Lepiej późno niż wcale – tak można by podsumować serię ostatnich decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Uchwalona w mijającym tygodniu obniżka stóp procentowych o 50 pkt bazowych to piąte, a zarazem najbardziej odważne cięcie w cyklu trwającym od listopada 2012 r. Łącznie koszt pieniądza został obniżony o 150 pkt bazowych, z 4,75 do 3,25 proc.
Warszawska giełda w powściągliwy sposób zareagowała na ostatnie mocne cięcie. Reakcja ograniczyła się do chwilowego wyskoku notowań, który zaraz został szybko zniwelowany. Na pierwszy rzut oka może się więc wydawać, że polityka pieniężna w naszym kraju ma niewielkie przełożenie na koniunkturę giełdową, a traderzy uwagę skupiają raczej na doniesieniach ze świata. Wydaje się jednak, że taka interpretacja jest trafna, jedynie jeśli chodzi o bardzo krótki horyzont inwestycyjny (spekulacyjny). Jeśli zaś popatrzymy na zależności obejmujące wiele miesięcy, to ostatnia decyzja RPP powinna być bardzo korzystna dla rynku akcji.
Koszty pieniądza o 28 proc. niższe niż rok temu
Spróbujmy ogólne stwierdzenia na temat korzyści z łagodnej polityki pieniężnej przełożyć na konkrety. Jednym ze sposobów analizy trendów w polityce monetarnej jest przyjrzenie się zmianom stóp procentowych rok do roku, czyli dokładnie w taki sam sposób, w jaki analizuje się wiele danych makroekonomicznych. Na wykresie obok prezentujemy zmiany stóp w takim ujęciu w dwóch wersjach. W pierwszej z nich zmiany obliczamy po prostu jako różnicę stóp (czyli stopa obecna minus stopa sprzed roku). Druga metoda to zmiany procentowe (czyli stopę obecną dzielimy przez tę sprzed roku i odejmujemy 1). Każda z tych metod ma zalety i wady (pierwsza metoda zdaje się mniej nadawać do porównań z okresem wysokiej inflacji i wysokich nominalnie stóp sprzed kilkunastu lat), tak więc warto przyjrzeć się im obu.
Według pierwszego podejścia roczny spadek stóp wynosi obecnie 1,25 pkt proc. Pod tym względem sytuacja jest porównywalna z czerwcem 2001 r., lipcem 2005 r. i lutym 2009 r. Z kolei druga metoda pokazuje spadek kosztów pieniądza o 28 proc. (3,25/4,50 – 1). Tutaj nasuwa się analogia z październikiem 2001 r., wrześniem 2005 r. i marcem 2009 r.
Czas sprawdzić, co się działo z kursami akcji po odnotowaniu takich właśnie obniżek stóp procentowych. W dwóch z trzech historycznych przypadków bezpośrednio po takich sygnałach na parkiecie przez kolejnych wiele miesięcy rządziły byki, windując WIG w górę. Wyjątkiem okazały się lata 2001–2002, kiedy obniżki kosztów pieniądza nie wystarczyły, by pociągnąć w górę ceny akcji. WIG tkwił wówczas w jednym z najdłuższych w historii trendów bocznych. Wyniki analizy są przy tym nieco lepsze, jeśli posłużymy się drugą ze wspomnianych metod (czyli zmianami procentowymi). Tutaj na zyski z akcji trzeba było czekać nieco krócej (hossa wystartowała na dobre w 2003 r., ok. 20 miesięcy po omawianym sygnale).