Budapeszt nad Wisłą, czyli czego obawia się rynek

O ryzyku politycznym ciążącym na niektórych sektorach w tym roku mówi się częściej niż dotychczas. Powód oczywisty – najpierw majowe wybory prezydenckie, a jesienią – parlamentarne.

Publikacja: 06.07.2015 06:00

Budapeszt nad Wisłą, czyli czego obawia się rynek

Foto: GG Parkiet

Nowy rozkład sił na scenie politycznej skłania do przyjrzenia się postulatom ugrupowań zyskujących poparcie, głównie Prawa i Sprawiedliwości.

Rynek kapitałowy z obawą patrzy na zmianę warty, potencjalnie możliwą także w parlamencie. Ale wcale na pierwszy plan nie wysuwa możliwych zmian zarządów spółek państwowych.

Ucierpią finanse i handel

– Zapowiedzi polityków są odważne. Jeśli dojdzie do zmiany władzy, to kolejnym podatkiem mogą być obciążone nie tylko banki, ale też ubezpieczyciele czy fundusze inwestycyjne – wskazuje Mateusz Namysł z DM Raiffeisen Banku. Jego zdaniem, choć hasła związane z obciążeniami dla szeroko rozumianego sektora finansowego łatwo zyskują aprobatę społeczną, to mogą mieć negatywny wpływ na gospodarkę. – Te instytucje wpuszczają pieniądz w ponowny obieg, poszukując inwestycji z najwyższymi stopami zwrotu. Obcięcie ich zysków zaburzy ten proces – wyjaśnia Namysł. Z kolei zapowiedzi opodatkowania wielkich sieci handlowych mogą odbić się rykoszetem także na hurtownikach spożywczych, m.in Eurocashu, a także na dystrybutorach, np. sprzętu IT. – Kolejne obciążenie byłoby dla nich niekorzystne, bo choć te sieci mają duże obroty, to marże są niewielkie – tłumaczy analityk.

Jednak według Jarosława Niedzielewskiego, dyrektora zarządzającego w Investors TFI, kwestie opodatkowania poszczególnych sektorów stanowią mniejsze zagrożenie. Spółki poradzą sobie z nimi, przerzucając część kosztów na klientów.  Banki już nakładają opłaty na dotąd bezpłatne konta. Bo o wprowadzeniu podatku dla nich mówi nie tylko dzisiejsza opozycja, ale też koalicja rządząca. Różnica polega na jego wielkości i celu przeznaczenia, tzn. do budżetu lub jako zabezpieczenie w sytuacji kryzysu gospodarczego.

Jedynym skutkiem dodatkowego podatku – w ocenie Niedzielewskiego – będzie rewizja w dół mnożników wycen giełdowych dla instytucji finansowych, w których zmniejszy się rentowność kapitału. – Podobny przypadek obserwowaliśmy w KGHM, kiedy PO wprowadziło postulowany też przez PiS podatek od kopalin. Nastąpiło szybkie dostosowanie ceny, ale nie wyeliminowało to na zawsze zainteresowania inwestorów kupowaniem akcji koncernu. Decydujące znaczenie dla kursu akcji tej spółki w dalszym ciągu miały ceny miedzi oraz wielkość potencjalnych dywidend – argumentuje Niedzielewski.

Twierdzi też, że z większą uwagą niż kwestiom nowego podatku banki powinny się dziś przyglądać propozycjom rozwiązania problemu frankowiczów, na co od początku roku naciska KNF.

