w ostatnich miesiącach wśród ekonomistów modne stały się rozważania na temat tego, czy odbicie na wykresach wskaźników gospodarczych przyjmie kształt "V" czy też "W"), można też przyjrzeć się danym historycznym, wychodząc z założenia, że przeszłość często jest dobrą wskazówką na przyszłość.

[srodtytul]Produkcja przemysłowa pod lupę[/srodtytul]

Na tapetę warto wziąć takie dane, które spełniają dwa warunki: cechują się długą historią oraz są mocno skorelowane z kursami akcji. Ze względu na to pierwsze kryterium warto sięgnąć po dane z USA, ponieważ jest to jeden z najbardziej dojrzałych rynków, który ma za sobą różnorodne kryzysy i okresy boomu. Drugie ze wspomnianych kryteriów spełnia m.in. wskaźnik zmian produkcji przemysłowej, który jest nie tylko skorelowany z cenami akcji, ale też podawany do wiadomości znacznie szybciej i częściej niż dane o PKB.

Na pierwszy rzut oka na wykresie rocznej dynamiki produkcji w USA widać mniej lub bardziej gwałtowne skoki w górę i w dół. Może się wydawać, że wszelka analiza jest skazana na niepowodzenie, skoro zasięg i czas trwania tych skoków za każdym razem jest inny. Bliższe przyjrzenie się sprawie pozwala jednak wyłonić z tej pozornie chaotycznej masy danych kilka istotnych zależności statystycznych. Obok czynników czysto losowych, których przewidzenie jest praktycznie niemożliwe, wyłaniają się pewne prawidłowości. Już samo przyjrzenie się wykresowi prowadzi do wniosku, że po głębokich spadkach produkcji nadchodzą silne wzrosty.

Innymi słowy, kiedy w przemyśle dochodzi do spadku o ponadprzeciętnej sile, to później równie ponadprzeciętne jest odbicie. Najbardziej spektakularne przykłady tej prawidłowości wskazać można w burzliwych latach 30. ubiegłego wieku. Podczas gdy w lipcu 1932 r. - u dna Wielkiego Kryzysu - roczny spadek produkcji przekroczył 30 proc., to w lipcu 1933 r. roczny wzrost sięgnął 62 proc. Równie gwałtowne skoki w dół i w górę zanotowano w maju 1938 i czerwcu 1939 (odpowiednio minus 32,5 i plus 26,9 proc.).

[srodtytul]Efekt bazy[/srodtytul]

Fenomen ten ekonomiści często tłumaczą jako tzw. efekt niskiej bazy. Chodzi o to, że im gorsze były dane gospodarcze przed rokiem (które są punktem odniesienia do porównań), tym większy może być procentowy przyrost w danym momencie w teraźniejszości. Wzrost jakiejkolwiek wielkości ekonomicznej o 10 pkt jest większy procentowo, gdy odbywa się z poziomu np. 70 pkt niż z poziomu 100 pkt (w tym pierwszym przypadku wzrost wynosi 14,3 proc., a w drugim - zaledwie 10 proc.). Nieprzypadkowo w wymienionych wcześniej przykładach najwyższy odczyt rocznej dynamiki produkcji miał miejsce rok po zanotowaniu najgorszego odczytu.

Czy oznacza to, że fenomen silnego odbicia w gospodarce po dotkliwych kryzysach można tłumaczyć jedynie czysto statystycznymi niuansami? Efekt bazy, czy nie, odbicie w przemyśle pozwalało inwestorom zarobić realne pieniądze na giełdzie. Cofnijmy się do wymienionych przykładów i zobaczmy, jak w tym samym czasie zmieniały się wartości indeksu Dow Jones. Od końca lipca 1932 r. do końca lipca 1933 r. indeks podskoczył aż o 67 proc. Od maja 1938 do czerwca 1939 Dow Jones zyskał zaś 21 proc.

Przykłady z lat 30 są najbardziej spektakularne, ale nie są odosobnione. Mimo że po II wojnie światowej amerykańskim ekonomistom udało się znacznie ograniczyć zmienność produkcji przemysłowej (m. in. kosztem większej inflacji), to omawiana prawidłowość się utrzymała. Przykładowo po rocznym spadku o 12,4 proc. w maju 1975 r. przyszedł czas na roczny wzrost o 9,8 proc. w maju 1976 r. Zasięg zarówno spadku, jak i późniejszego wzrostu, należał do najwyższych zanotowanych po wojnie.

