Osłabienie dolara byłoby brakującym elementem układanki

Gdyby amerykańska waluta przeżyła korekcyjną falę osłabienia na wzór tych z poprzednich lat, według historycznych reguł byłby to prawdopodobnie pozytywny impuls dla polskich akcji – to nasze najnowsze obserwacje dotyczące wzajemnych zależności między rynkami.

Aktualizacja: 06.02.2017 21:13 Publikacja: 26.07.2015 09:24

Osłabienie dolara byłoby brakującym elementem układanki

Foto: GG Parkiet

Po czterech miesiącach od ustanowienia wieloletniego minimum w okolicy 1,05 notowania euro względem dolara amerykańskiego wciąż nie mogą zdecydowanie odbić się od dna. W naszej analizie pokażemy, że taki stan rzeczy ma daleko idące konsekwencje dla wielu innych rynków, oraz zastanowimy się, czy jednak dojdzie do odwrócenia trendu.

Zacznijmy od szybkiego rzutu okiem na długoterminową sytuację na wykresie. Od siedmiu lat notowania EUR/USD osuwają się w ramach szerokiego kanału. Na tę długofalową tendencję złożyły się na przemian cztery potężne fale spadkowe oraz trzy wzrostowe. W ramach niedawnej, dość spektakularnej fali zniżkowej kurs zetknął się z dolną granicą wspomnianego kanału, po czym doszło do wspomnianego – rachitycznego na razie – odreagowania.

Jeśli jednak zestawimy tegoroczne próby odbicia z początkami historycznych fal wzrostowych, okaże się, że także one często powstawały w warunkach znacznej zmienności.

Euro z szansą na umocnienie

Uwagę zwraca fakt, że obecnie wydarzenia przebiegają zgodnie ze schematem z dwóch z trzech wspomnianych epizodów. Tempo spadku EUR/USD było bardzo zbliżone do tamtych przypadków, próby odbicia także cechują się podobną zmiennością. Jeśli traktować te podobieństwa jako pewien wyznacznik na przyszłość, to należałoby oczekiwać, że euro ma szanse na umocnienie o jakieś 20 proc. od tegorocznego dołka, a ruch taki mógłby potrwać mniej więcej pół roku.

Narodziny trwalszej fali wzrostowej EUR/USD (czyli umocnienia euro i osłabienia dolara) na wzór poprzednich takich epizodów byłoby zrozumiałe także z uwagi na to, co się stało z roczną dynamiką zmian będącą dobrym długoterminowym wskaźnikiem koniunktury. Okazuje się, że ostatnia fala spadkowa euro zepchnęła roczną zmianę kursu do rekordowo niskich poziomów rzędu minus 25 proc. Wskaźnik utrzymuje się na podobnych poziomach także obecnie. Z historycznego punktu widzenia wydawałoby się, że w takich warunkach należałoby oczekiwać stopniowego odwracania się trendu na wzrostowy.

Obligacje decydują

Oczywiście wiele zależy od czynników fundamentalnych. Jeśli szukać jednej, najważniejszej siły decydującej o mocy dolara, to jest nim różnica w rentowności obligacji skarbowych. Obecnie utrzymuje się ona na poziomach korzystnych dla dolara: o ile amerykańskie papiery 10-letnie przynoszą dochód rzędu 2,3 proc. rocznie, o tyle w przypadku np. niemieckich 10-latek jest to mniej niż 0,8 proc. (a było już zdecydowanie mniej). W takich warunkach kapitał płynie do USA, co decyduje o mocnym dolarze i słabym euro.

Warto jednak zwrócić uwagę, że ta zależność nie jest idealna. Zdarzały się już poważne odstępstwa od tej reguły. Dwie ze wspomnianych trzech fal wzrostowych w ostatnich latach wystąpiły mimo równoległego pogarszania się różnicy rentowności obligacji. Bazowały raczej na rosnących oczekiwaniach rynkowych na poprawę koniunktury gospodarczej w strefie euro. Może i tym razem taki scenariusz byłby możliwy?

Dlaczego tendencje na rynku eurodolara są w ogóle tak ważne? Bo zdają się wpływać na trendy także na wielu innych rynkach. Najbardziej namacalny wpływ zauważalny jest w przypadku surowców. Tutaj obowiązuje prosta reguła: mocny dolar to słabe surowce. Tak jest też obecnie – przykładowo ostatniej fali spadkowej EUR/USD towarzyszyło załamanie cen ropy naftowej (oczywiście spowodowane także innymi, fundamentalnymi czynnikami). Chociaż od dołka cen ropy mija już pół roku, to odbicie jest równie rachityczne jak w przypadku eurodolara.

Indeksy w takt eurodolara

Z kolei słabe surowce to słabe rynki wschodzące (o których pisaliśmy dwa tygodnie temu), a stąd już prosta droga do rodzimej GPW. Zauważyliśmy, że od czasu globalnego kryzysu finansowego w 2008 r. bardzo wzmocniła się korelacja krajowych indeksów z notowaniami EUR/USD. Najlepiej widać to przez pryzmat rocznych (52-tygodniowych) zmian. Rekordowo niska dynamika EUR/USD zdaje się być kotwicą dla rocznej dynamiki WIG i innych indeksów GPW.

Na tej podstawie można postawić kilka ważnych tez dotyczących przyszłości:

- gdyby euro miało nadal osłabiać się względem dolara (w kierunku tzw. parytetu, czyli poziomu 1:1, lub jeszcze niżej) – mimo wspomnianych wcześniej objawów przemawiających raczej za ruchem w drugą stronę – byłby to czynnik negatywny zarówno dla wielu rynków wschodzących, jak i dla koniunktury na warszawskiej GPW;

- gdyby jednak doszło do wyczekiwanej zmiany trendu (czyli osłabienia się dolara względem euro i innych walut), byłby to mocny pozytywny impuls dla GPW i prawdopodobnie sygnał do wejścia we właściwą fazę hossy (na razie tegoroczna hossa pozostawia wiele do życzenia);

- stopniowa zmiana trendu nie jest tak nieprawdopodobna, jak wydawałoby się na pierwszy rzut oka – perspektywa podwyżek stóp procentowych w USA jest już przecież od dawna dyskontowana; według części analityków dolar jest przewartościowany – kilka miesięcy temu głośno było o rankingu banku HSBC, w którym dolar znalazł się tuż za frankiem szwajcarskim wśród najbardziej przewartościowanych walut; kontynuacja ożywienia gospodarczego w strefie euro byłaby impulsem do umocnienia euro i być może przy okazji także do wzrostu rentowności obligacji; im bliżej deklarowanego końca europejskiego QE, czyli programu luzowania ilościowego (wrzesień 2016 r.), tym słabsza siła tego niekorzystnego dla euro czynnika.

Reasumując, według naszych obserwacji zbyt mocny dolar zdaje się podcinać skrzydła indeksom na GPW. W tym roku widać jednak próby stopniowego odwracania się dotychczasowego trendu. Fala korekcyjnego osłabienia dolara względem euro i innych walut byłaby bardzo pomocna w poprawie koniunktury na rodzimym rynku akcji.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?