Nieznany geniusz Ślewiński

Inwestycje alternatywne › Łatwiej sprzedasz dobry obraz z udokumentowanym rodowodem.

Aktualizacja: 28.04.2019 18:05 Publikacja: 28.04.2019 17:46

Foto: Sopocki Dom Aukcyjny

Obserwator krajowego rynku sztuki ma prawo odnieść wrażenie, że oferta aukcji jest jakościowo słabsza niż np. dwa–trzy lata temu. Na słabym tle tym wyraźniej widać obiekty wyjątkowe, które powinny zainteresować kolekcjonerów lub inwestorów.

Na przykład Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) 11 maja na aukcji malarstwa wystawi m.in. obraz z około 1904 roku Władysława Ślewińskiego. Dzieło ma wymiary 47 na 38 cm, licytowane będzie od 270 tys. zł, zaś wycenę szacunkową określono w przedziale 320–350 tys.

Obraz ma bogaty udokumentowany rodowód. Znajdował się w legendarnej nowojorskiej kolekcji Arthura G. Altschula. Wcześniej był własnością Eugenii Ślewińskiej w Paryżu. Obraz budził zachwyt na monograficznej wystawie artysty w Muzeum Narodowym w Warszawie w 1983 roku. Kuratorką wystawy była prof. Władysława Jaworska, o której piszę poniżej.

Obraz reprodukowany jest w katalogu-monografii (ilustracja 121) i opisany na stronie 97. Tak ważny udokumentowany rodowód na dojrzałym światowym rynku ma istotny wpływ na cenę. Zdecydowanie ułatwia odsprzedaż obrazu

Kto to?

Władysław Ślewiński (1854–1918) to jeden z niewielu polskich artystów, którzy zrobili międzynarodową karierę. Uznawany jest za samouka. W 1888 roku wyjechał do Paryża. We Francji jego mistrzem i przyjacielem był geniusz światowej sztuki Paul Gauguin. Ślewiński należał do środowiska malarzy skupionych wokół Gauguina w tzw. szkole Pont-Aven. Fakt ten powoduje, że każdy, kto głębiej poznaje biografię i dorobek Gauguina, automatycznie dowiaduje się o naszym artyście.

Światową monografię Gauguina i jego szkoły w Pont-Aven napisała prof. Władysława Jaworska (1910–2009). Jako jedyna polska uczona ma ona swój widoczny i trwały wkład w światową historię sztuki.

Warto zdobyć i przeczytać bogato ilustrowaną książkę Jaworskiej pt. „Władysław Ślewiński", wydaną w 1991 roku przez Krajową Agencję Wydawniczą w Warszawie. W tym albumie oferowany teraz obraz opisano na stronie 202, reprodukowano na ilustracji numer 67.

Nawet jeśli ktoś nie interesuje się malarstwem, to znajdzie w lekturze podpowiedź, jak w pracy odnosić sukces. Prof. Jaworska w 1959 roku wyjechała do Francji. Odniosła sukces również dlatego, że złamała dotychczasowe schematy badań naukowych. Z detektywistyczną pasją odszukała np. wiekowych rybaków, którzy z Gauguinem pływali łódką, i przeprowadziła z nimi rozmowy...

Sukces zależy w dużej mierze od SPOTKAŃ. Od tego, kogo w życiu spotykamy. Ślewiński spotkał Gauguina, związał się z nim i jego uczniami. W Polsce od kogo mógłby się uczyć i co by malował? Z lektury dowiadujemy się, że ozdobą Muzeum Sztuki Zachodniej w Tokio jest „Portret Ślewińskiego" namalowany przez Gauguina.

Wróćmy do bieżącej aukcji. Ślewiński jako artysta z tak wielkim potencjałem powinien być szczególnie ceniony w Polsce, wysoko notowany na aukcjach. Paradoksalnie pozostawał i pozostaje w cieniu innych polskich artystów emigrantów, którzy są anonimowi na świecie. Ich obrazy kupują tylko Polacy. Mam na myśli np. Eugeniusza Zaka i Tadeusza Makowskiego.

