Po odpaleniu w ubiegły czwartek przez Mario Draghiego „monetarnej bazooki" rynki oczekują, że amerykański bank centralny nie okaże się gorszy.
Niemal pewna wydaje się obniżka stopy funduszy federalnych o 25 pkt baz. podczas środowego posiedzenia Fedu. Będzie to drugie cięcie kosztu pieniądza za oceanem w tym roku. W lipcu Komitet Operacji Otwartego Rynku zdecydował o obniżce o ćwierć punktu procentowego stóp po raz pierwszy od grudnia 2008 r. Inwestorzy jednak większą uwagę będą zwracać na wskazówki dotyczące przyszłej polityki monetarnej i tego, jak daleko Fed jest w stanie pójść, aby złagodzić skutki nadciągającego spowolnienia.
Rozczarowujący dla rynków forward guidance może z kolei spowodować głębszą wyprzedaż. Zmiana o 180 stopni retoryki przez Fed między grudniem a lipcem przyczyniła się do mocnych zwyżek na giełdach. Indeks S&P 500 urósł o prawie 20 proc., a Dow Jones o ponad 16 proc. Notowania obu amerykańskich giełd zbliżyły się ostatnio do ustanowionych w lipcu historycznych rekordów. Pomimo 23-proc. zwyżki od początku roku Nasdaq ma nieznacznie dłuższą drogę do pokonania, aby przebić historyczny szczyt na poziomie 8330 pkt.
Chociaż podczas lipcowej konferencji przewodniczący Fedu Jerome Powell przestrzegał przed wnioskiem, że cięcie stóp procentowych jest początkiem cyklu, to rynki oczekują – poza środowym ruchem – jeszcze jednej obniżki do końca roku. Obecnie prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest wyceniane na 61 proc. W sumie do końca 2020 r. Fed powinien obniżyć koszt pieniądza czterokrotnie, łącznie o 100 pkt baz.
Wraz z decyzją o wysokości stopy referencyjnej za oceanem pojawią się nowe kwartalne projekcje makroekonomiczne oraz wykres „dot plot". Oczekiwane przesunięcie w dół wykresu kropkowego pokazującego prognozę ścieżki stóp procentowych członków Fedu będzie wspierać oczekiwania inwestorów na dalsze luzowanie polityki pieniężnej.