#TydzieńNaRynkach: Fed potwierdza zmianę nastawienia

Wall Street zareagowała na monetarne łagodzenie optymistycznie, choć z umiarem. Najbardziej na posiedzeniu Fedu i jego konsekwencjach skorzystały rynki wschodzące.

Aktualizacja: 01.02.2019 18:27 Publikacja: 01.02.2019 18:00

Rezerwa Federalna pod wodzą Jerome'a Powella okazała się na ostatnim posiedzeniu jeszcze bardziej go

Rezerwa Federalna pod wodzą Jerome'a Powella okazała się na ostatnim posiedzeniu jeszcze bardziej gołębia, niż oczekiwano.

Foto: AFP

Styczniowe posiedzenie przyniosło oficjalne potwierdzenie sygnalizowanego wcześniej złagodzenia stanowiska Rezerwy Federalnej w kwestii polityki pieniężnej. Poprawiło to nastroje na rynkach finansowych.

Gołębia cierpliwość w rezerwie

Rezerwa Federalna okazała się zdecydowanie bardziej gołębia, niż się spodziewano. Usunęła z komunikatu zdanie mówiące o dalszym stopniowym podnoszeniu stóp procentowych, zastępując je zapewnieniami o działaniu cierpliwym i rozważnym. Poza tą frazeologią istotna była także deklaracja gotowości do wstrzymania lub nawet wcześniejszego, niż planowano, zakończenia programu redukowania sumy bilansowej Fedu.

Ponieważ uczestnicy rynku spodziewali się złagodzenia postawy władz monetarnych, ich reakcje nie były zbyt spektakularne. Dolar osłabł, ale niezbyt dynamicznie, ponieważ zmianę nastawienia Fedu dyskontuje już od połowy grudnia ubiegłego roku. W tym czasie Dollar Index poszedł w dół o 3,7 proc. Nieco mocniejsze zmiany widoczne były na rynku długu. Rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych obniżyła się do 2,62 proc. i można przypuszczać, że tendencja ta będzie kontynuowana przynajmniej do przetestowania dołka osiągniętego w pierwszych dniach stycznia na poziomie 2,56 proc.

Wall Street zareagowała na monetarne łagodzenie optymistycznie, choć z umiarem. S&P 500 do czwartku zyskał 1,5 proc., nieznacznie przebijając 2700 pkt. Nasdaq Composite wzrósł o 1,6 proc., a Dow Jones poszedł w górę o 1,1 proc., próbując sforsować 25 tys. pkt. Amerykańskie indeksy znalazły się jednak w okolicach poziomów technicznego oporu i są po sporej fali wzrostowej. Nie należy więc wykluczać korekcyjnego ochłodzenia nastrojów.

Na głównych parkietach europejskich sytuacja była dość wyraźnie zróżnicowana. Po czterech tygodniach zwyżek DAX wszedł w fazę korekty, zniżkując do czwartku o 1 proc., momentami zbliżając się do niedawno pokonanego poziomu 11 tys. pkt. Biorąc pod uwagę serię bardzo słabych danych makroekonomicznych oraz równie niepomyślnych prognoz, trudno się dziwić gorszym nastrojom we Frankfurcie, do których częściowo dołożyły się także pogłoski o połączeniu Deutsche Banku i Commerzbanku. Jednocześnie w Paryżu indeks poszedł w górę o 1,4 proc., szósty tydzień z rzędu, atakując w czwartek, na razie nieskutecznie, opór na poziomie 5000 pkt. Zanotowanym po raz drugi z rzędu kwartalnym spadkiem PKB niespecjalnie przejmuje się indeks giełdy w Mediolanie, tracąc zaledwie kilka dziesiątych procent.

Z posiedzenia Fedu i jego konsekwencji najbardziej skorzystały rynki wschodzące. MSCI Emerging Markets (ETF) zyskał w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia prawie 2 proc., docierając do poziomu najwyższego od sierpnia ubiegłego roku. Był to już szósty wzrostowy tydzień z rzędu. Wskaźnik wzrósł od październikowego dołka o prawie 15 proc., z czego w styczniu o ponad 10 proc., notując najlepszy miesięczny wynik od marca 2016 r. W ostatnich dniach najmocniej zyskiwały indeksy na Ukrainie, w Rosji i Turcji oraz w Argentynie i Brazylii. Słabsze zwyżki notowano na parkietach azjatyckich. Wskaźnik w Szanghaju do czwartku tracił 0,7 proc.