Na temat tego paradoksu cenowego wielokrotnie rozmawiałem w „Rzeczpospolitej" z Krzysztofem Zagrodzkim z Paryża, licencjonowanym przez rząd francuski ekspertem rynku sztuki.

Wybitny znawca rynku sztuki, kolekcjoner porcelany z Korca, w prywatnej rozmowie zadał mi teraz pytanie: „Czy dziś jest sezon na sprzedaż Ślewińskiego?". Faktem jest, że o Ślewińskim nie mówi się prawie w ogóle. Gwiazdami na nadwiślańskim rynku mianowani zostali inni malarze. Na fali są jak zawsze ci, których dorobek zmagazynowali handlarze sztuką.

Z ekspertyzą

Jest w ofercie sopockiej firmy obraz z 1907 roku Olgi Boznańskiej „Widok z paryskiej pracowni". Dzieło ma cenę wywoławczą 165 tys. zł. W katalogu czytamy, że ekspertyzę do obrazu w 2008 roku napisał Adam Konopacki.

W opisie katalogowym do obrazu Boznańskiej nie wspomniano, czy był on prezentowany na monograficznej wystawie artystki w Muzeum Narodowym w Krakowie w 2014 roku. To ważna informacja dla potencjalnego nabywcy dzieła.

Licytowane będą w Sopocie aukcyjne pewniaki. Bodaj siedem obrazów Wojciecha i Jerzego Kossaków. Ostro licytowana będzie na pewno „Baba z kogutem" Wincentego Wodzinowskiego. Są obrazy trzeciorzędnych malarzy, np. Setkowicza, Stachowicza czy Erno Erba. Nie są to mistrzowie malarstwa, a ich prace najczęściej niewiele mają wspólnego ze sztuką. Są to zwykle taśmowo malowane obrazki do wieszania w salonie nad kanapą. Ale jest też przyjemny dla oka obraz Henryka Haydena.

Walka o galerię

Zasygnalizuję aukcję grafiki, jaka 7 maja odbędzie się w Desie Unicum (www.desa.pl). Od lat alarmuję, że skończyła się na rynku oferta grafiki artystycznej. Potwierdza to aukcja Desy. Ofertę z konieczności, z powodu braku dobrych grafik, uzupełniono plakatami. Szerzej na ten temat za tydzień!

Na koniec kilka słów o problemie, który od paru dni opisywany jest w internecie. Publikowane są alarmistyczne teksty, że Ministerstwo Kultury usuwa ze swojego lokalu przy Krakowskim Przedmieściu Galerię ART Związku Polskich Artystów Plastyków (ZPAP). Zbierane są podpisy pod tekstem potępiającym decyzję ministerstwa.

Moim zdaniem to wymarzony lokal na galerię, która powinna w nim pozostać! Faktem jest, że od lat wiadomo, iż galeria w tym miejscu ma być zlikwidowana. Na miejscu ZPAP i szefa galerii dawno temu znalazłbym lokal zastępczy.

Dziś w internecie we wspomnianym tekście przedstawiane są emocjonalne, rozpaczliwe argumenty, które nie mogą być skuteczne w żadnych negocjacjach. Dysponentom galerii chodzi tylko o pieniądze, więc przywoływanie powstania warszawskiego i papieża Polaka wydaje się czymś co najmniej nieracjonalnym. Wspominam o sprawie, bo to przykład, jak nigdy nie należy prowadzić negocjacji!

Z kolei dziennikarze, broniąc galerii, przywołują opinie byłych ministrów kultury, oponentów rządzącej ekipy. Robi się z tego spór polityczny. Po co?

Jeśli resort kultury od lat nie jest zainteresowany trwaniem galerii w tym miejscu, to walka z resortem przypomina kopanie się z koniem. Galeria już dawno mogłaby się zadomowić w innym lokalu. Da sobie radę niezależnie od lokalizacji, jeśli rynek naprawdę ceni jej ofertę, markę i metody pracy.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman