Marcowe załamanie notowań metali szlachetnych wywołane paniką na rynkach finansowych szybko poszło w niepamięć. Teraz na tym rynku więcej do powiedzenia mają kupujący, co przekłada się na solidne tegoroczne zyski. Złoto od początku roku zdrożało o ponad 28 proc. Efektowniej jednak wypada srebro, gdzie zwyżka przekracza 50 proc. Oba kruszce w ostatnich tygodniach zanotowały korektę spadkową, ale w dalszym ciągu pozostają w długoterminowym trendzie wzrostowym. – Śmiało możemy zatem powiedzieć, że obecna moda inwestycyjna na kruszec przekłada się na jeden z najsilniejszych trendów wzrostowych w historii. Nie jest to przy tym trend nowy, w końcu kurs złota rośnie od 2018 roku. W sierpniu i we wrześniu wzrosty wyhamowały, ale kurs utrzymuje się powyżej 1900 dol. Uważamy, że jest to jedynie korekta i przystanek przed dalszą zwyżką – podkreśla Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz DM TMS Brokers.
Popyt inwestycyjny ma się dobrze
Wzrosty na rynku rynkach metali szlachetnych są napędzane przez popyt inwestycyjny. – Fundusze typu ETF notują właściwie nieprzerwane napływy kapitału i w rezultacie zwiększają swoje zasoby. Równocześnie popyt fizyczny ze strony tradycyjnie ważnych odbiorców, czyli azjatyckiej branży jubilerskiej, pozostaje mocno stłumiony. Czynnik ten jest o tyle godny odnotowania, że popyt inwestycyjny jest dużo bardziej zmienny i mniej stabilny w czasie. Druga strona medalu jest taka, że popyt ze strony azjatyckich odbiorców ma w dużej mierze charakter odroczonego i z czasem będzie się częściowo ujawniać – wskazuje Sawicki.
Tegoroczny rajd na rynku metali szlachetnych ma swoje źródło w ekspansywnej polityce banków centralnych. W wyniku pandemii Covid-19 wiele gospodarek weszło w głęboką recesję, która wymagała interwencji ze strony banków centralnych. W ramach podjętych działań na całym świecie doszło do obniżenia stóp procentowych i wprowadzenia gigantycznych pakietów stymulacyjnych. W wyniku tych działań doszło do osłabienia dolara, dzięki czemu ceny surowców rosły jeszcze szybciej. – Obecnie złoto napędzane jest głównie sytuacją związaną z polityką monetarną oraz fiskalną. Nie tylko banki centralne utrzymują zerowe stopy procentowe, ale również władze decydują się na ogromne programy wsparcia. Niskie stopy procentowe powodują szukanie alternatywy dla inwestycji i tą m.in. stało się inwestowanie za pośrednictwem funduszy ETF – wyjaśnia Michał Stajniak, analityk rynków surowcowych w X-Trade Brokers. – Fundusze ETF śledzące zachowanie cen złota inwestują w większości przypadków w fizyczne złoto i tym samym napędzają dodatkowo popyt. To samo dzieje się w przypadku rynku srebra. Od początku roku ilość złota, która znajduje się w posiadaniu funduszy, zwiększyła się w przypadku ETF na złoto o ponad 30 proc., natomiast w przypadku srebra o ponad 50 proc. Udział popytu inwestycyjnego na rynku złota, wraz z udziałem banków centralnych, jest w tym momencie powyżej 50 proc. Oznacza to, że złoto jest w tym momencie napędzane głównie chęcią szukania alternatywnego środka zarabiania pieniędzy – dodaje.
Prognozy w górę
Z prognoz analityków wynika, że wciąż jest sporo miejsca do kontynuacji wzrostu cen metali szlachetnych: złota i srebra. Co istotne, wraz z postępującym wzrostem cen rośnie optymizm analityków, którzy wręcz prześcigają się w swoich przewidywaniach.
Goldman Sachs podwyższył niedawno szacunki cen złota z 2 tys. do 2,3 tys. dolarów za uncję, a srebra z 22 do 30 dol. za uncję w okresie najbliższych 12 miesięcy. O ile w przypadku złota kluczowe znaczenie odgrywa popyt inwestycyjny, o tyle coraz większe zapotrzebowanie na srebro zgłasza przemysł. – Popyt na srebro z przemysłu będzie rósł. Będzie to spowodowane szczególnie rozwojem sektora fotowoltaiki. Stamtąd może pochodzić niedługo nawet 15 proc. popytu na srebro. Zarówno w UE, jak i w USA, jeśli wybory prezydenckie wygra Joe Biden, programy OZE będą wdrażane i będą się dynamicznie rozwijać. Pamiętać też należy, że srebro znajduje się w laptopach czy telefonach, a tymczasem wzbierający trend pracy zdalnej przynosi ze sobą podwyższony popyt na nowe urządzenia elektroniczne – zauważają eksperci Goldmana.