Reakcją rynków na słabe dane z Niemiec było osłabienie euro wobec dolara i spadek cen akcji. Od 1992 r. równie silny 7-miesięczny spadek produkcji zdarzył się jedynie 2-krotnie: wyższa niż -4,1 proc. dynamika pojawiała się wcześniej po raz pierwszy w październiku 2008 r. (a więc miesiąc po bankructwie banku Lehman Brothers), a wcześniej w sierpniu 1992 r., a więc na miesiąc przed wypadnięciem brytyjskiego funta z węża walutowego ERM podczas ówczesnego kryzysu Europejskiego Systemu Walutowego.

W pierwszym przypadku ceny akcji w Niemczech osiągnęły dołek cyklicznej bessy 5 miesięcy później (w marcu 2009 r.), w drugim przypadku 2 miesiące później (w październiku 1992 r.). W 2009 r. DAX zakończył bessę i zaczął nową cykliczną hossę na miesiąc przed tym, jak w kwietniu 7-miesięczna dynamika niemieckiej produkcji ustanawiała cykliczny dołek. W 1992 r. DAX ustanowił dołek miesiąc do minimum 7-miesięcznej zmiany produkcji. Przenosząc to na obecne realia, otrzymujemy oczekiwania dołka cen akcji w Niemczech gdzieś w okolicach lutego–maja br.

W idealnym scenariuszu w tym okresie możemy otrzymać klasyczne dołkowe informacje, czyli eskalację wojny celnej pomiędzy USA i Chinami i twardy brexit. Gdyby do tych dwu wydarzeń doszło, to zapewne rynki akcji zareagowałby ponownym osłabieniem, które jak się wydaje, stworzyłoby – zarówno na świecie, jak i na GPW – idealną okazję do zamiany obligacji skarbowych i dolarów na przecenione akcje. Co jednak, jeśli oba te ryzyka się nie zmaterializują w marcu? Niewątpliwie w takim przypadku podejmowanie rynkowych decyzji stanie się utrudnione, bo zapewne rynki uprzedzą wzrostami zawarcie ewentualnych porozumień i kupując akcje (czy sprzedając obligacje i dolary) narazimy się na późniejszą korektę zgodną z formułą „sprzedawania faktów".

Grudniowo-styczniowe jojo na rynku akcji w USA nosiło wszelkie znamiona zmiany trendu spadkowego na wzrostowy: w okresie minionych 50 lat większy niż 7,5 proc. wzrost indeksu w trakcie pełnego miesiąca następujący bezpośrednio po większym niż 7,5 proc. miesięcznym spadku zdarzył się wcześniej na S&P 500 3-krotnie – za każdym razem wyznaczając najlepsze w tym okresie momenty do kupna amerykańskich akcji. Działo się to we wrześniu–październiku 1974 r., wrześniu–październiku 2002 r. oraz marcu–kwietniu 2009 r. Jestem jednak sceptyczny co do tego zbyt wczesnego jak na mój gust o 2-5 miesięcy sygnału. Styczniowe wzrosty cen akcji uzasadniane były spadkiem do zera prawdopodobieństwa dalszych podwyżek stóp przez Fed w 2019 r. oraz obietnicą złagodzenia w razie potrzeby skali prowadzonego od października 2017 r. quantitative tightening, czyli redukcji wielkości portfela obligacji w posiadaniu Rezerwy Federalnej.

Na razie jednak QT trwa, a skala redukcji wielkości portfela obligacji osiągnęła w lutym poziom - 245 mld USD, czyli taki jak w maju 2008 r. podczas poprzedniej tego typu operacji prowadzonej w latach 2007–2008. 4 miesiąc później to wycofywanie dolarów z obiegu w wykonaniu Fed przyczyniło się do upadku banku Lehman Brothers, a nowa hossa zaczęła się dopiero, gdy Fed rozpoczął masowy skupu obligacji (quantitative easing). To tego etapu raczej jeszcze nie dotarliśmy. ¶