Co prawda środowa sesja przyniosła solidne zwyżki na rynkach wschodzących, ale mimo to widać, że po dobrym marcu i kwietniu maj przyniósł korektę. Indeks MSCI Emerging Markets niemal zniwelował w tym miesiącu tegoroczne zwyżki. W środę po południu był zaledwie 0,7 proc. wyżej niż na koniec 2015 r. Co prawda znalazły się giełdy wschodzące, dla których ostatnie tygodnie były całkiem niezłe (główny indeks nigeryjskiego parkietu zyskał 12 proc. od początku maja, kazachski indeks KASE wzrósł o 8,5 proc., a grecki Athex Composite skoczył o prawie 11 proc.), ale dla większości rynków z tej grupy oznaczały one przecenę. WIG20 stracił od początku maja ponad 2 proc., argentyński Merval spadł o prawie 10 proc., turecki BIST 100 o ponad 7 proc., a brazylijski Bovespa o ponad 8 proc. Doszło do tego, mimo że cena ropy naftowej zbliżyła się do 50 USD za baryłkę, co powinno wspierać wiele rynków (np. Rosję i Brazylię). Czym tłumaczyć takie pogorszenie nastrojów? Czy to była tylko krótkotrwała korekta po bardzo szybkim obiciu na giełdach czy też inwestorzy znów niepokoją się o fundamenty?
Paliwo się skończyło?
Analitycy Morgan Stanley twierdzą, że czynniki, które na przełomie roku doprowadziły do silnej przeceny na rynkach wschodzących, znowu dają o sobie znać. „Filary, które wcześniej w tym roku podtrzymywały zwyżki na rynkach wschodzących, kruszą się. Powróciło środowisko ryzyka, a słabe fundamenty i strukturalna nierównowaga znowu zaczęły być widoczne. Dolar znowu się umacnia, dane gospodarcze z Chin się pogarszają, a Fed staje się bardziej jastrzębi. Ceny ropy naftowej jak na razie trzymają się dobrze, ale jeśli znikną zaburzenia po stronie podaży, to ropa znów stanie się czynnikiem ryzyka" – przypominają eksperci Morgan Stanley. Są oni w krótkim terminie nastawieni niedźwiedzio wobec wszystkich klas aktywów z rynków wschodzących.
Część analityków wskazuje, że paliwo do zwyżek na rynkach wschodzących po prostu się wypaliło. – Zwyżki z marca i kwietnia to głównie skutek likwidowania krótkich pozycji. Inwestorzy zbyt długo byli nastawieni pesymistycznie, więc na początku roku ich pozycje były mocno niedoważone. To, co zrobili, to tylko przejście od postawy „niedoważaj" do „neutralnej" – uważa Bryan Carter, analityk z BNP Paribas Investment Partners.
Podział puli
Dane o przepływie kapitału wskazują jednak, że rynki wschodzące wciąż cieszą się zainteresowaniem inwestorów. Według statystyk Institute of International Finance w kwietniu trafiło na wschodzące rynki obligacji 21 mld USD netto, a na rynki akcji 5 mld USD. IIF spodziewa się, że w tym roku ten łączny napływ powinien wynosić 16 mld USD netto miesięcznie.
– Jeśli powyższe założenia okażą się słuszne, to większa hossa czeka rynek obligacji niż rynek akcji, jednakże ten nie powinien być zupełnie pomijany przez ten największy kapitał. Oprócz rozróżnienia między rynkami należy wspomnieć także o rozróżnieniu geograficznym rynków wschodzących i tu w kwietniu najwięcej kapitału napłynęło do Ameryki Łacińskiej oraz do Azji – odpowiednio 12 i 11 mld USD, co oznacza, że tylko 3 mld USD zostały ulokowane w innych częściach świata, w tym w Europie. Zatem perspektywy dla akcji przedsiębiorstw notowanych na giełdach rynków wschodzących są umiarkowanie pozytywne z punktu widzenia przepływu kapitału – mówi „Parkietowi" Daniel Kostecki, dyrektor departamentu analiz rynkowych HFT Brokers.