Efekt stycznia w Warszawie

Choć ostatnie dni przyniosły lekkie spadki, to jednak styczeń na warszawskim parkiecie był udany, a w przypadku indeksów małych i średnich spółek – bardzo udany. WIG20 w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zniżkował o nieco ponad 1 proc. Już w poniedziałek niedźwiedzie zdecydowanie zepchnęły indeks poniżej 2400 pkt, ale zbyt wiele nie udało się im ugrać. W środę bowiem byki nie dopuściły do przełamania poziomu 2350 pkt i to one są na razie w lepszej pozycji, choć wynik zmagań wciąż trudno uznać za przesądzony.

Z jednej strony wskaźnikowi największych spółek spadkowa korekta się należy, z drugiej zaś cofnięcie się po efektownym ataku na szczyt z sierpnia ubiegłego roku nie robi najlepszego wrażenia. Trzeba jednak pamiętać, że WIG20 nadal trzyma się niemal 14 proc. powyżej dołka z października 2018 r., zaliczając w tym czasie dwie 5-proc. korekty. Obecna na razie jest dość łagodna, a nawet gdyby się pogłębiła, nie zagroziłaby raczej perspektywie kontynuacji średnioterminowej tendencji wzrostowej. Otoczenie zewnętrzne, w szczególności zmiana nastawienia Fedu, zdaje się takiemu scenariuszowi sprzyjać. Gdyby do tego doszło odroczenie rozstrzygnięcia w sprawie brexitu i przynajmniej brak eskalacji wojny handlowej, można by wyobrazić sobie zbliżenie się WIG20 do szczytu z początku ubiegłego roku gdzieś w okolicach marca. Od obecnego poziomu to dystans około 250 pkt, czyli nieco ponad 10 proc.

Dość podobnie prezentuje się obraz w przypadku wskaźnika szerokiego rynku. Co prawda nie udało mu się dotrzeć do sierpniowego szczytu, ale to o niczym nie przesądza, a do szczytu ze stycznia 2018 r., który jednocześnie jest historycznym rekordem, brakuje mu 12 proc., czyli niewiele więcej niż indeksowi blue chips.

Analogiczne scenariusze dla indeksów małych i średnich spółek to marzenie zdecydowanie bardziej ambitne i raczej odległe. W przypadku mWIG40 szczyt ze stycznia 2018 r. leży 23 proc. powyżej obecnego poziomu, a sWIG80 musiałby pójść w górę o 36 proc.

Mając na względzie tradycyjnie większą zmienność, a więc i potencjalną dynamikę zmian w obu tych segmentach, nie byłby to scenariusz zupełnie oderwany od realiów, gdyby nie jeden „szczegół", a mianowicie brak kapitału gotowego zaangażować się w większe zakupy akcji małych i średnich spółek. W tym zakresie sytuację niewiele poprawi start pracowniczych planów kapitałowych, które w pierwszej kolejności i w większym stopniu kapitał będą lokować w papierach dużych firm. Niemniej jednak warto zwrócić uwagę na pewną okoliczność. Mimo że w styczniu skala wzrostu we wszystkich segmentach warszawskiego parkietu była podobna i sięgała od 4,3 do 4,8 proc., to w przypadku mWIG40 i sWIG80 była to największa miesięczna zwyżka od stycznia 2017 r. Niestety osiągnięta przy bardzo mizernej aktywności inwestorów.

W minionym tygodniu pod względem skali zwyżki wśród największych spółek wyróżniały się akcje firm energetycznych, z PGE na czele, a WIG20 wspomagały także, choć w znacznie mniejszym stopniu, papiery PGNiG i KGHM. Najsłabiej zachowywały się walory CCC i LPP (mimo silnego czwartkowego odbicia), Orange, Pekao i PKO BP. W styczniu prym wiodły walory CD Projektu, zwyżkujące o 30 proc., na drugim miejscu znalazły się akcje PGE, zyskujące ponad 18 proc., nieznacznie im ustępujące akcje Orange i rosnące o ponad 14 proc. papiery Eurocashu oraz Energi. W niełasce są tylko akcje CCC, tracące 7,5 proc., i PKN Orlen, zniżkujące ponad 3 proc. Minimalnie na plus wychodzą papiery Pekao i PKO BP.

