Przed tygodniem pisałem, że korekta spadkowa nie jest powodem do niepokoju dla inwestorów tak długo, jak WIG znajduje się powyżej średnioterminowych poziomów wsparcia wyznaczonych przez ostatnie dołki. Takie podejście się nieraz opłaciło w tym roku. Podobnie było i tym razem. Mimo środowego święta miniony tydzień zakończył się zwyżką WIG-u o ponad 3 proc., a groźba pogłębienia dołków korekty błyskawicznie ustąpiła miejsca atakowi na październikowy szczyt.
Na tym najwyraźniej jednak nie koniec huśtawki nastrojów. W piątek dla odmiany WIG spadł o 1,1 proc. Inwestorzy najwyraźniej zwątpili w możliwość szybkiego sforsowania tegorocznego maksimum. Konsekwencja nakazuje i tę zniżkę traktować z rezerwą.
Czynnikiem, który pozwala utrzymywać się kursom akcji blisko tegorocznych szczytów, jest nieustanna poprawa sytuacji gospodarczej. Publikowany przez OECD wskaźnik wyprzedzający koniunktury znalazł się na poziomie najwyższym od maja 2008 r. Długoterminowi inwestorzy nie mają więc na razie wielu powodów do zmartwienia. Bardziej aktywnym inwestorom, kierującym się analizą techniczną, pozostaje obserwowanie położenia WIG-u względem poziomów wsparcia.
[srodtytul]Analiza fundamentalna – wskaźnik wyprzedzający OECD ciągle daleko od historycznych szczytów[/srodtytul]
Kluczowe dla inwestorów pytanie brzmi: na którym etapie cyklu koniunkturalnego znajduje się polska gospodarka, a w ślad za nią rynek akcji? Gdyby odpowiedź na to pytanie brzmiała „w szczytowej fazie cyklu”, to byłoby to równoznaczne z zaleceniem energicznego pozbywania się akcji i wypełniania portfela bezpiecznymi instrumentami. Czy tak jest faktycznie?