Tydzień temu w obu ankietach nastroje osiągnęły poziomy pesymizmu obserwowane w ostatnich dołkach z jesieni ub. r. (przełom września i października oraz listopada i grudnia). Odbicie cen w górę z początku tygodnia rozpoczęło się po publikacji zaskakującego sondażu przedwyborczego w Grecji, który sugerował, że ponowne wybory 17 czerwca niekoniecznie muszą się zakończyć zwycięstwem partii odrzucających wcześniejsze porozumienie o restrukturyzacji długów. Odbicie zostało wzmocnione podniesieniem przez nowego francuskiego prezydenta tematu wprowadzenia euroobligacji, co rozbudziło nadzieje, że środowy nieformalny szczyt UE przyniesie istotny przełom. Ponieważ tak się nie stało (kanclerz Niemiec odrzuciła francuskie propozycje), to WIG20 zanotował w środę 3-proc. spadek podobny do tego z 17 maja. W czwartek ceny na rynkach europejskich ponownie odzyskiwały grunt, co mogło mieć związek z pojawieniem się artykułów prasowych sugerujących, że stanowisko uważanej przedtem za przeciwną wcześniejszemu porozumieniu o restrukturyzacji długu Koalicji Radykalnej Lewicy Syriza wcale nie jest aż tak jednoznaczne. Oznaczałoby to, że nawet ewentualne zwycięstwo kontestujących oszczędności partii nie musiałoby oznaczać automatycznie odrzucenia porozumienia i w konsekwencji szybkiego niekontrolowanego bankructwa Grecji. Oczywiście możliwe jest, że nawet jeśli Syriza rzeczywiście chce jedynie renegocjacji warunków, to po jej ewentualnym zwycięstwie sami Grecy ustawiając się w kolejkach do tamtejszych banków zadecydują o ponownym przyspieszeniu wydarzeń na rynkach (w takim przypadku obecna sytuacja WIG20 to odpowiednik sytuacji z drugiej połowy czerwca 2008 r.). Połowa najnowszych sondaży dawała zwycięstwo Nowej Demokracji a połowa Syrizie, co jeszcze bardziej utrudnia prognozowanie wydarzeń. Zdecydowana większość Greków opowiada się za pozostaniem w strefie euro, co daje pewne szanse, że opcja z niekontrolowanym wypadnięciem tego kraju z walutowej Unii nie jest wcale przesądzona.

Podobnie jak to się stało z wartością WIG i nastrojami indywidualnych inwestorów wiele indeksów zagranicznych trafiło w okolice ubiegłorocznych minimów.