[[email protected]][email protected][/mail]
Mimo wczorajszej zwyżki indeks WIG20 jest ciągle blisko niedawnych dołków. Słabość rodzimego rynku akcji widoczna jest już od jesieni ub.r. – indeks tkwi na tym samym poziomie, do jakiego dotarł jeszcze w październiku. W ostatnich dniach pisaliśmy już, że jedną z kluczowych przyczyn jest podobna sytuacja na rynkach wschodzących, do których GPW jest ciągle zaliczana.
[srodtytul]Sprzedaż rozczarowała[/srodtytul]
Problem w tym, że w zastój notowań coraz bardziej wpisują się jednocześnie coraz mniej korzystne dane gospodarcze z naszego kraju. Wczoraj inwestorzy dowiedzieli się o zaskakująco słabej sprzedaży detalicznej w styczniu. W porównaniu z grudniem ub.r. zmniejszyła się ona aż o 28,6 proc. (najbardziej – o 50,5 proc. – skurczyła się sprzedaż pojazdów mechanicznych, mocne spadki zanotowano także w przypadku mebli i sprzętu RTV/AGD, prasy i książek, żywności i napojów, obuwia i odzieży).
Z jednej strony ekonomiści przestrzegali, że do silnego spadku może dojść z dwóch powodów. Po pierwsze, styczeń tradycyjnie przynosi pogorszenie wyników handlu w porównaniu z grudniem, kiedy konsumenci ruszają na zakupy świąteczne. Po drugie, tym razem sprzedaż tym bardziej przesunęła się na grudzień, że był to ostatni miesiąc przed podwyżką podatku VAT i zmianami przepisów dotyczących odliczania tego podatku od wydatków na samochody. Styczniowe tąpnięcie to w tej sytuacji wynik wysokiej grudniowej bazy porównawczej, kiedy sprzedaż poszła w górę aż o 25,3 proc.