Wśród średniaków ostatnie dni przyniosły niemal idealną równowagę między spadkowiczami a walorami zyskującymi. Tej pierwszej grupie przewodziły akcje PKP Cargo, Budimeksu, Banku Handlowego, Millennium, Pfleiderera i Dino. Po zielonej stronie wyróżniały się akcje Playa, Trakcji, LiveChat, Grupy Azoty i CI Games. W skali całego miesiąca największe zyski przyniosły papiery CI Games, PlayWaya, Azotów, Ciechu, Benefit i 11 bit. Widać więc było wyraźną dominację producentów gier i spółek chemicznych.

W ujęciu branżowym styczeń także należał do odrabiających straty firm chemicznych. WIG-chemia zyskał ponad 16 proc. Dalej plasowały się WIG-energia, ze zwyżką o niemal 14 proc., WIG-telekomunikacja, rosnący o prawie 9 proc., niewiele mu ustępujący WIG-nieruchomości oraz zwyżkujący o 8 proc. WIG-media. Na 5-proc. minusie kończy styczeń WIG-leki, na zero wychodzi budownictwo i symbolicznie nad kreską znajduje się WIG-paliwa.

Złoto się rozpędza

Generalnie niemal cały rynek surowcowy korzysta ze słabnącego dolara i liczy na podobną perspektywę w przyszłości, ale szansę na osiągnięcie największych korzyści może dawać złoto. Na horyzoncie jest bowiem nie tylko słaby dolar, ale i słabnąca gospodarka. To mieszanka korzystna dla złota, którego notowania w miniony czwartek przekroczyły 1325 dolarów za uncję, osiągając poziom najwyższy od kwietnia ubiegłego roku. Przekraczająca 2 proc. w skali pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zwyżka może nie jest imponująca, podobnie jak sięgający 3,5 proc. wzrost w styczniu, ale notowania kruszcu konsekwentnie idą w górę już od października ubiegłego roku, zyskując w tym czasie prawie 12 proc. Jeśli przyjąć, że wspomniane warunki (słaby dolar i kondycja gospodarki) będą aktualne jeszcze przez kilka czy nawet kilkanaście miesięcy, można założyć, że cena kruszcu nie zatrzyma się na najbliższym oporze znajdującym się w okolicach 1350 dolarów za uncję.

Również o 2 proc. w ostatnich dniach w górę poszły kontrakty terminowe na miedź, jednak w przypadku tego metalu trudno o optymizm w średnim czy nawet dłuższym horyzoncie. Tu sam słaby dolar i monetarna stymulacja mogą nie wystarczyć do zniwelowania niekorzystnego wpływu słabnącej globalnej, w tym w szczególności chińskiej, gospodarki. Notowania zmierzają ku górnemu ograniczeniu trwającego od lipca ubiegłego roku trendu bocznego, ale przełomu raczej nie należy się spodziewać.

Nowe sankcje nałożone na Wenezuelę, niższe wydobycie w Arabii Saudyjskiej i mniejszy, niż się spodziewano, wzrost zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych nie były w stanie mocniej pchnąć w górę notowań ropy naftowej. Cena amerykańskiej WTI w środę i czwartek chwilami przekraczała 55 dolarów za baryłkę, ale poziomu tego bykom nie udało się utrzymać. W przypadku gatunku Brent nie do pokonania okazał się poziom 61 dolarów. Mamy więc kontynuację trwającego od 9 stycznia trendu bocznego, z lekką tendencją do zwyżki na rynku amerykańskim. Bilans całego stycznia, głównie dzięki pierwszej jego dekadzie, jest jednak dla ropy bardzo pozytywny. Notowania WTI zyskały bowiem niemal 19 proc., a Brenta poszły w górę o ponad 14 proc. To najlepszy miesięczny wynik od kwietnia 2016 r., ale wagę tego wydarzenia umniejsza fakt, że osiągnięty został po trzech fatalnych miesiącach z rzędu, w trakcie których notowania zniżkowały o ponad 40 proc.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?