Aby sprawdzić, czy reguła silnego odbicia po silnym spadku to coś więcej niż pojedyncze przypadki, dane z ostatnich 80 lat podzieliliśmy na cztery grupy. Najpierw znaleźliśmy dołek w przemyśle w ramach danej recesji, a później przydzieliliśmy go do jednej z czterech grup w zależności od tego, jak silny był w tym czasie roczny spadek produkcji. Później sprawdziliśmy, co w poszczególnych grupach działo się w kolejnych 12 miesiącach. Wyniki tych obliczeń przedstawiliśmy na wykresie.

Sprawa wydaje się jasna - im większe są problemy w gospodarce, tym bardziej dynamiczny jest później powrót lepszej koniunktury i większe zyski dla posiadaczy akcji. Ci inwestorzy, którzy potrafią "wstrzelić się" w odpowiedni moment (kiedy odwraca się cykl koniunkturalny), mogą liczyć na ponadprzeciętne zyski, znacznie większe niż w czasach stabilnej sytuacji gospodarczej.

Fenomen ten, który można też określić jako "prawo utrzymania zmienności" (tzn. wysoka zmienność danych o produkcji zanotowana w czasie spadku utrzymuje się do czasu odbicia w górę i dopiero później wygasa), pozwala snuć pewne domysły co do tego, jak będzie wyglądała koniunktura w amerykańskim przemyśle, a także na giełdzie po tym, gdy kryzys się skończy. Na razie ekonomiści głowią się na temat tego, czy dołek w danych o produkcji jest już kwestią najbliższej przyszłości, ale załóżmy czysto teoretycznie na potrzeby symulacji, że dołkiem były majowe dane z przemysłu - roczny spadek o 13,4 proc.

Nawet jeśli dołek ten się pogłębi, to już teraz załamanie plasuje się w drugiej z czterech grup, które wydzieliliśmy na podstawie danych historycznych. Kierując się uśrednionymi prawidłowościami z przeszłości, można oszacować, że rok po zanotowaniu dołka na poziomie minus 13,4 proc. dynamika produkcji powinna podskoczyć do przeszło plus 20 proc. Odbiciu temu powinna towarzyszyć roczna dynamika indeksu S&P 500 bliska 30 proc. Innymi słowy, przez rok od zanotowania dołka w przemyśle portfele akcji powinny "spuchnąć" niemal o jedną trzecią.

Co prawda moment przełomowy w amerykańskiej gospodarce stoi pod wielkim znakiem zapytania, ale warto mieć w pamięci inną ważną prawidłowość statystyczną, mówiącą, że prawdopodobieństwo pogłębienia dołka w przemyśle (i całej gospodarce) maleje wraz z pogłębianiem tego dołka. Aby to zobrazować, przytoczmy kilka liczb. W ostatnich 80 latach zanotowano 76 miesięcy, w których roczny spadek produkcji przekraczał 10 proc. Z kolei spadek przekraczający 15 proc. miał miejsce w 48 miesiącach (liczba mniejsza o ponad jedną trzecią), zaś miesięcy ze spadkiem większym od 20 proc. było już tylko 34. Ta ostatnia liczba to zaledwie 3,5 proc. całego objętego analizą okresu 80 lat.

[ramka][b]Więcej w dzisiejszym dodatku specjalnym do Gazety Giełdy Parkiet: Jak zarabiać w czasach kryzysu[/b]

[li]Czy bessa nauczy nas dywersyfikacji?[/li]

[li]Lekcja z ostatniego kryzysu[/li]

[li]Czy wskaźniki fundamentalne pomagają odróżnić korektę od nowego trendu?[/li]

[li]Jak wykorzystać zmienność cen[/li]

[li]W bessie sztuką jest chronić kapitał[/li]

[li]Najlepszym okresem do inwestowania jest kryzys[/li]

[li]Surowce znowu rozpalają wyobraźnię[/li][/ramka]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?