Czy G20 jest potrzebna?

Weekendowy szczyt przywódców 20 kluczowych gospodarek świata w Toronto może się zakończyć triumfem narodowych egoizmów nad globalną utopią

Publikacja: 26.06.2010 08:57

Amerykański prezydent Barack Obama będzie rozmawiał w Toronto z niemiecką kanclerz Angelą Merkel m.i

Amerykański prezydent Barack Obama będzie rozmawiał w Toronto z niemiecką kanclerz Angelą Merkel m.in. o fiskalnej konsolidacji w Europie. Raczej jej nie przekona, by Europejczycy nie dokonywali zbyt głębokich cięć budżetowych. Merkel poważnie się przecież zaniepokoiła kryzysem w Grecji i chce, by Niemcy oraz inne kraje eurolandu uporządkowały swoje finanse publiczne.

Foto: Bloomberg

Jeszcze rok temu niektórzy ekonomiści poważnie zastanawiali się, czy grupa G20 stanie się „ekonomicznym rządem światowym”. Snucie takich prognoz usprawiedliwiała atmosfera tamtych dni. Główne gospodarki świata ledwo wychodziły z recesji, a inwestorzy dopiero co odzyskiwali zaufanie do rynków.

Wspólne zebranie się przywódców 20 kluczowych gospodarek świata – nie tylko liderów bogatych państw G7, ale także największych krajów rozwijających się – i ich wspólne naradzanie się nad wyjściem z kryzysu wydawało się wtedy czymś niezwykłym i dającym nadzieję. Nie bez znaczenia było zaangażowanie w tę inicjatywę prezydenta USA Baracka Obamy, którego każda decyzja była wówczas przyjmowana przez światową opinię publiczną z egzaltacją.

Minął rok, kryzys zmienił oblicze (teraz bardziej dotyka finanse publiczne państw niż bilanse banków), Obama stracił trochę na popularności, a o „światowym zarządzaniu gospodarczym” przez G20 mówi się już niewiele. Grupa jest mocno podzielona i trudno jej wypracować jakikolwiek kompromis.

[srodtytul]Od reformy systemu po deficyty[/srodtytul]

Skuteczność tej organizacji i tak już była dosyć mizerna. W kwietniu Grupa uzgodniła, że państwa do niej należące powinny stworzyć spójną strategię wycofania się z monetarnej i fiskalnej stymulacji gospodarek. Przywódcy G20 zgodzili się również, że wobec banków powinno się po wyjściu świata z kryzysu zastosować ostrzejsze wymogi kapitałowe. Mówiono też o ustaleniu przejrzystych zasad ograniczania wynagrodzeń bankowych menedżerów. Rezultaty? Spośród tych kwestii największą szansę na stosunkowo szybkie rozstrzygnięcie ma sprawa wymogów kapitałowych. Komitet Bazylejski Banku Rozliczeń Międzynarodowych ma do października opracować nowe międzynarodowe reguły.

Pozostałe postulaty przywódców G20 wciąż pozostają w sferze górnolotnych deklaracji. Żaden nie jest realizowany w sposób, który zadowalałby przynajmniej większość państw G20.

Najlepszym przykładem jest kwestia reformy regulacji systemu finansowego. Podczas spotkania ministrów finansów i szefów banków centralnych Grupy w koreańskim mieście Pusan zdecydowano, że nie będzie wspólnego stanowiska w sprawie specjalnego antykryzysowego podatku, który miałby zostać nałożony na banki. Dyskusję zdominował kanadyjski minister finansów, ostro sprzeciwiający się tej daninie. Zdobył poparcie Japonii oraz części krajów rozwijających się i zwyciężył nad wspólnym frontem propodatkowym tworzonym przez USA, Wielką Brytanię i niektóre państwa strefy euro. Rozwiązanie kwestii podatku odłożono więc na bliżej nieokreśloną przyszłość, zalecając jednocześnie, by każde państwo rozwiązało ją we własnym zakresie, mimo że Międzynarodowy Fundusz Walutowy miał już gotowy projekt regulacji.

Jednak batalia o antykryzysowy podatek nie zakończyła się. Niemiecka kanclerz Angela Merkel oraz francuski prezydent Nicolas Sarkozy wskazali we wspólnym liście do kanadyjskiego premiera Stephena Harpera (gospodarza szczytu G20), że Grupa powinna wypracować wspólne stanowisko w sprawie tego projektu oraz tzw. podatku Tobina (obciążającego transakcje finansowe i mającego ukrócić rynkową spekulację). Czy jest to osiągalne? Tak, ale wymaga od przywódców G20 dużej zdolności do wypracowania kompromisu, o co ostatnio trudno.

