Łączny udział akcji spółek zagranicznych w aktywach polskich TFI na koniec grudnia 2014 r. wzrósł do 17,1 proc. z 16,9 proc. pół roku wcześniej. Jednak wartościowo pakiet akcji zagranicznych będący w rękach polskich funduszy inwestycyjnych zmniejszył się do 5,31 mld zł, z 5,7 mld zł.
Banki także za granicą
TFI największy wartościowo pakiet akcji miały w notowanej w Wiedniu spółce DO & CO. Dzięki rosnącemu kursowi tej kateringowej i restauracyjnej firmy wartość udziałów wzrosła do 145 mln zł, ze 115 mln zł na koniec czerwca 2014 r. Spore zakupy akcji Jeronimo Martins, notowanego w Lizbonie właściciela Biedronki, spowodowały wzrost wartości pakietu do 143 mln zł ze 136 mln zł. W szybszym zwiększeniu tempa wartości przeszkodził jednak kurs akcji Jeronimo Martins, który od lipca do grudnia spadł o 33 proc. Trzecią największą inwestycją polskich TFI za granicą był Turkiye Halk Bankasi (miały akcje warte 138 mln zł), siódmy największy bank w Turcji.
Warto zwrócić uwagę, że zagraniczne banki stały się bardzo popularne wśród polskich inwestorów, którzy często narzekają na strukturę warszawskich indeksów, w których instytucje finansowe mają duży udział. W pierwszej dziesiątce największych inwestycji TFI za granicą jest aż pięć banków (tureckie Halk Bankasi, Galanti Bankasi oraz IS Bankasi, a także austriacka grupa Erste oraz czeski Komercni Banka). Nie okazały się one jednak dobrą inwestycją. Minione 12 miesięcy tylko w przypadku czeskiego banku przyniosły dodatnią stopę zwrotu. Najmocniej traciły banki tureckie, szczególnie na ostatniej sesji. Indeks szerokiego rynku tracił w poniedziałek nawet 8 proc., po tym jak rządząca w Turcji Partia Sprawiedliwości i Rozwoju wprawdzie zwyciężyła w niedzielnych wyborach parlamentarnych, ale po raz pierwszy od 13 lat utraciła większość absolutną (więcej na stronie .12).
– Podejrzewam, że banki były postrzegane jako pierwszy beneficjent programu QE wprowadzonego w Europie, ale stopniowo ich znaczenie może się zmniejszać kosztem sektorów nowych technologii czy przemysłu. Sporo spółek z tych branż ma perspektywy poprawy wyników, dostrzeżone także przez analityków z biur maklerskich. Ustabilizowanie się cen ropy może także pozytywniej wpłynąć na spółki z branży naftowej. Jednak z racji swojej wielkości i płynności banki na pewno nadal będą pełnić znaczącą rolę wśród sektorów, w które za granicą lokują polskie TFI – mówi Łukasz Rozbicki, zarządzający w MM Prime TFI.
Aktywa mogą rosnąć
Skąd rosnące zainteresowanie polskich TFI inwestycjami w spółki notowane za granicą? Od kilkunastu miesięcy hossa obecna była głównie na zagranicznych parkietach, zarówno Europy Zachodniej, jak i w Azji, gdzie mocno rosły indeksy giełd w Tokio i Szanghaju. – Zachęcało to polskie fundusze do inwestowania za granicą, szczególnie że na GPW wśród dużych spółek panował marazm – wskazuje Rozbicki. W ciągu ostatnich 12 miesięcy niemiecki DAX zyskał 11,1 proc., amerykański S&P 500 prawie 7,1 proc., a francuski CAC40 ponad 6,3 proc. W tym samym czasie WIG urósł ledwie o 1,8 proc. Natomiast wśród średnich i małych spółek sporym ograniczeniem dla inwestorów instytucjonalnych jest niewystarczająca płynność. – Ten problem przy większości zagranicznych inwestycji nie występował i także miał znaczenie przy podejmowaniu decyzji alokacyjnych. Kluczowe jednak moim zdaniem było dobre postrzeganie perspektyw tych rynków, chęć odróżnienia się od konkurencji, pobicie benchmarku w postaci WIG. Nie bez znaczenia był także fakt dywersyfikacji geograficznej – dodaje Rozbicki.