Nowy rok rozpoczął się pod znakiem inflacji. Inflacja konsumencka sięgająca 5 proc. w strefie euro i 7 proc. w USA zmusiła banki centralne do zmiany co najmniej retoryki. W rezultacie rynki stopy procentowej dość gorączkowo przeszacowały oczekiwania i pierwsze dwa tygodnie roku to okres wzrostu rentowności na rynkach bazowych. Rentowności obligacji dziesięcioletnich od początku roku wzrosły w USA z 1,51 do 1,78 proc., w Niemczech z -0,18 do -0,03 proc., w Wielkiej Brytanii z 0,97 do 1,18 proc., w Japonii z 0,065 do 0,14 proc. i w Szwajcarii z -0,13 do +0,04 proc. Za wzrosty odpowiadał też czynnik techniczny: końcówka roku to zwykle okres sprzyjający zastojowi, który wraz z Nowym Rokiem zmienia się w czas wzmożonego szukania wyniku i podejmowania ryzyka. Sytuacja na rynkach obligacji miała oczywiście wpływ na inne rynki długu. Widać wyraźnie, że przesunięcia krzywych dochodowości papierów skarbowych nie wynikały z ucieczki od ryzyka. Zarówno na rynku europejskim, jak i amerykańskim spadki były znacznie silniejsze w sektorze papierów o ratingu inwestycyjnym niż obligacji wysokodochodowych. To zasługa zawężenia spreadów kredytowych. Także obligacje skarbowe rynków wschodzących uzależnione od krzywych bazowych staniały znacznie mocniej niż papiery rządowe w walutach lokalnych. Pomógł także słabszy USD.