Nie należy tych dwóch wydarzeń w dość ścisły sposób łączyć, choć w przypadku USA wybór republikańskiego prezydenta z pewnością obudził wcześniej nieco uśpione „zwierzęce instynkty", o których pisał ekonomiczny noblista Robert J. Shiller. Tzw. twarde dane, czyli mierzące typowo ekonomiczne wartości, jak produkcja czy sprzedaż, były wówczas nie najlepsze, ale zaczęły się stopniowo poprawiać. Obecnie sytuacja prezentuje się zgoła odmiennie. Od hurraoptymistycznego początku roku dane ankietowe dość konsekwentnie się bowiem pogarszają, mimo dość zauważalnego wyjątku w postaci Stanów Zjednoczonych. Z kolei twarde dane pozostają niezłe i dopiero od niedawna widać pewne oznaki ich pogorszenia, choć nie aż tak istotnego. Dla niektórych obserwatorów może to być pewnym zaskoczeniem, szczególnie jeżeli pod uwagę weźmiemy wiele niekorzystnych czynników wpływających na globalną gospodarkę. Jednym z bardziej przebrzmiewających jest konflikt handlowy między dwoma największymi gospodarkami globu, który na razie nie wydaje się mieć większego przełożenia na obraz koniunktury. Chińskie dane odnoszące się do handlu zagranicznego we wrześniu wciąż wskazują na silny globalny popyt, który poprawił wyniki eksportowe i bilans handlowy wobec oczekiwań ich pogorszenia. Z kolei w USA trwa niemalże boom gospodarczy z wciąż silną biznesową kontraktacją. Jak to jest możliwe, że systematyczne uruchamianie kolejnych ceł nie znajduje jakiegokolwiek przełożenia na publikowane dane? Wyjaśnienie jest dość proste. Otóż, po pierwsze, początkowe cła były dość skromne i tyczyły się relatywnie wąskiego grona uczestników życia gospodarczego. Dopiero w ostatnim rzucie nowe taryfy zaczęły zataczać szersze i wyraźniejsze kręgi. Po drugie, początkowa reakcja przedsiębiorców na informacje o nowych cłach jest zawsze taka sama i sprowadza się do zwiększenia popytu na dobra, które wkrótce mogą podrożeć lub stać się trudniej dostępne. Dobre dane wskazują więc na przesunięcie przyszłego popytu do czasu obecnego, a to już korzystną wiadomością nie jest. Wydaje się bowiem, że negatywny wpływ nowych ceł zacznie działać z opóźnieniem i jednocześnie nałoży się na i tak oczekiwane spowolnienie gospodarcze sygnalizowane od kilku miesięcy przez dane ankietowe. Będzie to lustrzane odbicie schematu z początku poprzedniego roku, kiedy bardzo dobre miękkie dane z opóźnieniem podniosły twarde odczyty. Teraz proces będzie odwrotny i ostatnie rozczarowujące odczyty amerykańskiej sprzedaży detalicznej, polskiej produkcji przemysłowej czy krajowego zatrudnienia mogą być dopiero początkiem gorszej serii. ¶

Łukasz Bugaj CFA, analityk, DM BOŚ