Groźba likwidacji OFE

Podkopać fundamenty funkcjonowania krajowego rynku mogą jednak znacznie bardziej poważne kwestie. – Rynek najbardziej obawia się Budapesztu nad Wisłą – mówi krótko Niedzielewski. Ma na myśli szereg populistycznych działań rządu Viktora Orbána na Węgrzech, które doprowadziły do strat w portfelach inwestorów zagranicznych mocno reprezentowanych w akcjonariacie tamtejszych instytucji finansowych, spółek energetycznych i telekomunikacyjnych. Przykład to m.in. całkowita likwidacja prywatnych funduszy emerytalnych czy istotne obniżenie stawek na energię, co praktycznie wyzerowało zyskowność spółek energetycznych. – Realizacja najgorszego scenariusza w sektorze energetycznym u nas nie jest możliwa z uwagi na to, że samo państwo i wielu obywateli pozostaje w ich akcjonariatach, nawet pośrednio przez fundusze inwestycyjne i emerytalne. Poza tym energetyka potrzebuje środków na dofinansowanie kopalń i potencjalne inwestycje – twierdzi Niedzielewski. Ale zakłada, że kolejny krok w kierunku całkowitej likwidacji OFE może być u nas rozważany. Choć już realizacja takiego planu byłaby trudniejsza niż na Węgrzech. Bo w aktywach funduszy emerytalnych są dziś głównie akcje, które stanowią większą część kapitalizacji GPW, niż miało to miejsce w Budapeszcie. – Ich wyprzedaż uderzyłaby w polskich inwestorów i wartość środków zgromadzonych na kontach emerytalnych. Z kolei przejęcie tych aktywów przez państwo będzie formą nacjonalizacji i może źle się odbić na funkcjonowaniu poszczególnych firm. Skończy się też dopływ pieniędzy od Polaków, którzy podjęli decyzję o pozostaniu w OFE, na czym ucierpieć może płynność na GPW i jej dalszy rozwój. Jedyny pozytywny skutek polegałby na zmniejszeniu zadłużenia państwa o kolejne 5–6 proc., bo wartość przejętych akcji mogłaby być traktowana jego część aktywów państwa – tłumaczy Niedzielewski.

„Polityczne" inwestycje

Analitycy oceniają, że ryzyko polityczne ciążące na sektorze bankowym czy energetycznym jest już po części wliczone w wyceny giełdowych firm z tych sektorów. Ich kursy mają ograniczony potencjał wzrostu, co wynika z odczuwalnego już odpływu inwestorów zagranicznych. – Jeśli jednak dojdzie do konkretnych postanowień, to reakcja rynku może być jeszcze bardziej zdecydowana – twierdzi Namysł. Odczuje to cała giełda, bo wskazane sektory stanowią połowę składu indeksu WIG20.

Dlatego zdaniem Namysła ciężko będzie politykom jakiejkolwiek opcji zdecydować się na bardzo drastyczne antyrynkowe rozwiązania. Ale nie wyklucza, że polityka będzie wpływać na wybory inwestycyjne spółek kontrolowanych przez MSP. – Na pewno ostatniego słowa nie powiedziano jeszcze w kwestii włączania kopalń do grup energetycznych czy niektórych inwestycji samych spółek – zakłada analityk. – Wygląda na to, że decyzja o budowie instalacji zgazowania węgla przez Grupę Azoty jest też zainicjowana przez polityków. Na szczegóły dotyczące opłacalności projektu musimy poczekać. W podobnym kontekście traktowany jest przez część rynku zamrożony przez Energę projekt rozbudowy Elektrowni Ostrołęka. Część analityków przypuszcza, że po zmianie władzy jego realizacja może być ponownie rozważana, co nie spodobałoby się inwestorom indywidualnym.

Sam prezes Energi Andrzej Tersa nie wyklucza powrotu do tej inwestycji przy sprzyjających warunkach rynkowych. Ale spółka musiałaby pozyskać do jego ewentualnej realizacji partnera finansowego. – Prawdopodobieństwo powrotu do budowy bloku na 1 tys. MW w Ostrołęce wydaje się znikome. Ten projekt nigdy nie był dla Energi opłacalny, a dziś ceny energii są bardzo niskie – uspokaja ekspert związany z firmą doradczą.

[email protected]

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?