Dopiero środowe wystąpienie prezesa amerykańskiej Rezerwy Federalnej na temat perspektyw gospodarki USA dało pretekst do realizacji pokaźnych zysków. Padło bowiem stwierdzenie, że owszem skup aktywów będzie trwał, ale może być stopniowo zmniejszany w przypadku trwałej poprawy sytuacji na rynku pracy. Co więcej, decyzja może zapaść na którymś z kolejnych posiedzeń FOMC. Wiele wskazuje na to, że po publikacji dobrych danych makro jeszcze w czerwcu może dojść do ograniczenia QE3, choć całkowite wygaszenie programu nie powinno nastąpić jeszcze przez wiele miesięcy. Taki komunikat nie był zaskoczeniem dla rynków, jednak dał pretekst do realizacji zysków, która nawet w hossie wszech czasów na Wall Street (indeksy są najwyżej w historii) jest wskazana i naturalna. Ile będzie trwała i na ile będzie silna, oczywiście nie wiadomo, ale już w kolejnym dniu nastąpił ponowny pokaz siły byków, którzy wykorzystali okazję do zwiększenia zaangażowania na rynku akcji. Miniony tydzień jest kolejnym, czwartym z rzędu, w którym rośnie udział inwestorów obstawiających wyższe poziomy indeksów na GPW w najbliższym półroczu (łącznie o blisko 25 pkt proc.). Obecnie udział byków jest najwyższy od dwóch miesięcy, kiedy rozpoczął się drugi impuls spadkowy. Jednocześnie odsetek pesymistów spadł do poziomu najniższego od połowy stycznia. Inwestorzy zatem wciąż mocno wierzą, że dołek koniunkturalny w Polsce już nastąpił i choć odbicie nie będzie tak silne jak w 2009 r., czeka nas hossa. Jak w sytuacji korekty na giełdach zagranicznych zachowa się warszawski parkiet? Zwłaszcza w kontekście wciąż niewyjaśnionych planowanych zmian w OFE (co ma niewątpliwy wpływ na postrzeganie naszego rynku przez inwestorów międzynarodowych i krajowych). Przewaga byków nad niedźwiedziami wzrosła w ostatnim tygodniu do poziomów bliskich skrajnym. Optymiści aż o 34,9 pkt proc. przeważają nad pesymistami.