Przyjrzeliśmy się perspektywom trzech najpopularniejszych, z punktu widzenia polskiego inwestora, surowców.
Kierunek jest jeden
Na pierwszy ogień poszło złoto. We wrześniu 2011 r. cena kruszcu ustanowiła historyczne maksimum w wysokości 1920 dolarów za uncję. Dziś jest to zaledwie 1100 dolarów za uncję.
– Najważniejszym pytaniem, jakie zadają sobie inwestorzy na rynku złota, jest to, jak nisko może spaść cena tego kruszcu. Pokonanie przez nią wsparcia na poziomie 1131 dolarów za uncję otworzyło drogę do testowania nowych pięcioletnich minimów – ostrzega Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ. – Argumentów przemawiających za osłabieniem cen złota jest sporo – mówi Paweł Kordala, analityk XTB.
Na pozostałych rynkach surowcowych również obserwujemy spadki. W lipcu notowania ropy naftowej, znów zawróciły na południe. – Obawy o kondycję gospodarki Chin i Europy, a także o powrót Iranu na globalny rynek ropy sprawiają, że amerykańskie fundusze hedgingowe masowo przerzuciły się z długich na krótkie pozycje na rynku ropy naftowej. Jak pokazują dane CFTC, stosunek długich do krótkich pozycji wynosi u nich nieco ponad 2:1, co jest spadkiem z 4:1 zaledwie miesiąc wcześniej i co oznacza jeden z najniższych poziomów w ciągu ostatnich kilku lat – zauważa Sierakowska. Według Kordali cena ropy WTI powinna się stabilizować w rejonie 50 dolarów za baryłkę, a odmiany typu Brent w okolicach 55–60 dolarów. – Strona podażowa może się uaktywnić pod koniec roku, jeśli dojdzie do zniesienia sankcji na Iran – przekonuje.
Pod presją podaży uginają się także notowania miedzi. Po kilkumiesięcznym wzroście cen, zakończonym w maju, kurs czerwonego metalu powrócił do trendu spadkowego. – Z fundamentalnego punktu widzenia nie widać twardych przesłanek zwiastujących odbicie notowań tego metalu – mówi Kordala. Kierunek, w którym podąża cena miedzi na światowych rynkach, jest uzależniony od kondycji gospodarczej Chin, które zmagają się ze spowolnieniem gospodarczym.