Wczoraj minęły dwa tygodnie od ogłoszenia przez Rezerwę Federalną kolejnego programu ilościowego luzowania polityki pieniężnej. Wielu inwestorów liczyło, że będzie to moment zwrotny na warszawskiej giełdzie i głównym indeksom uda się wyrwać z panującego od ponad roku trendu bocznego. Wbrew temu, co się stało po decyzji Fedu (WIG w ciągu jednej sesji zyskał 2,4 proc., a obroty osiągnęły dawno niewidziany poziom 1,4 mld zł), przełom nie nastąpił. Zmieniło się za to nastawienie wielu analityków do rynku. Coraz śmielej wielu z nich mówi o coraz lepszych perspektywach naszego parkietu.
Czas większej płynności
Bardzo duża płynność panująca na rynkach nie jest tylko czysto technicznym czynnikiem, ale ma również fundamentalny wymiar uzasadniający dalszy wzrost na rynkach. Jej wpływ na wyceny aktywów będzie silniejszy od słabego obecnie wzrostu gospodarczego – piszą specjaliści z JP Morgan. Stwierdzenie to, choć nie odnosi się bezpośrednio do naszego rynku, pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość.
Warszawska giełda jest obecnie jednym z największych i najpłynniejszych rynków w Europie Środkowo-Wschodniej. Dodatkowo, mimo spowolnienia, wciąż gospodarczo Polska i GPW są atrakcyjnymi miejscami do inwestowania.
– Na korzyść polskiego rynku działa wciąż relatywnie dobry obraz polskiej gospodarki na tle kondycji większości gospodarek europejskich i dobra kondycja polskich firm – potwierdza Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Dzięki temu nasz rynek jest pierwszym wyborem dla dużej części inwestorów zagranicznych, kiedy tylko awersja do ryzyka na światowych rynkach spada. Już wrześniowe zachowania indeksów potwierdzają siłę polskiego rynku. WIG zyskał od początku września około 4,5 proc., co jest wynikiem dużo lepszym niż ten, który zanotowały np. giełda rosyjska czy też czeska.