Dane o udziale krótkiej sprzedaży pokazują, że jest ona wciąż mało popularna na warszawskiej giełdzie. Co jest tego powodem?
Trudno mówić o małej popularności krótkiej sprzedaży. Pamiętajmy, że tak naprawdę ten rynkowy mechanizm otrzymał szansę rozwoju dopiero dwa lata temu – start „nowej" krótkiej sprzedaży nastąpił w lipcu 2010 r. Według danych z bieżącego roku udział wartości obrotu w ramach krótkiej sprzedaży do całkowitej wartości obrotu akcjami, na których krótka sprzedaż była przeprowadzana, waha się od 1,3 proc. do 4 proc. Rozwój krótkiej sprzedaży jest ściśle powiązany z rozwojem rynku pożyczek papierów wartościowych. To pożyczki są głównym źródłem pozyskania papierów celem prawidłowego rozliczenia transakcji krótkiej sprzedaży.
Jak wygląda ta kwestia?
U nas podaż pożyczek jest cały czas ograniczona i daleko nam do sytuacji, jaka występuje na innych europejskich rynkach, gdzie podaż znacznie przewyższa popyt (według danych ISLA w Europie jedynie ok. 16 proc. papierów zgłoszonych do pożyczenia znajduje nabywców). Na świecie pożyczki są powszechnie udzielane głównie przez fundusze inwestycyjne oraz fundusze emerytalne. W Polsce źródło podaży ze strony tych instytucji jest ograniczone. W przypadku funduszy emerytalnych obowiązujące regulacje prawne nie pozwalają im udzielać pożyczek papierów. Ale transakcje te powoli zaczynają się rozwijać i wraz z tym rozwojem będzie się równolegle rozwijać krótka sprzedaż.
Mimo że w sierpniu dopuszczonych do handlu na krótko były akcje 144 spółek, pożyczono walory zaledwie 29 z nich. Z czego to wynika?