Do niedawna liczba spółek uczestniczących w zwyżkach, czyli szerokość rynku, była dość ograniczona. Ostatnio w kręgu zainteresowań kupujących znalazło się sporo wcześniej zapomnianych spółek, które w niewielkim stopniu skorzystały z trwającej na warszawskim parkiecie hossy.
Nowi liderzy zwyżek
Walory takich potentatów jak LPP, Amica czy Forte, którzy przez wiele miesięcy pchali indeksy średnich i małych spółek na nowe wieloletnie maksima, złapały zadyszkę. Tymczasem do gry włączyli się zupełnie nowi gracze, którzy przejęli pałeczkę po dotychczasowych liderach zwyżek. W ostatnich 2–3 miesiącach w kręgu zainteresowań kupujących znalazły się spółki, a nawet całe branże, które wcześniej omijano szerokim łukiem, czego przykładem mogą być wybrane spółki budowlane czy deweloperzy. Wśród liderów ostatnich zwyżek znalazła się Trakcja. W minionym miesiącu akcje grupy specjalizującej się w budowie dróg i linii kolejowych poszybowały w górę o ponad 80 proc. Spółka jeszcze do niedawna należała do niechlubnego grona groszowych spółek, ale w ostatnich tygodniach rynek radykalnie zmienił nastawienie w związku z pozytywną rekomendacją wystawioną w drugiej połowie października przez analityków DM IDMSA (podnieśli cenę docelową z 0,69 zł do 1,46 zł) i rosnącymi oczekiwaniami na poprawę wyników (pewien wpływ mają też plany zwiększenia wydatków rządowych na inwestycje kolejowe). Rosnąca sprzedaż mieszkań zwróciła uwagę rynku na zapomnianych w ostatnich latach deweloperów mieszkaniowych. Skorzystał na tym Polnord, którego kurs z początkiem września zaczął odrabiać straty z poprzednich miesięcy. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy papiery spółki zdrożały o ponad 60 proc. Do łask inwestorów powróciła Vistula. Odzieżowo-jubilerska spółka zrestrukturyzowała zadłużenie, które do niedawna mocno ciążyło spółce. Ponadto spółka notuje coraz lepsze wyniki, poprawiając rentowność. W efekcie w ciągu ostatnich trzech miesięcy cena akcji poszybowała o 75 proc. Podobnych przykładów w segmencie małych i średnich spółek można znaleźć więcej. Patrząc na mocno pozytywne zachowanie kursu, inwestorzy przypomnieli sobie o niedocenianej wcześniej Agorze, która wypatruje ożywienia na rynku reklamy, Ciechu, który ma za sobą udaną restrukturyzację, czy korzystającym z dobrej koniunktury na rynku meblarskim Grajewie.
Hossa rozlewa się po rynku
Zdaniem analityków trwająca od połowy 2012 roku hossa przechodzi w kolejną , bardziej dojrzałą fazę, o czym może świadczyć większa liczba rosnących spółek i wymiana liderów wzrostów. Tomas Hońdo, analityk Quercus TFI, przekonuje, że we wszystkich poprzednich cyklach wzrostowych na warszawskim parkiecie charakterystyczne było to, że hossa stopniowo ogarniała coraz szersze grono spółek. – W szczytowych momentach trendów wzrostowych w 2007 r. lub w 2011 r. na plusie rok do roku było ok. 95 proc. akcji, czyli drożały niemal wszystkie walory. Na razie nie mamy jeszcze do czynienia z taką sytuacją, chociaż wskaźnik ten systematycznie przesuwa się coraz wyżej. Na plusie rok do roku są kursy ok. 75 proc. spółek. Czyli teoretycznie pozostaje jeszcze trochę miejsca na dalszą „demokratyzację" hossy – uważa specjalista.
Dowody świadczące o trwałości trendu
Zmiana dotychczasowych liderów trendu wzrostowego jest typowym zachowaniem na rynku i może świadczyć, że trend wzrostowy?może zostać z nami na dłużej. – Jeżeli?wzrosty odbywają się dzięki wąskiej grupie spółek o dużym udziale w indeksie,?trudno jest prognozować trwałość trendu. Jeżeli?do gry wkraczają natomiast?kolejne?podmioty i widać większe zainteresowanie coraz mniejszymi spółkami, można już oceniać, że mamy do czynienia z trwałymi zmianami na rynku. W?takim okresie inwestorzy standardowo rozluźniają tradycyjne fundamentalne podejście i?większą uwagę zaczynają zwracać na bardziej ryzykowne spółki, które często dużo bardziej sprzedają marzenia i prognozy, tzw. story, niż realny biznes tu i teraz – uważa Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający w DM Infinity8.
Zdaniem Łukasza Bugaja, analityka DM BOŚ, warszawska giełda nie weszła jeszcze w fazę hurraoptymizmu, w której inwestorzy kupują spółki, nie patrząc zupełnie na ich fundamenty. – Aktualnie jesteśmy w drugiej fazie hossy, czyli poszerzyła się szerokość rynku, ale inwestorzy jeszcze nie patrzą na świat przez typowo różowe okulary. Owszem, widać rosnące zainteresowanie spółkami nieco zapomnianymi, ale nie za wszelką cenę – uważa specjalista DM BOŚ.