Papiery firm informatycznych w ostatnich kwartałach nie cieszą się większym zainteresowaniem inwestorów. Daleko im do popularności, jaką osiągały jeszcze kilka lat temu, zwłaszcza jeśli bazą do porównań będą lata 1999–2001, czyli okres hossy internetowej. Wynika to m.in. z faktu, że spółki technologiczne mają coraz mniejszy udział w łącznej liczbie podmiotów notowanych na GPW. Inwestorzy mają zatem dużo większe możliwości wyboru perspektywicznych spółek do portfela. To konsekwencja niewielkiej liczby debiutantów z tego sektora (pomijając debiuty na alternatywnym parkiecie NewConnect). Inne branże znacznie aktywniej podsyłały swoich reprezentantów na warszawską giełdę.

Jednym z powodów, dlaczego na GPW od kilku już lat liczba notowanych spółek IT pozostaje na zbliżonym poziomie (ok. 30), jest konsolidacja branży, którą prowadzi Asseco Poland. Rzeszowska firma przez ostatnie pięć lat wchłonęła już m.in.: Prokom Software, Softbank i ABG (który wcześniej przejął Spin i Ster-Projekt). Wszystkie wymienione spółki były publiczne. Zaliczane też były do największych przedstawicieli branży.

Maszyny do zarabiana

Mimo to inwestorzy giełdowi wciąż darzą branżę IT dużym sentymentem, m.in. za sprawą olbrzymich zysków, które można było osiągnąć na ich akcjach w przeszłości. Dotyczyło to głównie okresu hossy internetowej, kiedy wyceny rosły nawet kilkadziesiąt razy. Solidne zarobki w dwóch ostatnich latach zapewniły też papiery giełdowych producentów gier komputerowych (CD Projektu Red i City Interactive).

Powtórka takiego scenariusza wciąż wydaje się możliwa. Jak wynika z analiz poznańskiej firmy CMT Advisory, która prześledziła zachowanie notowań spółek IT przez jedenaście ostatnich lat, jeśli polska gospodarka znów zacznie się szybciej kręcić, a na GPW wróci hossa, walory firm technologicznych mogą się zachowywać lepiej niż szeroki rynek. Specjaliści CMT Advisory doszli do takich wniosków, porównując trzy wskaźniki: EV/S (kapitalizacja spółki powiększona o zobowiązania i udziały mniejszości oraz pomniejszona o gotówkę podzielona przez sprzedaż), EV/EBITDA (skorygowana kapitalizacja dzielona przez zysk operacyjny powiększony o amortyzację) oraz P/E (kapitalizacja przez zysk netto) dla spółek technologicznych oraz spółek z indeksu największych firm WIG20.

Dobry wybór do portfela

Na podstawie zebranych danych analitycy doszli do wniosku, że inwestorzy giełdowi, decydując się na zakup akcji firm IT, biorą pod lupę przede wszystkim poziom wypracowywanych przez nie zysków oraz tempo ich wzrostu. Specyfika branży powoduje, że w okresie przyspieszenia gospodarczego firmy technologiczne rosną dużo szybciej niż podmioty z innych branż, które wówczas na potęgę nadrabiają zaległości w informatyzacji i masowo kupują oprogramowanie. Dzięki temu zyski firm software'owych rosną w szybkim tempie, co ma przełożenie na ich notowania. Na silne zwyżki nie mogą za to liczyć firmy zajmujące się dystrybucją sprzętu IT, które mimo gigantycznych, liczonych w miliardach złotych obrotów (mają drugorzędne znaczenie dla inwestorów), wypracują niewielkie marże. Dobitnie pokazuje to wskaźnik EV/S, który dla spółek IT w okresie hossy w latach 2005–2007 był wyraźnie niższy niż dla spółek z WIG 20. Zupełnie inaczej w tym okresie zachowywał się za to wskaźnik P/E. W szczycie hossy dla spółek technologicznych przekraczał aż 40, czyli był ok. dwa razy wyższy niż dla firm z WIG20. Z kolei w dołku (w 2008 r.) wskaźnik P/E dla podmiotów technologicznych nie odbiegał od średniej dla szerokiego rynku. To oznacza, że ich papiery równały do średniej rynkowej, a nie popadały w skrajne niedowartościowanie.