Wyniki spółek przywróciły dobrą koniunkturę na Wall Street

Amerykańskie spółki co kwartał „zaskakują" wynikami, bo analitycy za nisko zawieszają im poprzeczkę. W trwającym obecnie sezonie publikacji wyników niespodzianki mają bardziej rzeczywisty charakter.

Aktualizacja: 18.07.2015 01:33 Publikacja: 17.07.2015 14:00

Wyniki spółek przywróciły dobrą koniunkturę na Wall Street

Foto: Bloomberg

Upłynął zaledwie tydzień sezonu publikacji wyników amerykańskich spółek za II kwartał, a już widać, że oczekiwania analityków były zbyt pesymistyczne. Lepszym od prognozowanych wynikom towarzyszyły jak dotąd zwyżki na Wall Street. Od poprzedniej środy, gdy sprawozdanie finansowe za miniony kwartał opublikowała Alcoa, co uchodzi za nieformalny początek sezonu wynikowego, S&P 500 zyskał 3,5 proc.

Czy te fakty – zaskakująco dobre wyniki spółek i nawrót hossy – łączą się z sobą? Niekoniecznie. Dzięki notorycznie zbyt ostrożnym analitykom amerykańskie spółki zaskakują pozytywnie praktycznie co kwartał, a notowania S&P 500 nie zawsze reagują na to zwyżkami. Ale tym razem rzeczywiście są powody, aby sądzić, że sezon wyników będzie wsparciem dla koniunktury na amerykańskich rynkach.

Dzień banków

W czwartek sprawozdania finansowe za II kwartał opublikowały m.in. banki Goldman Sachs i Citigroup.

Zysk netto pierwszej z tych instytucji spadł niemal o połowę w porównaniu z takim samym okresem 2014 r., do 1,05 mld USD. W przeliczeniu na akcję wyniósł 1,98 USD, o 52 proc. proc. mniej niż przed rokiem i zdecydowanie poniżej oczekiwanych przez analityków blisko 4 USD. Ale po wyłączeniu jednorazowych kosztów postępowań sądowych zysk na akcje był już wyraźnie powyżej oczekiwań.

Citigroup wypracował z kolei w II kwartale zysk netto na poziomie 4,85 mld USD, w porównaniu z zaledwie 0,2 mld USD rok wcześniej. To najlepszy wynik tego banku od ośmiu lat, czyli od wybuchu kryzysu finansowego. W przeliczeniu na akcję zarobił on netto 1,51 USD, o 13 proc. więcej, niż oczekiwali ankietowani przez agencję Reutera analitycy.

Wcześniej, do środy, raporty za II kwartał przedstawiło 38 firm z indeksu S&P 500. Średnia ważona (liczbą akcji w obrocie) ich zysku netto na akcję w ujęciu rok do roku praktycznie się nie zmieniła (spadła o 0,2 proc.). Tymczasem przed początkiem sezonu publikacji za ten okres prognozy analityków dla spółek z S&P 500 sugerowały, że średnio ich zysk netto na akcję spadnie o 6,5 proc., co byłoby pierwszym pogorszeniem wyników od 2009 r.

Wyniki sobie, kursy sobie

Zniżkę zysków (o 5,8 proc. rok do roku) amerykańskie spółki miały jednak odnotować już w I kwartale. Okazało się jednak, że wówczas zysk netto na akcję firm z S&P 500 zwiększył się o niespełna 1 proc. To oznacza, że przeskoczyły one poprzeczkę z większym zapasem niż zwykle. Średnio bowiem rzeczywista dynamika zysków spółek jest bowiem o około 3–4 pkt proc. wyższa, niż analitycy przewidują tuż przed początkiem sezonu ich publikacji.

Mimo to w okresie, gdy spółki publikowały sprawozdania finansowe za I kwartał, koniunktura na Wall Street nie była wcale spektakularna. Po 20 dniach od początku sezonu wyników (patrz wykres na dole), S&P 500 był w tym samym punkcie co w dniu, gdy raport publikowała Alcoa.

To oznacza, że ponadprzeciętnie wysoka różnica między raportowaną a prognozowaną dynamiką zysków, która jak dotąd jest widoczna także w obecnym sezonie publikacji wyników, nie daje gwarancji, że dobra koniunktura na Wall Street się utrzyma.

Stagnacja zysków

Można za to znaleźć kilka powodów do obaw o przyszłość hossy w USA. Jeśli cały sezon publikacji wyników za II kwartał zakończy się mniej więcej tak, jak się zaczął, zysk na akcję spółek z S&P 500 praktycznie się nie zmieni już drugi kwartał z rzędu. To oznacza, że dynamika zysków nie obniży wskaźnika C/Z dla tego indeksu, który obecnie jest na relatywnie wysokim poziomie. Wynosi 18,6, w porównaniu z długoterminową średnią na poziomie około 16.

Na domiar złego stagnacja wyników amerykańskich spółek może się jeszcze przez jakiś czas utrzymać. W największym stopniu odzwierciedla ona spadek cen ropy naftowej, który wpłynął ujemnie na wyniki jej producentów w USA. W I kwartale zysk netto na akcję spółek z sektora energetycznego załamał się o 54 proc. rok do roku. Podobnej zniżki analitycy spodziewają się w całym 2015 r. Większość prognoz sugeruje bowiem, że ceny ropy naftowej utrzymają się na niskich poziomach do końca roku, a nawet dłużej.