Źródłem kolejnego konfliktu wewnątrz G20 jest europejski kryzys zadłużeniowy. Spowodował, że wiele państw Unii Europejskiej (a także kraje spoza tej organizacji, np. Japonia i Indie) przygotowuje ambitne plany konsolidacji fiskalnej. Oznacza to kolosalną zmianę polityki antykryzysowej. Jeszcze w kwietniu ministrowie finansów G20 wydali komunikat, w którym wskazywali, że ekspansywna polityka fiskalna jest konieczna, by ożywienie gospodarcze nabrało tempa. W czerwcu w komunikacie po spotkaniu w Pusan położono już nacisk na konieczność stopniowego wycofywania się z gospodarczej stymulacji. Bardziej zdecydowane słowa o fiskalnej konsolidacji tam nie padły, głównie ze względu na sprzeciw USA. Amerykański rząd obawia się, że budżetowe zaciskanie pasa w Europie będzie zbyt szybkie i zbyt duże, co mogłoby uderzyć w światowe ożywienie gospodarcze.

– Niepokój o wzrost gospodarczy w Europie zagraża tempu ożywienia. Zaostrzanie polityki fiskalnej nie zakończy się sukcesem, dopóki nie wzmocnimy wiary w światowe ożywienie gospodarcze – głośno wyraził swoje obawy Timothy Geithner, amerykański sekretarz skarbu. Waszyngtonowi szczególnie nie podoba się, że zaciskają pasa Niemcy, czyli jeden z czołowych światowych eksporterów. Rok wcześniej przywódcy G20 wzywali przecież kraje z dużymi nadwyżkami handlowymi do wzmacniania popytu wewnętrznego, co miało łagodzić globalną nierównowagę gospodarczą.

USA są jednak osamotnione w swoich obawach. Europejscy przywódcy wspólnie bronią polityki kryzysowych oszczędności. Amerykanie nie będą mogli liczyć nawet na Kanadę. – Wiarygodne plany konsolidacji fiskalnej są konieczne, by zmniejszyć niepewność i zmienność na rynkach mogące ugodzić w perspektywy wzrostu gospodarczego – wskazał premier Harper.– Przywódcy G20 osiągną raczej kompromis co do tego, że sytuacja gospodarcza poprawiła się na tyle, by można było zacząć wycofywać się z gospodarczej stymulacji. Nie będzie to jednak oznaczało kompromisu w sprawie konsolidacji fiskalnej. Tutaj różnice zdań, zwłaszcza między Europą a USA, są za duże – mówi „Parkietowi” Peter de Bruin, ekonomista z banku Fortis.

[srodtytul]Ożywienie obniżyło rangę organizacji[/srodtytul]

W jakich kwestiach, poza generalną oceną, że „czas wycofywać stymulację”, liderzy krajów G20 mogą jeszcze osiągnąć kompromis? Raczej pozytywnie wypowiedzą się o uelastycznieniu kursu juana przez Chiny. Potwierdzą tylko jednak w ten sposób fakt dokonany.

Sprawa kursu juana wzbudzała w ostatnich miesiącach wielkie kontrowersje. Wielu amerykańskich polityków i ekonomistów skarżyło się, że chińska waluta jest sztucznie niedowartościowana, a władze w Pekinie nieuczciwie wspomagają tym sposobem swoich eksporterów. Sprawa mogła się skończyć nawet amerykańsko-chińską wojną handlową. Jednak tydzień przed szczytem G20 Ludowy Bank Chin rozwiązał konflikt, pozwalając na aprecjację juana. Jak się można było spodziewać, zrobił to bez porozumienia z innymi krajami G20 i kierując się bardziej własnymi obawami przed inflacją i narastaniem baniek spekulacyjnych niż chęcią zmniejszania globalnej nierównowagi gospodarczej.

Wiele wskazuje na to, że szczyt w Toronto zakończy się jedynie wspólną deklaracją pełną ogólników o stanie światowej gospodarki, globalnym ociepleniu i zarobkach bankierów. Czy świat potrzebuje więc takiej organizacji jak G20? Zdania analityków są podzielone.

– Mimo wszystko G20 ma duże znaczenie dla światowej gospodarki. To forum, które daje ważnym politykom możliwość wymiany poglądów i koordynacji działań. Oczywiście waga tej organizacji jest dużo mniejsza wtedy, gdy trwa ożywienie gospodarcze niż w czasie ostrego kryzysu. Kiedy dzieje się źle, skoordynowana odpowiedź na kryzys jest bardzo ważna – wskazuje de Bruin.

– Znaczenie G20 jest obecnie bardzo małe. To przecież tylko dwudniowe spotkanie reprezentantów 20 krajów. Każdy z nich ma tam naprawdę niewiele czasu, by coś powiedzieć. Różnice między państwami członkowskimi są zbyt duże, a prawdziwe decyzje rządy i tak podejmują we własnym zakresie, niezależnie od ustaleń G20 – mówi „Parkietowi” Julian Jessop, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?