Telekomy z GPW mają nadal wiele spraw do załatwienia, aby można było powiedzieć, że są znowu atrakcyjnym kąskiem.
Lista problemów
Jak w telegraficznym skrócie wyglądał w ubiegłym roku telekomunikacyjny rynek w Polsce?
Rozpędzanie sieci szerokopasmowego dostępu do internetu w swoistym wyścigu światłowodu i nieistniejącej jeszcze technologii 5G. Związana z tym budowa lub modernizacja infrastruktury. Brak poparcia dla konsolidacji operatorów w ramach jednej platformy technologicznej, która mogłaby przynieść oszczędności i przesunąć dodatkowe środki na inwestycje w sieć. Niespełnione oczekiwania pokładane w dodatkowych usługach, takich jak bankowość czy sprzedaż energii. Stopniowe przygotowania koncepcyjne i finansowe do kolejnych przetargów lub aukcji na częstotliwości przeznaczonych dla sieci 5G. A wszystko to podlane sosem wzajemnej nieufności oraz konkurencji ze strony państwa.
Ale i chwila wytchnienia
Z drugiej strony operatorzy nigdy nie byli chyba jeszcze w tak sprzyjającej sytuacji, gdy administracja publiczna sama z siebie stawia na cyfrowe narzędzia i elektroniczny kontakt z obywatelem, wymuszając zapotrzebowanie na usługi internetu. Nigdy też dotąd nie było takiego boomu na serwisy telewizyjne online, które przyciągają do sieci coraz większe rzesze widzów tradycyjnej telewizji.
Operatorzy nie mogą też specjalnie narzekać na głównego regulatora telekomunikacyjnego rynku. Przez ostatnie trzy lata decyzje prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej nie zmieniły specjalnie otoczenia, w którym działają operatorzy, szczególnie komórkowi, mający za sobą wyniszczającą walkę o pasmo w aukcji LTE w latach 2015–2016.