Kolejnym czynnikiem, który szkodzi rentowności amerykańskich spółek, jest aprecjacja dolara. Kurs dolara wobec koszyka walut partnerów handlowych USA był w II kwartale średnio o 12,2 proc. wyższy niż w takim samym okresie poprzedniego roku. W I kwartale różnica była podobna. Tymczasem w związku ze zbliżającą się pierwszą od 2006 r. podwyżką stóp procentowych w USA, ekonomiści spodziewają się raczej dalszej aprecjacji amerykańskiej waluty.

W wyniki amerykańskich spółek uderzała też jak dotąd rozczarowująca koniunktura w USA i – co dla części firm z S&P 500 bardzo istotne – hamowanie gospodarek wschodzących, szczególnie zaś Chin. Jak wynika z prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego, PKB wszystkich państw klasyfikowanych jako wschodzące powiększy się w tym roku o 4,2 proc., najmniej od 2009 r.

Spółki podbijają kursy

Optymistom, wierzącym w dalsze zwyżki na Wall Street, też jednak nie brakuje argumentów. Jak wskazuje Sheraz Mian, analityk z firmy Zacks, różnica między faktyczną a przewidywaną dynamiką zysków spółek ma w obecnym sezonie nietypowy charakter. Zwykle analitycy korygują swoje prognozy wyników w dół wraz z przybliżaniem się terminu ich publikacji. Przykładowo, na początku I kwartału oczekiwali, że zysk netto na akcję spółek z S&P 500 zwiększy się w tym okresie o 2,6 proc. rok do roku, a pod koniec kwartału zapowiadali już spadek wyniku netto o 5,8 proc. Tym razem oczekiwania analityków praktycznie od początku II kwartału się nie zmieniły. To, zdaniem Miana, oznacza, że w trwającym obecnie sezonie publikacji wyników nie są jedynie efektem obniżania przez analityków poprzeczki.

Z kolei Dubravko Lakos-Bujas, strateg rynku akcji z banku JPMorgan Chase, zwraca uwagę na to, że coraz większą popularnością wśród amerykańskich spółek cieszą się programy skupu własnych akcji. W ten sposób firmy mogą zwiększać zyski na akcję nawet, gdy ich wyniki netto stoją w miejscu. Już w ub.r. firmy z S&P 500 przeznaczyły na ten cel rekordowe 553 mld USD, o 16 proc. więcej niż w 2013 r., a w tym roku kwota ta jeszcze prawdopodobnie wzrośnie.

[email protected]

Prognozy | Normalizacja polityki pieniężnej nie musi rynkowi akcji zaszkodzić

Ten rok jak dotąd nie jest dla amerykańskiego rynku akcji szczególnie udany. W pierwszym półroczu indeks S&P 500 zyskał zaledwie 0,2 proc. Analitycy pozostają jednak umiarkowanie optymistyczni.

Mediana przewidywań 21 strategów rynku akcji ankietowanych przez agencję Bloomberga zakłada, że indeks S&P 500 zakończy rok na poziomie 2225 pkt w porównaniu z 2107 pkt na zamknięciu środowej sesji. To oznaczałoby wzrost o około 5,6 proc. z obecnych poziomów i o 8 proc. w całym roku. Dla porównania, w 2014 r. S&P 500 zyskał 12,6 proc.

2225 pkt wyniesie S&P 500 na koniec 2015 r. według mediany prognoz analityków. To 8 proc. wyżej niż na koniec ub.r.

Do prognoz analityków ankietowanych przez Bloomberga trzeba jednak podchodzić ostrożnie. W ostatnich dwóch latach zdecydowanie nie doceniali oni siły hossy. Jeszcze w połowie 2014 r. spodziewali się, że S&P 500 zyska w skali roku nieco ponad 7 proc., na początku roku byli jeszcze ostrożniejsi.

Tegoroczne prognozy rynkowych strategów cechuje jednak wyjątkowa stabilność. Mediana ich przewidywań na początku roku była dokładnie taka sama, jak jest obecnie, choć indywidualne prognozy nieco się zmieniały. Ostatnio swój cel dla S&P 500 obniżyli eksperci banku Goldman Sachs, według których indeks zamknie rok na poziomie 2100 pkt. Swój pesymizm tłumaczą m.in. oczekiwaną aprecjacją dolara w związku z podwyżką stóp procentowych przez Fed w czasie, gdy wiele innych banków centralnych utrzymuje bezprecedensowo łagodną politykę pieniężną. To uderzy w konkurencyjność amerykańskiego eksportu. Tymczasem spółki z S&P 500 około 33 proc. przychodów uzyskują za granicą.

12,6 proc. zyskał S&P 500 w 2014 r. Tak duża zwyżka w szóstym roku hossy była dla analityków zaskoczeniem.

Z drugiej strony Barry Bannister, główny strateg akcyjny w Stifel Nicolaus i największy optymista wśród ekspertów ankietowanych przez Bloomberga, uważa, że normalizacja polityki pieniężnej przez Fed będzie sprzyjała kontynuacji hossy. Sprawi bowiem, że z rynku zniknie jedno ze źródeł niepewności. W ocenie Bannistera podwyżki stóp nie zahamują ekspansji amerykańskiej gospodarki, a w efekcie dowiodą stabilności jej wzrostu.

Kolejnym argumentem byków jest to, że choć kilka dużych gospodarek wschodzących z Chinami na czele boryka się ze spowolnieniem, to jednocześnie poprawę koniunktury widać w strefie euro. GS

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?