Nowy rozkład sił na scenie politycznej skłania do przyjrzenia się postulatom ugrupowań zyskujących poparcie, głównie Prawa i Sprawiedliwości.
Rynek kapitałowy z obawą patrzy na zmianę warty, potencjalnie możliwą także w parlamencie. Ale wcale na pierwszy plan nie wysuwa możliwych zmian zarządów spółek państwowych.
Ucierpią finanse i handel
– Zapowiedzi polityków są odważne. Jeśli dojdzie do zmiany władzy, to kolejnym podatkiem mogą być obciążone nie tylko banki, ale też ubezpieczyciele czy fundusze inwestycyjne – wskazuje Mateusz Namysł z DM Raiffeisen Banku. Jego zdaniem, choć hasła związane z obciążeniami dla szeroko rozumianego sektora finansowego łatwo zyskują aprobatę społeczną, to mogą mieć negatywny wpływ na gospodarkę. – Te instytucje wpuszczają pieniądz w ponowny obieg, poszukując inwestycji z najwyższymi stopami zwrotu. Obcięcie ich zysków zaburzy ten proces – wyjaśnia Namysł. Z kolei zapowiedzi opodatkowania wielkich sieci handlowych mogą odbić się rykoszetem także na hurtownikach spożywczych, m.in Eurocashu, a także na dystrybutorach, np. sprzętu IT. – Kolejne obciążenie byłoby dla nich niekorzystne, bo choć te sieci mają duże obroty, to marże są niewielkie – tłumaczy analityk.
Jednak według Jarosława Niedzielewskiego, dyrektora zarządzającego w Investors TFI, kwestie opodatkowania poszczególnych sektorów stanowią mniejsze zagrożenie. Spółki poradzą sobie z nimi, przerzucając część kosztów na klientów. Banki już nakładają opłaty na dotąd bezpłatne konta. Bo o wprowadzeniu podatku dla nich mówi nie tylko dzisiejsza opozycja, ale też koalicja rządząca. Różnica polega na jego wielkości i celu przeznaczenia, tzn. do budżetu lub jako zabezpieczenie w sytuacji kryzysu gospodarczego.
Jedynym skutkiem dodatkowego podatku – w ocenie Niedzielewskiego – będzie rewizja w dół mnożników wycen giełdowych dla instytucji finansowych, w których zmniejszy się rentowność kapitału. – Podobny przypadek obserwowaliśmy w KGHM, kiedy PO wprowadziło postulowany też przez PiS podatek od kopalin. Nastąpiło szybkie dostosowanie ceny, ale nie wyeliminowało to na zawsze zainteresowania inwestorów kupowaniem akcji koncernu. Decydujące znaczenie dla kursu akcji tej spółki w dalszym ciągu miały ceny miedzi oraz wielkość potencjalnych dywidend – argumentuje Niedzielewski.