Na początku września przekonywałem, że co prawda niekorzystne zjawiska gospodarcze, jakie dyskontuje od kwietnia rynek akcji, nie są jeszcze bardzo widoczne gołym okiem, ale to jednak marne pocieszenie, bo dokładnie tak samo było w trakcie bessy w 2008 roku. Słowa te pisałem wtedy, kiedy jeszcze wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu był na poziomie 51,8 pkt. Miesiąc potem, czyli w mijającym tygodniu, okazało się, że PMI osunął się do 50,2 pkt, co oznacza, że znalazł się już niebezpiecznie blisko granicy 50 pkt.
Gdyby iść tropem historycznych cyklicznych?fal spadkowych, to należałoby założyć, że PMI będzie dalej spadał, zanim osiągnie twarde dno, nawet jeśli nie dojdzie do tak głębokiego spowolnienia jak na przełomie lat 2008 i 2009. Historia uczy bowiem, że nawet w 2005 roku, kiedy faza osłabienia była wyjątkowo płytka, wskaźnik aktywności w polskim przemyśle dotarł do 47 pkt, czyli 3,2 pkt poniżej obecnej wartości.
Dynamika najniżej od wielu miesięcy
Od sytuacji sprzed miesiąca odróżnia obecne uwarunkowania jeszcze inna kwestia, dotycząca już nie tyle gospodarki, ile samego rynku akcji. Podczas gdy na początku września roczna zmiana indeksu WIG – wskaźnik, który nadaje się do oceny tego, w jakim miejscu długoterminowego cyklu jest giełda – dopiero zaczynała spadać poniżej zera (co notabene jest spójne ze zbliżeniem się PMI do granicy 50 pkt), to teraz mamy już do czynienia z dwucyfrowymi ujemnymi wartościami. Ustanawiając minimum mijającego tygodnia na poziomie 36 744 pkt, WIG był o 19 proc. niżej niż rok wcześniej.
Jeśli spojrzymy na wykres rocznej dynamiki indeksu w dalszej perspektywie, to szybko dojdziemy do wniosku, że jej faza spadkowa trwa nie tyle od wiosny tego roku (kiedy WIG ostatni raz ustanowił rekord hossy), ile już od wiosny roku 2010. Wówczas właśnie dynamika sięgnęła cyklicznego szczytu na poziomie powyżej 80 procent (czy ktoś jeszcze pamięta teraz tak wysokie stopy zwrotu?), po czym zaczęła się stopniowo osuwać. Obecnie mamy nowe minima tego wielomiesięcznego trendu.
Kluczowe jest pytanie – jak bardzo może jeszcze spaść ten ważny wskaźnik? Podpowiedzi jak zwykle warto poszukać w przeszłości. Pod uwagę weźmy te historyczne przypadki, w których zostały spełnione następujące dwa warunki: (1) trwał cykl spadkowy, który rozpoczął się, gdy dynamika przekraczała 50 proc., (2) w trakcie tego cyklu dynamika znalazła się poniżej zera. Przyjęcie tych warunków daje nam do przeanalizowania cztery historyczne przypadki. Minima tych poszczególnych trendów spadkowych roczna dynamika WIG osiągnęła w trakcie następujących miesięcy: maj 1995 r. (-61 proc.), październik roku 1998 (-37 proc.), marzec 2001 r. (-35 proc., przy czym minimum to zostało potwierdzone jeszcze później, w sierpniu 2001 r.), październik 2008 r. (-60 proc.).